Grzegorz Pasiut: Trochę wypadłem z rytmu

    06.01.2010
    Grzegorz Pasiut: Trochę wypadłem z rytmu
    <i>- Najgorsze jest patrzenie z boku, zwłaszcza gdy zespołowi nie idzie. Ciągnęło mnie strasznie na lód, ale nie mogłem tego przyspieszyć</i> - przyznaje Grzegorz Pasiut, który ostatnie pięć spotkań, z powodu dyskwalifikacji, musiał oglądać z perspektywy kibica.
    - Nie zagrałeś w pięciu ostatnich meczach. Był głód?
    - Oczywiście. Trochę wypadłem z rytmu i jeszcze nie czuję się tak, jak przed dyskwalifikacją. Myślę jednak, że nie było tragedii.

    - Tragedii na pewno nie. Strzeliłeś bramkę, przy dwóch asystowałeś..
    - To cieszy, bo nie w każdym meczu zdobywam trzy punkty. Trochę brakuje mi jeszcze ogrania, ale ono przyjdzie z czasem.

    - Nie da się inaczej przy takiej absencji…
    - Najgorsze jest patrzenie z boku, zwłaszcza gdy zespołowi nie idzie. Ciągnęło mnie strasznie na lód, ale nie mogłem tego przyspieszyć.

    - Pod twoją nieobecność „Pasy” radziły sobie całkiem nieźle, przegrały dopiero w niedzielę w Nowym Targu…
    - Zdarzają się lepsze i słabsze dni. Drużyna więcej miała tych pierwszych i z tego należy się cieszyć. Mamy dobrą pozycję w tabeli i tego trzeba się trzymać.

    - Już w piątek kolejny mecz na szczycie z GKS-em Tychy…
    - Jest sześć drużyn, więc praktycznie co dwa tygodnie mamy spotkania z tymi samymi rywalami. Podchodzę do tego meczu, jak do każdego innego. Będę chciał się zaprezentować z jak najlepszej strony. Mamy niekorzystny bilans bezpośrednich pojedynków, bo przegrywamy 2:3. Musimy zrobić wszystko, by wyrównać ten stan.

    - Kibice mogą się więc spodziewać emocjonującego widowiska?
    - Mogę zagwarantować to, że zrobimy wszystko, aby ten mecz wygrać. A jak to spotkanie się potoczy? Zobaczymy w piątek.

    Rozmawiał Dariusz Guzik