Bartosz Ślusarski: Tego nigdy się nie zapomni

    12.05.2010
    Bartosz Ślusarski: Tego nigdy się nie zapomni
    <i>- Zmierzyliśmy się z drużyną, która walczy o tytuł Mistrza Polski. My graliśmy o utrzymanie. Widać było tę różnicę, aczkolwiek determinacją pokazaliśmy, że możemy stawić czoło Wiśle</i> - cieszył się po wczorajszym spotkaniu napastnik Cracovii, Bartosz Ślusarski.
    - Cracovia zapewniła sobie pozostanie w Ekstraklasie...
    - Zależało mi na utrzymaniu i mogę powiedzieć, że był to mój najładniejszy dzień od momentu przyjścia do Cracovii. Zremisowaliśmy bardzo ciężki mecz i tego nigdy się nie zapomni. Utrzymaliśmy się i przy okazji pomogliśmy Lechowi. Nie mógłbym sobie wyobrazić bardziej radosnego wieczoru.

    - No właśnie. Lech z pewnością mocno ucieszył się z tego wyniku...
    - Mam nadzieję, że nie straci już tej przewagi. Wierzę, że w sobotę wygra z Zagłębiem Lubin i będzie nowym Mistrzem Polski.

    - Obie drużyny - zarówno Cracovia, jak i Lech - przeszły drogę z piekła do nieba. Obie zdobyły gole w ostatnich sekundach swych spotkań...
    - W szatni rozmawialiśmy między sobą, że szczęście wróciło do nas. Ono było co prawda w tej rundzie, gdy na przykład udało nam się zdobyć bramkę w ostatniej minucie (w spotkaniu z Polonią Bytom - przyp.), albo gdy sędzia podyktował rzut karny (w meczu z Odrą Wodzisław Śl. - przyp.)... Szczeście było wczoraj z nami.

    - We wczorajszym meczu grało wam się jednak ciężko. Nie mieliście zbyt wielu okazji do zdobycia bramki...
    - Wisła pokazała, że jest klasowym zespołem. Zmierzyliśmy się z drużyną, która walczy o tytuł Mistrza Polski. My graliśmy o utrzymanie. Widać było tę różnicę, aczkolwiek determinacją pokazaliśmy, że możemy stawić czoło Wiśle. Goście prowadzili grę, ale sytuacji stuprocentowych mieli naprawdę niewiele. Szczęśliwie udało nam się zremisować.

    - Zagraliście bardzo dobrze taktycznie. Wisłę atakowaliście stosunkowo wysoko, nie czekaliście na nią w swoim polu karnym...
    - Dokładnie. Jeszcze przed meczem rozmawialiśmy o tym, że nie możemy przyjmować Wisły na naszej połowie, czy w naszym polu karnym, bo prędzej, czy później strzeli bramkę. Zagraliśmy wyżej i jakoś to wyglądało. Nam remis odpowiadał, Wiśle niekoniecznie, więc dążyła do zdobycia zwycięskiego gola. To jej się udało, ale na szczęście w samej końcówce doprowadziliśmy ponownie do remisu.

    - Z Piastem zagracie na luzie, ale na pewno nie odpuścicie...
    - Dokładnie. Powiedzieliśmy sobie, że gramy do końca. Przed chwilą utrzymaliśmy się, w Gliwicach będziemy grali o zwycięstwo.

    Rozmawiał Dariusz Guzik