Kibice pytają...Tomasz Wacek

- Nie ma co ukrywać – związany jestem emocjonalnie z Cracovią i to będzie już dziewiąty sezon w jej barwach. Spędziłem tu mnóstwo czasu i chciałbym spędzić jak najwięcej - odpowiada na pytanie jednego z kibiców obrońca „Pasów” Tomasz Wacek. Zapraszamy do lektury!
Damian: Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną i czy twój talent został od razu doceniony?
Tomasz Wacek: - Rozpoczynałem w szkolnym klubie Orlęta Krosno. Byłem wtedy w siódmej klasie szkoły podstawowej. Dosyć szybko dostałem się do pierwszego składu i wygrywałem rywalizację nawet ze starszymi chłopakami. Można powiedzieć, że byłem takim „wcześniakiem”, bo gdy trafiłem do Karpat Krosno to jako junior młodszy grałem już ze starszymi rocznikami. Podobnie jeśli chodzi o seniorów – w drugiej lidze zadebiutowałem w wieku 17 lat. Zawsze trenerzy jakoś nie bali się stawiać na mnie, a ja z kolei starałem się wykorzystywać te szanse. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nawet mi to wychodziło (śmiech).
Korlinho: - Który z meczów rozgrywanych przez ciebie w barwach Cracovii był najlepszy, a który najgorszy?
T.W.: - Ciężko jest to ocenić i szczerze mówiąc nie przypominam sobie takich spotkań. To znaczy, jeśli chodzi o najlepszy mecz to liczę, że jest on wciąż przede mną, może już w tym sezonie? Z kolei jeśli chodzi o ten najgorszy to może i był taki, ale człowiek ma taką tendencję, że stara się zapominać o niezbyt udanych występach. Ja w każdym bądź razie nie pamiętam. Też nie było chyba takiego, w którym grałbym katastrofalnie. Tu jednak mam nadzieję, że takiego w przyszłości nie będzie (śmiech).
???: - Która z bramek była dla ciebie najważniejsza?
T.W.: - Bramka na 1:1 z GKS Bełchatów, która dała drużynie nadzieję na zwycięstwo. Miałem wtedy trudną sytuację w klubie i już miałem odchodzić, gdy nagle dostałem szansę gry i udało mi się zdobyć gola. Był to dla mnie przełomowy moment.
3lvis: - Czy nie boisz się rywalizacji w razie przybycia do zespołu nowych obrońców?
T.W.: - Absolutnie! Zdrowa rywalizacja może jedynie przynieść korzyści drużynie. Wiadomo, że gra najlepszy i jeśli trener zadecyduje, że jestem od kogoś słabszy to nie będę z tego powodu płakał, ale pracą na treningach będę chciał pokazać swoją wartość. Szczerze mówiąc to lubię rywalizować o miejsce w składzie (śmiech).
Luke: - Co skłoniło cię do pozostania w Cracovii na kolejny sezon?
T.W.: - Serce w Pasy! Nie ma co ukrywać – związany jestem emocjonalnie z Cracovią i to będzie już dziewiąty sezon w jej barwach. Spędziłem tu mnóstwo czasu i chciałbym spędzić jak najwięcej. Ciężko by mi było odejść do innego klubu. Oczywiście miałem jakieś epizody związane z moimi przenosinami do innych drużyn, ale ostatecznie nie byłem w stanie tego uczynić (śmiech).
Santo: - Wielu kibiców uważa cię za „pasiaka” z krwi i kości. Czy zgadzasz się z tym określeniem?
T.W.: - Można powiedzieć, że czuję się jako „pasiak” z krwi i kości, bo przecież spędziłem tu już wiele, wiele lat. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że takim prawdziwym „pasiakiem” z krwi i kości może być jedynie wychowanek klubu, który od dziecka biegał za piłką w koszulce w biało-czerwone pasy. Takim przykładem jest choćby Paweł Szwajdych. Dlatego też czuję się niezwykle wzruszony i dumny, gdy słyszę od kibiców, że i ja jestem „pasiakiem” z krwi i kości.
Tros: - Jesteś z Cracovią na dobre i złe, ale nie zawsze było różowo. Były czasy, że miałeś problemy z mieszkaniem i że w zimie nie było nawet ogrzewania. Było ciężko?
T.W.: - Nawet bardzo. Byłem wtedy zaraz po studiach, graliśmy w trzeciej lidze i od trzech miesięcy nie dostawaliśmy żadnych pieniędzy. Jakby tego było mało w mieszkaniu, które wynajmował mi klub wyłączyli prąd i zostałem całkowicie na lodzie. Podejrzewam, że odszedłbym, gdyby nie praca z młodzieżą, za które zresztą też nie dostawałem pieniędzy. Żal mi było odchodzić z Cracovii. Żal było nie tylko gry, ale również szkolenia młodzieży, dlatego też podjąłem męską decyzję, że zostaję. Pożyczyłem pieniądze od znajomych, zacisnąłem mocno pasa i jakoś daliśmy radę. Było warto, bo teraz jakby nagrodą dla mnie jest gra w pierwszej lidze.
Brancik: - Na jakie miejsce Cracovii możemy liczyć w przyszłym sezonie?
T.W.: - Chciałbym, abyśmy wciąż szli do przodu. Było już miejsce piąte, teraz było czwarte, więc najwyższa pora na pierwszą trójkę! Wiadomo, będzie bardzo ciężko, bo nie tylko my mamy takie aspiracje, ale dopóki będzie szansa dopóty będziemy o to walczyć. Myślę, że jest to realne.
Beobachter: - Laboratorium AC Milanu powoduje, że 40 letni gracze wyróżniają się w finale Ligi Mistrzów. Jak oceniasz odnowę biologiczną, opiekę medyczną i zestaw odżywek w Cracovii. Czy jest szansa, że 34-35 letni Bojarski, czy Wacek będą równie dobrymi graczami jak ci 30-letni?
T.W.: - Nasz masażysta, Piotr Socha jest bardzo dobrym fizykoterapeutą i doskonale dba o to, abyśmy się czuli dobrze. Jeśli chodzi o odnowę biologiczną to korzystamy z nowo wybudowanych budynków Comarchu, gdzie mieszczą się baseny, sauny, czy hydromasaże, więc jest z czego wybierać. Oczywiście AC Milan dysponuje zapewne nieco lepszym zapleczem, ale myślę, że jak na polską rzeczywistość to mamy bardzo dobre warunki. A jeśli chodzi o 35-letniego Bojarskiego i Wacka to myślę, że jest duża szansa, by grali oni na takim samym poziomie, jak ci trzydziestoletni (śmiech). Wszystko zależy od zdrowia, a także od kilku innych czynników. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będę wtedy grał w Cracovii.
Szymon: - Zamierzasz jeszcze kiedyś zająć się szkoleniem młodzieży?
T.W.: - Jak najbardziej. Cały czas o tym myślę i w miarę wolnego czasu uczę się, podglądam pracę trenerów, czy też po prostu zbieram nowe informacje. Mam już papiery trenera drugiej klasy i liczę, że po zakończeniu kariery piłkarskiej – mam nadzieję, że nieprędko – zajmę się podnoszeniem swych kwalifikacji trenerskich, a w efekcie spróbuję swych sił jako szkoleniowiec. Nie ukrywam, że chciałbym zostać w Cracovii i zająć się trenowaniem młodzieży.
Chelsie: - Czy masz swój ulubiony klub z zagranicy?
T.W.: - Tak – kibicuję hiszpańskiemu Athletic Bilbao. Tak się składa, że ma takie same barwy jak Cracovia. W przeszłości miałem okazję być w Hiszpanii i odwiedzić ich stadion. To specyficzny klub, bo co prawda z reguły nie walczy o najwyższe trofea – w tym sezonie bronił się przed spadkiem – ale jeszcze nigdy w swojej historii nie grał niżej niż w hiszpańskiej ekstraklasie! Wrażenie robi również fakt, że w zespole grają tylko rodowici Baskowie.
DG