Miloš Kosanović: Rośnie pewność całego zespołu

    26.08.2012
    Miloš Kosanović: Rośnie pewność całego zespołu
    - To świetne uczucie, kiedy drużyna nie traci bramek. Wtedy rośnie pewność siebie obrońców, ale też i całego zespołu. Mam nadzieje, że tak już pozostanie – mówi obrońca Cracovii, który zdobył w sobotnim pojedynku ze Stomilem przepiękną bramkę na wagę zwycięstwa Pasów.

    - To świetne uczucie, kiedy drużyna nie traci bramek. Wtedy rośnie pewność siebie obrońców, ale też i całego zespołu. Mam nadzieje, że tak już pozostanie - mówi obrońca Cracovii, który zdobył w sobotnim pojedynku ze Stomilem przepiękną bramkę na wagę zwycięstwa Pasów.

    - Skąd decyzja o strzale z tak znacznego dystansu? To był nakaz trenera?
    - Nie, po prostu widziałem, że nie mam miejsca, aby podprowadzić piłkę, więc uderzyłem.

    - Piłka wpadła bezpośrednio, czy po drodze odbiła się od Vladimira Boljevića?
    - Weszła czysto. „Władek" powiedział mi, że chciał zmienić tor lotu piłki, ale nie dał rady - nie sięgnął jej.

    - To najładniejsza bramka w Twojej karierze?
    - Być może. To jest moja pierwsza bramka strzelona z gry odkąd jestem w Cracovii - dotąd strzelałem wyłącznie z rzutów wolnych.

    - Może pomogła Ci obecność Twojej dziewczyny, która oglądała Ciętym razem z trybun?
    - Nie pomogła (śmiech). W ogóle nie patrzyłem na trybuny i nie myślałem o tym, że ona na mnie patrzy.

    - Do 84. minuty wydawało się, że nie macie pomysłu na przełamanie dobrze ustawionej obrony gości.
    - Kreowaliśmy grę, ale mieliśmy problemy z tym, by znaleźć miejsce do zagrania prostopadłej piłki. Drużyna Stomilu cofnęła się w obręb swojej szesnastki i uważnie się broniła. Próbowałem strzelać z dystansu już wcześniej, ale były to kiepskie próby. Graliśmy jednak do końca, byliśmy skoncentrowani i konsekwentni. To się opłaciło i zgarnęliśmy trzy punkty.

    - Musicie się chyba spodziewać, że większość rywali, którzy przyjeżdżać będą na Kałuży, będzie się głównie bronić.
    - Tak, ale Stomil akurat naprawdę chciał grać w piłkę - nie cofali się tylko przez cały czas, potrafili wymienić parę fajnych podań i stworzyli dwie, czy trzy dobre sytuacje bramkowe. Być może z przebiegu gry wyglądało nawet, że jest to mecz na remis, ale to jednak my się cieszymy po meczu.

    - Pamiętasz kiedy ostatni raz Cracovia nie straciła bramki w dwóch kolejnych meczach?
    - Chyba nie. To świetne uczucie, kiedy drużyna nie traci bramek. Wtedy rośnie pewność siebie obrońców, ale też i całego zespołu. Mam nadzieje, że tak już pozostanie.

    - Co czułeś, kiedy po meczu kibice skandowali Twoje nazwisko? Zdarzyło się to chyba po raz pierwszy odkąd jesteś w Cracovii.
    - Tak, to był pierwszy raz. Super się czułem i bardzo dziękuje za to kibicom!

    - W zeszłym sezonie po porażkach na swoim stadionie mówiliście, że presja pęta Wam nogi. Teraz to się zmieniło?
    - Myślę, że ten mecz był dla nas najtrudniejszym pierwszym krokiem ku temu, aby tak już nigdy więcej nie było. Potrzebujemy zdobywać punkty i mam nadzieję, że nas stadion będzie naszym wielkim atutem, że będziemy tu zgarniać pełną pulę.

    - Co mówił Wam trener w przerwie meczu?
    - Mieliśmy bardziej ruszyć na przeciwnika i próbować posyłać prostopadłe podania do zawodników biegających na wolne pole.

    - Trener mówił, aby próbować strzałów z dystansu?
    - Mówił żebyśmy strzelali, ale chyba nie miał na myśli strzałów z takiej odległości (śmiech).

    - Czujecie w nogach te mecze rozgrywane co trzy-cztery dni?
    - Mamy praktycznie tylko  treningi regeneracyjne, ponieważ gramy dość często: sobota środa -  ale trener nas na to przygotował, więc nie ma problemu.

    CRACOVIA TO RÓWNIEŻ