Arkadiusz Radomski: Gramy do końca

    24.03.2012
    Arkadiusz Radomski: Gramy do końca
    - Zdajemy sobie sprawę z tego, że ten mecz był kluczowy, ale nie poddajemy się i gramy do końca. Damy z siebie wszystko, żeby po tych kolejnych siedmiu meczach zdobyć punkty potrzebne do utrzymania - mówi po meczu z Górnikiem Zabrze kapitan Pasów, Arkadiusz Radomski.

    - Zdajemy sobie sprawę z tego, że ten mecz był kluczowy, ale nie poddajemy się i gramy do końca. Damy z siebie wszystko, żeby w tych kolejnych siedmiu meczach zdobyć punkty potrzebne do utrzymania - mówi po meczu z Górnikiem Zabrze kapitan Pasów, Arkadiusz Radomski.


    - Przegraliście arcyważny mecz z Górnikiem. Co złożyło się na tą porażkę?
    - Uważam, że ogólnie rzecz biorąc nie graliśmy źle, ale straciliśmy znów wyjątkowo głupie bramki. To ułożyło mecz pod Górnika. Mimo to uważam, że nawet przegrywając 0:2 do przerwy i wychodząc na drugą połowę mieliśmy szansę odwrócić losy tego spotkania, ale już trzecia bramka zdecydowanie podcięła nam skrzydła.
    - Te po raz kolejny głupio tracone bramki to efekt zmiany zestawienia obrony?
    - Nie, myślę, że to po prostu efekt braku dobrego krycia w danym momencie. Przy pierwszej bramce ktoś był zbyt daleko od Kwieka, który miał miejsce i czas na to, żeby spokojnie przyjąć piłkę i strzelić do siatki. To są indywidualne błędy. Ale też przyznać trzeba, że za błędy odpowiada zespół i nie winimy poszczególnej osoby, bo wszyscy zawaliliśmy.
    - Od początku meczu widać było, że Radosław Cierzniak nie czuje się zbyt pewnie, a tymczasem obrońcy wciąż podawali mu piłkę, kopiąc ją w światło bramki. W końcu napastnik Górnika wykorzystał te dwie rzeczy, zaatakował i zdobył bramkę, którą z punktu widzenia Cracovii nazwać należy kuriozalną.
    - No tak, może jest w tym też trochę mojej winy, że tak mu podawałem tą piłkę, ale myślę, że tą piłkę można było też spokojnie wybić.
    - Cierzniak nie zauważył nabiegającego Zielińskiego?
    - On go widział, tylko stwierdził, że piłka była kozłowana i musiał ją przyjąć. Zajęło mu to trochę czasu, co wykorzystał napastnik Zabrza.
    - Ten mecz miał pozwolić Wam na podgonienie drużyn, które znajdują się na bezpiecznych miejscach w tabeli, a skończyło się katastrofą: Alex Suvorov jeszcze w pierwszej połowie zszedł z boiska utykając, Ty dostałeś ósmą żółtą kartkę i nie zagrasz z Lechem, no i jako drużyna polegliście 1:3 zmniejszając wydatnie swoje szanse na utrzymanie.
    - No tak, jestem zły o tą kartkę, bo faktycznie nie mogę przez nią wystąpić w Poznaniu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że ten mecz był kluczowy, ale nie poddajemy się i gramy do końca. Damy z siebie wszystko, żeby w tych kolejnych siedmiu meczach zdobyć punkty potrzebne do utrzymania.