Koen van der Biezen: Pomyślełem, że wpadnie

    07.11.2011
    Koen van der Biezen: Pomyślełem, że wpadnie
    - Saidi wykonywał rzut wolny i posłał bardzo dobre dośrodkowanie. Obrońca stał za mną, ale mimo jego asysty uderzyłem głową za siebie. Nie widziałem gola, bo byłem tyłem do bramki. Kiedy upadałem pomyślałem tylko, że wpadnie. I wpadło - opisywał swoją bramkę zdobytą w derbach napastnik Pasów.

    - Saidi wykonywał rzut wolny i posłał bardzo dobre dośrodkowanie. Obrońca stał za mną, ale mimo jego asysty uderzyłem głową za siebie. Nie widziałem gola, bo byłem tyłem do bramki. Kiedy upadałem pomyślałem tylko, że wpadnie. I wpadło - opisywał swoją bramkę zdobytą w derbach napastnik Pasów.

    - Koen, dziękujemy bardzo za tego bardzo ważnego gola!
    - Bardzo proszę. To moja praca. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się zdobyć ta bramkę - dla kibiców, dla zespołu i naturalnie dla siebie również.

    - To dla Ciebie najważniejszy gol w karierze?
    - Nie wiem, może. Sądząc po reakcji publiczności, po tym jaką radość dała naszym fanom ta bramka, to pewnie tak. Nie myślałem o tym w tych kategoriach. Grając jeszcze w Holandii również zdobyłem bardzo ważną bramkę dla mojego klubu w play-offach o awans do Eredivisie. Byłem wtedy długo kontuzjowany, wszedłem na ostatnie dziesięć minut meczu i strzeliłem zwycięskiego gola na 1:0. To było dwa lata temu, w meczu przeciw Willem II i uważam, że to również była bardzo ważna bramka.

    - Opowiedz jak dziś strzeliłeś tą bramkę?
    - Saidi wykonywał rzut wolny i posłał bardzo dobre dośrodkowanie. Obrońca stał za mną, ale mimo jego asysty uderzyłem głową za siebie. Nie widziałem gola, bo byłem tyłem do bramki. Kiedy upadałem pomyślałem tylko, że wpadnie. I wpadło.

    - Zdobywca zwycięskiej bramki w derbach zawsze jest bohaterem dla połowy Krakowa, więc gratulacje z tego tytułu.
    - Dla połowy miasta jestem bohaterem, a dla drugiej...? Nie wiem, czym, dla nich jestem (śmiech).

    - W drugiej połowie napór Wisły momentami był bardzo duży...
    - W drugiej połowie faktycznie graliśmy pod dużą presją. Wisła atakowała, starała się rozprowadzać piłki do skrzydeł i wrzucać je ostro na napastników. Przycisnęli nas, ale nasz bramkarz dziś był świetnie dysponowany. W pierwszej połowie obronił strzał z kilku metrów i to była fenomenalna obrona, a w drugiej połowie również kilka razy ratował nas przed utratą bramki. Wojtkowi również należą się za to spotkanie wielkie słowa uznania. Dzisiaj w meczu było dużo walki, były sytuacje, a atmosfera momentami była gorąca. Uważam jednak, że mecz w sumie był grany fair - nie było brutalności, a po prostu twarda gra, jak to w derbach bywa.

    - Jak zamierzasz świętować zwycięstwo?
    - Spokojnie. Rodzina mojej dziewczyny jest w Krakowie, więc pójdziemy coś zjeść.

    - Twoja rodzina była na trybunach?
    - Tak, moja dziewczyna była po raz pierwszy. Może powinna przychodzić częściej (śmiech).