Dwugłos trenerski po meczu Cracovii z ŁKS-em

    09.09.2012
    Dwugłos trenerski po meczu Cracovii z ŁKS-em
    Oto co po wczorajszym meczu powiedzieli trenerzy obu zespołów.

    Wojciech Stawowy: - Gdyby nie te piętnaście minut końcówki pierwszej połowy to pewnie moglibyśmy mówić, że wszystko było fajnie: były bramki, były sytuacje, była dobra gra. Na pewno jednak ta końcówka pierwszej połowy rzutuje na ocenę tego meczu. Myślę jednak, że trzeba na to popatrzeć w ten sposób, że to też jest duża sztuka: podnieść się w takiej sytuacji, kiedy od początku spotkania prowadzi się grę i kontroluje się wszystko to, co ma miejsce na boisku, gdy strzela się bramki i kwestią czasu jest to, kiedy się strzeli kolejne, ale nagle traci się dwie bramki i cała praca idzie na marne. Ja wiem już dlaczego straciliśmy te gole i o tym powiedzieliśmy sobie w przerwie. Na początku drugiej połowy widać po nas było trochę niepokoju, nerwowości, ale te dwie bramki do szatni to był dla nas na pewno cios, a jednocześnie dobra lekcja, że konsekwentnym należy być cały czas - nawet wtedy, kiedy się pewnie prowadzi 2:0, bo szybko można być skarconym za moment nieuwagi. Zespół pokazał jednak charakter, udowodnił, że umie sobie radzić w trudnych sytuacjach. Wygraliśmy paradoksalnie z naprawdę dobrym zespołem, z zespołem, który grał o wiele lepszą piłkę niż nasz rywal sprzed tygodnia. Byłem bardzo ciekawy jak my zareagujemy po tej pierwszej porażce i zareagowaliśmy bardzo dobrze. Myślę, że mecz z ŁKS-em stał na dobrym poziomie: było to szybkie widowisko, akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą, było w nim wiele sytuacji, padło sześć bramek. Jest to również w dużej mierze zasługa chłopaków z ŁKS-u, bo to był zespół, który grał z nami otwartą piłkę, który nas atakował, który szukał swoich szans i przez to także ten mecz był ciekawy. Myślę, że to było widowisko, którego oczekiwali kibice. Chcę podziękować i pogratulować swojej drużynie - my cały czas budujemy zespół i potrzebujemy takich trudnych momentów, czasem nawet takich horrorów, po to, by rosnąć w siłę. Te sytuacje są bardzo ważne, bo pokazują, czy zespół ma charakter, czy potrafi reagować w trudnych momentach, a zwłaszcza po pierwszej porażce ligowej, jaką ponieśliśmy w poprzedniej kolejce. To bardzo ważne, że w drugiej połowie potrafiliśmy się podnieść po ciosach zadanych przez ŁKS. Oczywiście gdyby ŁKS strzelił jeszcze jedną bramkę, to mecz mógł się inaczej ułożyć, ale to już jest tylko „gdybanie". Uważam, że z przekroju całego spotkania wygraliśmy ten mecz zasłużenie. Byliśmy od początku zespołem, który wyszedł na boisko, by zebrać z niego trzy punkty.

    Marek Chojnacki: - Do tej pory nie mogę zebrać myśli. Przez długi okres meczu, gdzieś do 35 minuty, wydawało się, że możemy w Krakowie tylko gładko przegrać. W piłce nieraz jest jednak tak, że jeden moment może zdecydować o całkowitym odwróceniu przebiegu spotkania. My mieliśmy taką szansę i możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie, że nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Pomimo fragmentów słabej gry zdołaliśmy wyprowadzić wynik ze stanu 0:2 na 2:2, a Cracovia przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy nie wiedziała, co się dzieje. Nie wykorzystaliśmy jednak tego i nie zdołaliśmy strzelić trzeciej bramki, a znając dobrą organizację gry Cracovii mogliśmy się spodziewać, że mecz skończy się tak, jak się skończył. Nigdy nie oceniam pracy sędziów, ale dzisiaj ich decyzje mogły mieć decydujące znaczenie. Nie wiem, czy bramka na 3:2 nie padła ze spalonego, a z kolei bramkę na 4:2 poprzedził ewidentny faul, gdzie byliśmy w korzystnej sytuacji pod bramką Cracovii. Sędzia to puścił i straciliśmy czwartą bramkę. W mojej ocenie były to kluczowe momenty dla przebiegu meczu. Oczywiście widziałem te sytuacje z daleka, z ławki, ale takie mieliśmy odczucie, że sędzia mógł zachować się inaczej. Z pewnością sami jednak jesteśmy sobie winni, że nie wykorzystaliśmy pierwszych dziesięciu minut drugiej połowy, kiedy to niby wszyscy byli zachwyceni, ale na trybunach pojawiały się tez sporadyczne gwizdy, bo nikt nie przypuszczał, że ŁKS jest w stanie tak zacząć drugą odsłonę meczu. Gdybyśmy wykorzystali te doskonałe sytuacje na strzelenie gola to nie wiadomo jak by się potoczyło to spotkanie. Z drugiej jednak strony: to jest już tylko „gdybanie". Chciałbym jednak podziękować moim chłopakom za ambitną grę i za to, że momentami potrafili się odgryźć i napędzili trochę stracha Cracovii. Smucimy się jednak, bo przegraliśmy ten mecz i wracamy do Łodzi bez punktów.

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ