Dariusz Kłus: Ja nie narzekam i nie płaczę

- Gdyby ktoś przed rundą wiosenną powiedział nam, że na koniec sezonu zajmiemy siódme miejsce to wzięlibyśmy je w ciemno - przyznaje Dariusz Kłus. Cracovia zremisowała z PGE GKS-em Bełchatów 1:1 i w tabeli Orange Ekstraklasy ostatecznie zajęła właśnie siódmą pozycję.
- Jak wyglądał ten mecz z boiska? Bo siedząc na trybunach odnosiło się wrażenie, że jest to raczej nudne spotkanie…
- My w podświadomości mieliśmy to, żeby w tym meczu nie przegrać. Bełchatów starał się z kolei walczyć, ale widać było, że jedną nogą byli już na urlopach. Tak mi się wydaje.
- No ale do końca walczyli o korzystny wynik…
- Zgadza się. Musieliśmy się sporo namęczyć, by odnieść remis. Ale mimo to myślę, że dla GKS-u ten sezon był już stracony i pewnie chcieli go już jak najszybciej zakończyć.
- Była szansa na zwycięstwo?
- Chcieliśmy tu wygrać i myślę, że to było widać. W drugiej połowie objęliśmy prowadzenie, ale wtedy GKS rzucił wszystko na jedną szalę. Wyrównał, ale takie jest życie. Ja nie narzekam i nie płaczę. Siódme miejsce jest bardzo dobre.
- No właśnie. Chyba nie spodziewaliście się aż tak wysokiej pozycji?
- Gdyby ktoś przed rundą wiosenną powiedział nam, że na koniec sezonu zajmiemy siódme miejsce to wzięlibyśmy je w ciemno. Nie mieliśmy udanej jesieni i przez chwilę byliśmy nawet na miejscu barażowym.
- A jednak udało się…
- Wiosną wzięliśmy się w garść i myślę, że nasza gra w tej rundzie nieźle wyglądała. Szkoda jedynie jesieni, bo pewnie ta pozycja byłaby jeszcze wyższa. Liczy się jednak efekt końcowy.
Rozmawiał Dariusz Guzik