Dietmar Brehmer: To było udane zgrupowanie

- Mamy jeszcze dwa tygodnie treningów i z pewnością nie będziemy chcieli ich zmarnować. W tej chwili trudno powiedzieć, że mamy wszystko zapięte na ostatni guzik. Gdyby tak było, oznaczałoby, że pojawił się jakiś błąd z naszej strony - mówi drugi trener Cracovii, Dietmar Brehmer. W niedzielę „Pasy" zakończyły swój obóz przygotowawczy w holenderskim Zuthpen.
- Jak podsumuje pan obóz przygotowawczy w Holandii?
- Wszystko wyszło poprawnie, tak jak planowaliśmy. Mieliśmy dobre warunki, aczkolwiek troszkę nie sprzyjała nam pogoda. Mimo to zgrupowanie należy zaliczyć do udanych.
- Czy można powiedzieć, że po tym obozie przygotowawczym Cracovia jest bliska optymalnego składu na pierwszy mecz ligowy z Koroną?
- Mamy jeszcze dwa tygodnie treningów i z pewnością nie będziemy chcieli ich zmarnować. W tej chwili trudno powiedzieć, że mamy wszystko zapięte na ostatni guzik. Gdyby tak było, oznaczałoby, że pojawił się jakiś błąd z naszej strony. Do pierwszego meczu jest trochę czasu, myślę, że mogą być jeszcze uzupełnienia drużyny.
- Czy któryś z zawodników zaskoczył was podczas tego obozu?
- Trudno powiedzieć o jakimś zaskoczeniu, bo znamy dobrze tych piłkarzy. Nowych zawodników również wcześniej znaliśmy. Na zgrupowanie zabraliśmy również kilku graczy z Młodej Cracovii, którzy ciężko pracowali i jesteśmy zadowoleni z ich pracy.
- Rozegraliście trzy sparingi podczas tego zgrupowania. Czy wyniki, które w nich osiągnęliście są dla was istotne, czy ważniejszy jest styl gry prezentowany przez zespół w danym spotkaniu?
- Wyniki są zawsze istotne, aczkolwiek w sparingach najważniejsza jest gra. Jeżeli chodzi o dwa ostatnie spotkania (1:2 z Zulte-Waregem i 1:2 z CSKA Sofia - przyp.), to mamy troszkę zastrzeżeń do drużyny i nimi już się częściowo podzieliliśmy. Musimy sobie wytłumaczyć jeszcze kilka aspektów. Jesteśmy za to bardzo zadowoleni z pierwszej gry kontrolnej, bo mimo przeciwności losu i czerwonej kartki, zdołaliśmy wygrać (1:0 z FC Zwolle). Reasumując, sparingi oceniam na 4 z minusem.
- Dużym mankamentem przynajmniej dwóch gier kontrolnych byli sędziowie...
- Mam taką zasadę, że nie wypowiadam się na temat pracy sędziów, bo ocena jest zawsze w jakiś sposób subiektywna.
- W ostatnim sparingi doszło do sporego zamieszania na boisku. Po meczu z ust piłkarzy padały hasła, które trenerom mogły się spodobać: „jeden za drugiego pójdzie w ogień", „jesteśmy jednym zespołem", czy „jeden za wszystkich"...
- Jak najbardziej. Cała drużyna wstawiła się za Saidimi Ntibazonkizą i Andrzejem Niedzielanem. To nie była wyjątkowo groźna sytuacja. Widać jednak było ten profesjonalizm u obu drużyn, to znaczy nikt nie przekroczył granicy przyzwoitości. Potem chcieliśmy jeszcze kontynuować grę, ale Bułgarzy zeszli do szatni.
- Cała ta sytuacja była następstwem skandalicznego zachowania jednego z bułgarskich piłkarzy (uderzył w brzuch Saidiego Ntibazonkizę - przyp.)...
- Zgadza się, ona nie powinna się przytrafić. Musimy jednak być przygotowani na takie prowokacje i w takich momentach trzymać nerwy na wodzy.
- Jakie plany zespołu na najbliższy tydzień?
- Poniedziałek jest dniem wolnym, ale do treningów wrócimy już w najbliższy wtorek. W sobotę rozegramy sparing z Ruchem Chorzów - ostatni przed nowym sezonem Ekstraklasy.
Rozmawiał Dariusz Guzik