Bartosz Ślusarski: Było już dużo lepiej

  • Wywiady
30.03.2010
Bartosz Ślusarski: Było już dużo lepiej
- Przyjmując piłkę tyłem do przeciwnika nie mam takiego spokoju, jak kiedyś, gdy mogłem się zastawić, rozejrzeć się, poczekać. Z tego jeszcze nie jestem zadowolony, ale myślę, że to szybko wróci - mówi Bartosz Ślusarski, który wczoraj zagrał 45 minut w spotkaniu Młodej Cracovii z Młodym Ruchem Chorzów (1:1). Powracający do formy napastnik zdobył jedyną bramkę dla „Pasów”.

- Przyjmując piłkę tyłem do przeciwnika nie mam takiego spokoju, jak kiedyś, gdy mogłem się zastawić, rozejrzeć się, poczekać. Z tego jeszcze nie jestem zadowolony, ale myślę, że to szybko wróci - mówi Bartosz Ślusarski, który wczoraj zagrał 45 minut w spotkaniu Młodej Cracovii z Młodym Ruchem Chorzów (1:1). Powracający do formy napastnik zdobył jedyną bramkę dla „Pasów”.

- To był twój drugi występ po wyleczeniu kontuzji…
- Chciałem zobaczyć, jak będę funkcjonował w kolejnym spotkaniu – czy będę grał pewniej, czy będę lepiej zachowywał się na boisku. To było dla mnie bardzo ważne. Chciałem również skończyć ten mecz w zdrowiu, przekonać się, czy czuję się coraz lepiej.

- I czujesz się?
- Wydaje mi się, że tak, bo już nie obawiałem się tak, jak choćby w pierwszym spotkaniu z Młodą Arką. Wtedy bałem się włożyć nogę w niektórych sytuacjach, widać było, że moja gra jeszcze nie jest naturalna. Wczoraj było już dużo lepiej. Nie bałem się skoczyć do główki.

- To właśnie po strzale głową pokonałeś bramkarza Młodego Ruchu…
- To była bardzo miła chwila. Ostatnią bramkę strzeliłem dawno temu.

- Z drugiej strony ciężko było nie zdobyć tego gola. Stałeś na czwartym metrze, a przed sobą miałeś właściwie pustą bramkę…
- Tak się tylko wydawało. To był taki bilard – Łukasz Sosnowski dobijał dwa razy po uderzeniu Mateusza Klicha i to był moment, gdy odbita piłka znalazła się na mojej głowie. Nie trafiłem w nią czysto, bo nawet nie miałem pół sekundy, by się do tego strzału przyszykować. Najważniejsze jednak, że stałem we właściwym miejscu.

- Czy jest jeszcze coś takiego, czego brakuje ci do powrotu do optymalnej formy?
- Wiem na przykład, że przyjmując piłkę tyłem do przeciwnika nie mam takiego spokoju, jak kiedyś, gdy mogłem się zastawić, rozejrzeć się, poczekać. Z tego jeszcze nie jestem zadowolony, ale myślę, że to szybko wróci. Kwestia treningu.

- Młodej Cracovii, choć wspartej kilkoma zawodnikami z pierwszej drużyny, nie udało się wygrać w Chorzowie…
- Po pierwszej połowie można było powiedzieć, że remis jest dobrym wynikiem, ale po drugiej pozostał spory niedosyt. Oglądałem ją z boku i powinniśmy byli to spotkanie wygrać.

- Czego więc zabrakło po przerwie?
- Myślę, że szczęścia. Albo inaczej: mieliśmy pecha. Kilka razy chłopaki zagrozili bramce Ruchu, już wydawało się, że gol musi paść, a tymczasem było inaczej. I tak na przykład Kuba Kaszuba uderzył idealnie, lepiej już nie można było, piłka leciała do siatki, ale jakoś na jej drodze stanął obrońca gospodarzy i ta odbiła się od jego głowy. Bramkarz byłby bez szans. Były też inne sytuacje, jak choćby minimalnie niecelny strzał Pawła Sasina. Mimo to uważam, że remis z czołową drużyną Młodej Ekstraklasy i to na jej boisku nie jest najgorszym wynikiem.

Rozmawiał Dariusz Guzik