Mateusz Żytko: Trzeba pochwalić całą drużynę

    22.08.2012
    Mateusz Żytko: Trzeba pochwalić całą drużynę
    - Zarówno Łukasza, jak i Edgara trzeba bardzo pochwalić, bo świetnie weszli na drugą połowę, wypracowali nam bramki i chwała im za to. Myślę jednak, że całą drużynę trzeba pochwalić za wykazaną cierpliwość i za grę. Jeszcze nie jest to gra optymalna, ale w sparingach, które graliśmy przed sezonem drużyny rywali nie murowały się i wtedy nasza gra też wyglądała troszkę inaczej. Teraz musimy trochę przestawić się na takie właśnie granie i przyzwyczaić się do tego - mówi obrońca Pasów.

    - Dziś Okocimski skupiał się głównie na obronie, nie chcąc stracić pierwszej bramki.
    - Przyszedł taki etap, że wszystkie drużyny, które z nami grają bronią się praktycznie całą jedenastką na własnej połowie. Ciężko taką drużynę „napocząć", ale gdy już „napoczniemy", to klocki w takiej drużynie - tak jak dzisiaj w Okocimskim - walą się, drużyna rywala musi wyjść do przodu, a nam jest o wiele łatwiej grać i stwarzać sytuacje. Drugi gol w meczu z Okocimskim był właśnie następstwem takiej właśnie gry.

    - W pierwszej połowie „męczyliście" drużynę z Brzeska atakiem pozycyjnym, choć dla widzów nie był to ładny okres Waszej gry. Akcje w ofensywie nie bardzo się zazębiały, choć mieliście dwie bardzo dobre okazje do strzelenia bramki.
    - W pierwszej połowie było bardzo duszno, słońce jeszcze grzało i na trybunach pewnie też było gorąco. Nam na boisku było pewnie jeszcze goręcej, ale faktycznie chyba trochę Okocimskiego wymęczyliśmy i rywale nie zdołali utrzymać koncentracji. Na początku drugiej połowy strzeliliśmy dwie brameczki, po fajnych, bardzo ładnych akcjach. Później kontrolowaliśmy już przebieg spotkania, chociaż nie ustrzegliśmy się głupich błędów, które nie powinny nam się zdarzać, bo lepsza drużyna takie błędy może wykorzystać. Dzisiaj Okocimski wykorzystać ich nie zdołał i wygraliśmy 2:0, więc na ten moment jesteśmy zadowoleni. Będziemy jednak chcieli wyeliminować te negatywne elementy, jakie zaistniały w dzisiejszym meczu.

    - Praktycznie przez całe spotkanie operowaliście piłką dokładnie w ten sposób sposób, jaki na treningach wpaja Wam trener Stawowy. Nie zabrakło Wam w tym spokoju, cierpliwości, a przede wszystkim: konsekwencji.
    - Tak, trener nas na to bardzo uczula. Zdajemy sobie sprawę z tego, co może nastąpić - wiemy, że nasi kibice będą nieraz zniecierpliwieni taką grą i będą nas „popędzać", ale naprawdę tak właśnie ma być. Może kibicom na trybunach nie robi to różnicy, że my wymienimy ze czterdzieści podań, ale dla nas to jest „coś". My wtedy nie biegamy za piłką, nie męczymy się, za to męczy się nasz przeciwnik. Musze zatem w tym miejscu „uczulić" kibiców na naszą grę, że to dla nas duży handicap na drugie połowy, jeśli w pierwszej połowie będziemy długo grali piłką i utrzymując się przy niej. Wtedy z pewnością, jeśli nie w pierwszej, to w drugiej połowie będziemy mogli z powodzeniem szukać momentów dekoncentracji u rywali, by je wykorzystać.

    - Można powiedzieć, że dzisiejsze zmiany, a zwłaszcza wejście na boisko Edgara Bernhardta i Łukasza Zejdlera, były trafione „w dziesiątkę".
    - Zarówno Łukasza, jak i Edgara trzeba bardzo pochwalić, bo świetnie weszli na drugą połowę, wypracowali nam bramki i chwała im za to. Myślę jednak, że całą drużynę trzeba pochwalić za wykazaną cierpliwość i za grę. Jak mówię: jeszcze nie jest to gra optymalna, ale w sparingach, które graliśmy przed sezonem drużyny rywali „nie murowały się" i wtedy nasza gra też wyglądała troszkę inaczej. Kto mógł nas obserwować w Gniewinie, podczas obozu przygotowawczego oraz w meczach sparingowych, ten wie, że nikt przeciwko nam nie bronił się w jedenaście osób. Teraz musimy trochę przestawić się na takie właśnie  granie i przyzwyczaić się do tego.

    - Do składu na mecz ze Stomilem wraca Marcin Budziński. To duże wzmocnienie dla Cracovii.
    - Wiadomo, że „Budzik" jest bardzo dobrym piłkarzem. To zawodnik „z jajem", który ma też umiejętność gry „jeden na jednego". Cieszymy się, że w kolejnym meczu do nas dołączy. Nie jest jednak powiedziane, że zagra w podstawowym składzie. Marcin na pewno będzie musiał w najbliższych dniach przekonać trenera do tego, że zasługuje na miejsce w składzie, czy nawet w osiemnastce meczowej. W Cracovii skończyły się czasy, że ktoś coś miał za darmo, bo ładnie wyglądał, albo fajnie się nazywał.

    - W najbliższy weekend wracacie wreszcie do własnego stadionu i do własnych kibiców. To, że dwa kolejne mecze ligowe zagracie na własnym obiekcie również powinno Wam pomóc w zdobyciu jak największej ilości punktów.
    - Na pewno tak, choć już dzisiaj mieliśmy na meczu swoich kibiców. Czuliśmy ich wsparcie na Suchych Stawach, czuliśmy się wręcz jak u siebie. Tyle, że stadion przy ulicy Kałuży jest nam o wiele lepiej znany. Bardzo liczymy na to, że na mecze ze Stomilem i z Arką nasi kibice przybędą licznie i będą naszym dwunastym zawodnikiem!

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ