IDZIEMY NA MECZ! LECH KOŁODZIEJCZYK

- Jestem typem kibica, który bardzo mocno przeżywa każde spotkanie i już na kilka dni przed nim mocno się stresuje - mówi Lech Kołodziejczyk, członek Rady Seniorów KS Cracovia.
Na pierwszy mecz Pasów po zimowej przerwie czekam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony cieszę się, że to już i w sobotę usiądę znów na trybunach stadionu przy Kałuży. Z drugiej strony obawiam się o pogodę, która może pokrzyżować nam szyki.
Jestem typem kibica, który bardzo mocno przeżywa każde spotkanie i już na kilka dni przed nim mocno się stresuje. Cracovii kibicuję od 60 lat i - proszę mi wierzyć - nerwy mam doszczętnie zszargane. Przeżyłem 11 spadków z różnych lig i 12 awansów. Nie czekam już na mistrzostwo, ale na spokoje rozgrywki w Ekstraklasie. Jaki będzie wynik spotkania z Lechią? Nigdy nie typuję wyniku. Boję się tego robić (śmiech).
Na sobotnie spotkanie wybiorę się - jak zawsze - z moimi kolegami z Rady Seniorów. Oni także bardzo mocno przeżywają wszystko, co dzieje się na boisku. Gorycz przegranej jest wielka, ale radość z dobrego wyniku po wielokroć nam ją rekompensuje.
Niestety, moja rodzina jest co do sympatii klubowych podzielona. Moje wnuki, za sprawą taty, bardziej trzymają z drużyną z przeciwnej strony Błoń. Ale reszta - począwszy od nieżyjących rodziców przez młodszego brata i jego bliskich - zawsze była i jest na wskroś pasiata.