Edgar Bernhardt: Mam już wielu kolegów

- Grałem w wielu klubach, poznałem dużo ludzi, więc przyzwyczaiłem się już do zawierania nowych znajomości i nie jest to dla mnie nic trudnego - mam już wielu kolegów w zespole. Oglądałem też stadion, chodziłem po mieście, zwiedzałem. Muszę przyznać, że Kraków to jedno z najpiękniejszych miejsc jakie odwiedziłem - mówi Edgar Bernhardt, nowy zawodnik w zespole Pasów.
-
Gdzie grałeś zanim trafiłeś do Cracovii?
- Grałem w fińskiej Premier League, w FC Lahti. Rok
wcześniej występowałem w Vaasan Palloseura.
-
Grałeś więc w najwyższej lidze finlandzkiej, a teraz trafiłeś to pierwszej
ligi. Jak się z tym czujesz?
- Przyznaje
że nie skaczę z radości, ale Cracovia to bardzo dobry klub, a już zdecydowanie
najlepszy w pierwszej lidze, więc mam nadzieję że awansujemy szybko do Ekstraklasy,
czyli tam gdzie nasze miejsce.
-
Masz niemieckie obywatelstwo, tak samo jaki i kirgiskie i rosyjskie. Ale kim się
czujesz?
- Szczerze? Jestem bezdomny (śmiech). Naprawdę nie mam
pojęcia. Urodziłem się w Rosji, tam też dorastałem, ale chodziłem do
niemieckiej szkoły i grałem dla Kirgistanu, więc ciężko powiedzieć.
- W zimie byłeś na testach w Legii Warszawa i Górniku
Zabrze. Co poszło nie tak? Dlaczego się nie dogadaliście?
- W Legii, trener po prostu chciał innego typu zawodnika.
Menedżer chciał podpisać kontrakt, chłopaki z drużyny mnie polubili, więc
wszystko było na dobrej drodze, ale trenerowi nie odpowiadał przede wszystkim
mój wzrost bo nie oszukujmy się - nie jestem dryblasem.
-
A w Górniku Zabrze?
- W Górniku Zabrze był inny powód. Byłem tam na treningach
przez 10 dni i złożyli mi dobrą ofertę, ale powiedzieli że, aby mnie
zakontraktować, musieliby sprzedać jednego ze swoich zawodników. Zapytałem kiedy mogę podpisać kontrakt, a oni powiedzieli,
że musze najpierw jechać z nimi na 3-tygodniowy obóz, wiec poprosiłem żeby
sporządzili najpierw kontrakt, a jak wszystko będzie w porządku to podpiszemy.
Wtedy dowiedziałem się, że mam najpierw jechać z nimi na obóz a dopiero po
powrocie sporządzą kontrakt, bo... teraz nie mają na to czasu. Uznałem, że to za
duże ryzyko i sam zrezygnowałem.
-
Dzięki temu mogłeś trafić do Cracovii. I jak ci się tu podoba?
-
Bardzo podoba mi się Polska! Koledzy z drużyny są świetni, trenera też bardzo
lubię - jest kompetentny, miły i pomocny. Grałem w wielu klubach, poznałem dużo
ludzi, więc przyzwyczaiłem się już do zawierania nowych znajomości i nie jest
to dla mnie nic trudnego - mam już wielu kolegów w zespole. Oglądałem też stadion,
chodziłem po mieście, zwiedzałem. Muszę przyznać, że Kraków to jedno z
najpiękniejszych miejsc jakie odwiedziłem.
-
A odczuwasz dużą różnicę pomiędzy Polska, a Finlandią?
- Zima
trwa 7 miesięcy, więc te mrozy są chyba wystarczającą różnicą...
-
A co z atmosfera o której wszyscy tyle mówią? Jest ona przecież kluczowa dla
wyniku sportowego.
- Tak, atmosfera jest świetna! Jest naprawdę śmiesznie:
czasem, gdy siedzimy w szatni, ktoś rzuci skarpetka, albo spodenkami, a wszyscy
odwracają się w inna stronę dla niepoznaki i udają że nie wiedza kto to rzucił!
Jest naprawdę zabawnie. Widać, że wszyscy się dogadują, że mają dobre humory i
lubią spędzać ze sobą czas.
-
Jakiej drużynie kibicujesz?
- Raczej
jestem takim kibicem, który nie ma jednej ukochanej drużyny. Powiedział bym
jednak, ze Arsenal Londyn, Barcelona i Boca Juniors są moimi ulubionymi klubami.
A spośród tych trzech to myślę, że jednak „Barca" - grają piękna piłkę, bardzo zresztą
podobna do gry Arsenalu.
Rozmawiała: Karolina Błaś