Krzysztof Kaliciak: Jestem w szoku

    27.02.2010
    Krzysztof Kaliciak: Jestem w szoku
    <i>- Nie wiem, czy Legia miała takie szczęście, czy my takiego pecha</i> - zastanawia się Krzysztof Kaliciak, który w piątek zadebiutował w Cracovii w meczu o punkty.
    - Zapytam wprost: dlaczego Cracovia przegrała mecz z Legią?
    - Nie wiem, stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji. Tu był słupek, tam poprzeczka, innym razem zabrakło dwudziestu centymetrów. Myślę, że grając w przewadze powinniśmy byli strzelić jeszcze jedną bramkę i kontrolować mecz. Tymczasem w pięć minut straciliśmy dwa gole.

    - Nawet szybciej, bo w dwie minuty..
    - No to tym bardziej. Nagle wszystko ułożyło się na naszą niekorzyść. Ja osobiście jestem w szoku, bo dopóki nie padła bramka na 1:1, byłem przekonany, że ten mecz wygramy. Na końcu spotkania głowa wszystkim opadła.

    - Gdy Legia zdobywała dwie bramki, ciebie nie było jeszcze na boisku. Może jednak z boku dojrzałeś, co stało się z Cracovią, albo czego zabrakło w tak krótkim odstępie czasu?
    - Nie wiem, akurat wtedy rozgrzewałem się, więc nie widziałem dobrze tych sytuacji. Myślę natomiast, że w całym meczu zabrakło nam odrobiny szczęścia, bo – tu się powtórzę – mogliśmy zdobyć jeszcze dwie, a może i trzy bramki. Szkoda, bo gdybyśmy prowadzili 2:0, Legia może psychicznie opadłaby z sił, a tymczasem była bojowo nastawiona, bo wiedziała, że brakuje jej tylko jednego gola do wyrównania.

    - Ty też miałeś swoją szansę…
    - Zgadza się. Cały czas ta sytuacja siedzi w mojej głowie. Myślę, że gdybym strzelił tego gola, miałbym udany debiut w Cracovii. A tymczasem jestem bardzo daleko od składu. Bardzo żałuję, że nie doprowadziłem do remisu.

    - Ilość stworzonych przez was sytuacji była zadziwiająca…
    - I do tego z Legią. Moglibyśmy tymi okazjami spokojnie obsadzić dwa, a może i trzy inne spotkania. Mimo to zdobyliśmy tylko jednego gola. Nie wiem, czy Legia miała takie szczęście, czy my takiego pecha.

    - Już w sobotę gracie kolejny ciężki mecz, tym razem w Poznaniu z Lechem…
    - Pewnie nie będziemy faworytem, podobnie jak nie byliśmy w starciu z Legią. Piątkowy mecz, a przynajmniej pewne jego momenty, pokazały jednak, że możemy prowadzić grę i sądzę, że z Lechem też nie stoimy na straconej pozycji. Myślę, że trener wie, jak poustawiać zespół. Musimy powoli zapomnieć o Legii i skupić się na spotkaniu w Poznaniu. Na pewno nie pojedziemy tam tylko pobiegać i rozegrać mecz, ale będziemy chcieli zdobyć jakieś punkty.

    Rozmawiał Dariusz Guzik