Dawid Nowak: Bazuję na sprycie
- Nie jestem szczególnie dobrze zbudowanym zawodnikiem, raczej mikrej postury. Muszę w związku z tym szukać sprytu w rywalizacji z obrońcami. Na tym bazuję - mówi strzelec dwóch bramek w meczu z Ruchem.
- Gratuluję świetnego
meczu i zwycięstwa!
- Wynik jest zasługą całego zespołu, bo ja przebywałem na
boisku tylko 30 minut. Strzeliłem faktycznie dwie bramki, ale to cały zespół
pracował na te trafienia, nie tylko ja. Każdy zostawił sporo zdrowia na murawie
i to zespołowi należą się gratulacje.
- Czego Wam brakowało
przez 80 minut, że nie byliście w stanie wcześniej strzelić bramkę?
- Mamy taki styl, że długo utrzymujemy się przy piłce. Te
dwie bramki też były efektem tego, że utrzymywaliśmy się przy piłce. To Ruch
musiał za nią biegać i to kosztowało ich bardzo dużo sił. Dzięki temu w
końcówce zrobiło się dużo więcej miejsca i stwarzaliśmy te sytuacje. Ten wynik
mógł być zdecydowanie wyższy. Jak utrzymujemy się przy piłce to jest mniejsze
zagrożenie naszej bramki, bo to my mamy piłkę, a nie przeciwnik. Można
powiedzieć, ze wtedy nic nam nie grozi. Te dwie bramki były konsekwencją
starannego przygotowania akcji.
- Jak się czujesz po
takim „wejściu smoka" w Twoim wykonaniu?
- Cieszę się bardzo. Raz, że zeszły rok miałem bardzo
nieudany przez kontuzje, a dwa, i to najważniejsze, że odnieśliśmy pierwsze
zwycięstwo w tym sezonie. Chcemy teraz wygrywać kolejne mecze i mam nadzieję,
że zaczęliśmy marsz początek górę tabeli od dzisiejszego meczu.
- Na razie odgrywasz w
zespole rolę jokera. Czy to Ci odpowiada?
- Trzeba tu zwrócić uwagę na to, że dołączyłem do zespołu
troszeczkę później, bo pod koniec zgrupowania w Zakopanem. Nie można przy tym
zapomnieć całego mojego poprzedniego roku, gdy miałem kontuzję. Miałem bodajże
trzy epizody po dwadzieścia kilka minut, więc można powiedzieć, że cały rok
miałem stracony. By odbudować to przygotowanie fizyczne to potrzeba trochę
czasu. Ja praktycznie trenuję z Cracovią dopiero miesiąc, a koledzy z trenerem
Stawowym są od ponad roku - najpierw w pierwszej lidze, a potem od połowy
czerwca przygotowywali się do sezonu. Są na innym etapie niż ja. Ja nawet nie
wiem teraz czy dałbym radę wytrzymać pełne 90 minut. Na razie mam rolę taką,
jaką mam i staram się ją spełniać jak najlepiej potrafię. Chcę zespołowi pomagać
w każdej sytuacji, nawet jak to będzie 5 czy 10 minut. Dzisiaj się to udało.
- Dzisiaj pokazałeś
jeden ze swoich walorów, czyli umiejętne wyczucie pozycji spalonej.
- Taki jest mój styl gry. Nie jestem szczególnie dobrze
zbudowanym zawodnikiem, raczej mikrej postury. Muszę w związku z tym szukać
sprytu w rywalizacji z obrońcami. Na tym bazuję. Cieszę się, że dzisiaj udało
mi się strzelić dwie bramki i wygrać mecz.
- Pamiętasz, kiedy i
komu strzeliłeś ostatnią bramkę w ekstraklasie?
- Tak, bardzo dobrze (śmiech).To było rok temu przeciwko
Cracovii i strzeliłem wtedy też dwie bramki. To był chyba mój ostatni mecz w
podstawowym składzie. Niestety kontuzja i długa rehabilitacja nie pozwoliły mi
później powiększyć swojego dorobku bramkowego.
- Oprócz tych dwóch
trafień, miałeś okazję na asystę, jednak Saidi nie zdołał pokonać bramkarza.
- Tak. Mieliśmy jeszcze kilka sytuacji do podwyższenia
rezultatu, by nie mieć tak nerwowej końcówki. Liczą się jednak przede wszystkim
trzy punkty.
- Na co stać Cracovię
w tym sezonie?
- Stać nas na pewno na pierwszą „ósemkę". Mamy naprawdę
bardzo dobry zespół i bardzo dobrych zawodników. Grając w Bełchatowie spotkałem
się z wieloma dobrymi zawodnikami, którzy przewinęli się przez tamtejszą
szatnie. Przychodząc tutaj byłem pod wrażeniem wyszkolenia piłkarskiego
zawodników Cracovii. Wierzę, że teraz nasza gra będzie z meczu na mecz
wyglądała, co raz lepiej.