Koen van der Biezen: Pomyślałem, że wpadnie

- Saidi wykonywał rzut wolny i posłał bardzo dobre dośrodkowanie. Obrońca stał za mną, ale mimo jego asysty uderzyłem głową za siebie. Nie widziałem gola, bo byłem tyłem do bramki. Kiedy upadałem pomyślałem tylko, że wpadnie. I wpadło - opisywał swoją bramkę zdobytą w derbach napastnik Pasów.
- Koen, dziękujemy bardzo za tego
bardzo ważnego gola!
- Bardzo proszę. To
moja praca. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało mi się zdobyć ta bramkę - dla kibiców,
dla zespołu i naturalnie dla siebie również.
- To dla Ciebie najważniejszy gol w
karierze?
- Nie wiem,
może. Sądząc po reakcji publiczności, po tym jaką radość dała naszym fanom ta
bramka, to pewnie tak. Nie myślałem o tym w tych kategoriach. Grając jeszcze w
Holandii również zdobyłem bardzo ważną bramkę dla mojego klubu w play-offach o
awans do Eredivisie. Byłem wtedy długo kontuzjowany, wszedłem na ostatnie
dziesięć minut meczu i strzeliłem zwycięskiego gola na 1:0. To było dwa lata temu,
w meczu przeciw Willem II i uważam, że to również była bardzo ważna bramka.
- Opowiedz jak dziś strzeliłeś tą
bramkę?
- Saidi
wykonywał rzut wolny i posłał bardzo dobre dośrodkowanie. Obrońca stał za mną,
ale mimo jego asysty uderzyłem głową za siebie. Nie widziałem gola, bo byłem
tyłem do bramki. Kiedy upadałem pomyślałem tylko, że wpadnie. I wpadło.
- Zdobywca zwycięskiej bramki w
derbach zawsze jest bohaterem dla połowy Krakowa, więc gratulacje z
tego tytułu.
- Dla połowy
miasta jestem bohaterem, a dla drugiej...? Nie wiem, czym, dla nich jestem
(śmiech).
- W drugiej połowie napór Wisły
momentami był bardzo duży...
- W drugiej
połowie faktycznie graliśmy pod dużą presją. Wisła atakowała, starała się rozprowadzać
piłki do skrzydeł i wrzucać je ostro na napastników. Przycisnęli nas, ale nasz
bramkarz dziś był świetnie dysponowany. W pierwszej połowie obronił strzał z
kilku metrów i to była fenomenalna obrona, a w drugiej połowie również kilka
razy ratował nas przed utratą bramki. Wojtkowi również należą się za to
spotkanie wielkie słowa uznania. Dzisiaj w meczu było dużo walki, były
sytuacje, a atmosfera momentami była gorąca. Uważam jednak, że mecz w sumie był
grany fair - nie było brutalności, a po prostu twarda gra, jak to w derbach
bywa.
- Jak zamierzasz świętować
zwycięstwo?
- Spokojnie.
Rodzina mojej dziewczyny jest w Krakowie, więc pójdziemy coś zjeść.
- Twoja rodzina była na trybunach?
- Tak, moja
dziewczyna była po raz pierwszy. Może powinna przychodzić częściej (śmiech).