Bartosz Kapustka: Trema szybko zniknęła

- Przyszedłeś do Cracovii w połowie 2012 roku, do drużyny juniorów. Po kilku miesiącach trenowałeś już z pierwszym zespołem „Pasów"...
- Z pewnością był to dla mnie przełomowy rok. Przede wszystkim dlatego, że trafiłem do Cracovii, w której mogłem trenować z kadrą pierwszego zespołu. Co więcej, dwa miesiące przed przyjściem do „Pasów" występowałem z kadrą Małopolski na Mistrzostwach Polski, a dzięki udanym występom otrzymałem powołanie do reprezentacji Polski.
- Trenowałeś z pierwszym zespołem przez ponad miesiąc. Czy teraz czujesz się lepszym zawodnikiem?
- Jeszcze mnóstwo pracy przede mną, bym mógł tak powiedzieć, choć w jakimś stopniu na pewno tak. Przede wszystkim muszę popracować nad taktyką, ale również warunkami fizycznymi, siłą i kondycją.
- Gdy otrzymałeś zaproszenie od trenera Stawowego, by stawić się na treningu pierwszej drużyny Cracovii, miałeś tremę przed wejściem do szatni?
- Oczywiście. Gdy w pierwszym dniu wchodziłem do szatni, zobaczyłem piłkarzy, których wcześniej znałem głównie z telewizji, czy trybun, gdy przychodziłem dopingować ich jako kibic. Chłopaki przyjęli mnie ciepło, więc trema szybko zniknęła. Cenię to, że w szatni nie ma podziałów na starszych i młodszych. Mogę w taki sam sposób porozmawiać z Krzyśkiem Szewczykiem, jak i z Edim Bernhardtem, czy Adamem Marciniakiem.
- Trenowałeś z pierwszym zespołem, ale w dalszym ciągu występowałeś w zespole juniorów. Czy czułeś większą odpowiedzialność, czy oczekiwania do twojej osoby były większe?
- Nie tyle czułem od innych, co sam od siebie więcej wymagałem. Chciałem być tym zawodnikiem, który udźwignie odpowiedzialność za grę i to starałem się osiągnąć.
- Gdy dołączałeś do kadry pierwszego zespołu, mówiłeś, że bardzo chciałbyś już zadebiutować, choć wiesz, że przed tobą długa droga. Ku zaskoczeniu, zadebiutowałeś już w tegorocznym Treningu Noworocznym. Pierwszy występ - zaliczony!
- Gdy byłem młodszy, zawsze chciałem brać udział w Treningach Noworocznych, być na trybunach, ale niestety nie miałem takiej możliwości. To dla mnie wielkie przeżycie - wystąpić w takim meczu, na głównym stadionie Cracovii. Mimo to, uważam, że do prawdziwego debiutu jeszcze trochę czasu. Ten był „nieoficjalny".
- Piłkarzom pierwszej drużyny powoli kończą się urlopy, wy-uczniowie szkół średnich mogliście jedynie pomarzyć o wakacjach. Podsumowanie pierwszego semestru w szkole, nadrabianie zaległości, poprawianie ocen...
- Miniony czas to okres, kiedy nadrabiałem wszystkie zaległości, które nagromadziły się podczas treningów. Całe szczęście, wszystko się udało, jestem zadowolony, choć o czerwonym pasku na świadectwie końcowym mówić nie można (śmiech).
- Jakie masz plany, marzenia, ambicje, które zamierzasz zrealizować w ciągu noworozpoczętego roku?
- Chciałbym nadal trenować z pierwszą drużyną, mocno przepracować okres przygotowawczy, aby widoczne były w późniejszym czasie efekty, podczas rozgrywek. Każdy piłkarz, który myśli poważnie o karierze sportowej, chciałby także zaliczyć swój debiut, ale, tak jak mówię, wciąż jeszcze daleka droga przede mną.
DG, MK