Łukasz Derbich: Wtedy denerwuję się dużo bardziej
18.05.2010

<i>- Mam żal do siebie i jednocześnie pretensje, że przez moją nadgorliwość nie mogłem pomóc zespołowi w takich spotkaniach, jak te z Polonią Warszawa, czy Wisłą Kraków</i> - przyznaje Łukasz Derbich, który z powodu kontuzji opuścił ostatnie mecze Cracovii.
- Z powodu kontuzji opuściłeś koncówkę sezonu...
- W meczu z Odrą naciągnąłem mięsień dwugłowy. Miałem może tydzień przerwy i wszedłem sobie w trening. Chyba za wcześnie. Wyszła tu moja nadgorliwość, która pchała mnie do wznowienia ćwiczeń. Mogłem jeszcze trochę odczekać, a tak mięsień ponownie został naciągnięty, tym razem już nieco bardziej. Teraz chcę, żeby wszystko dobrze się zagoiło i żebym nie miał żadnych problemów od początku sezonu przygotowawczego.
- Obecnie, oprócz zajęć z drużyną, trenujesz również indywidualnie pod okiem Filipa Surmy...
- Te ćwiczenia mają na celu wzmocnienie mięśnia. Sprawdzamy również, czy wszystko jest w porządku. Indywidualne zajęcia z trenerem Surmą ma także Sebastian Kurowski, który przygotowuje się do zabiegu i również wzmacnia swoje mięśnie.
- Jak długo potrwa taki dodatkowy trening?
- Już do końca roztrenowania, a więc do końca tego tygodnia. Przed każdym treningiem dwadzieścia, trzydzieści minut przeznaczamy na ćwiczenia na siłowni.
- Było ci żal tego, że nie miałeś jak pomóc drużynie, która walczyła o utrzymanie w lidze?
- Oczywiście! Wygraliśmy mecz z Polonią Bytom, potem spotkanie z Odrą Wodzisław, w którym doznałem jednak kontuzji. Nie spodziewałem się, że ten uraz nie pozwoli mi grać do końca sezonu. Mam żal do siebie i jednocześnie pretensje, że przez moją nadgorliwość nie mogłem pomóc zespołowi w takich spotkaniach, jak te z Polonią Warszawa, czy Wisłą Kraków.
- Wszystko skończyło się jednak szczęśliwie..
- Dokładnie. Zremisowaliśmy z Wisłą, potem jeszcze wygraliśmy z Piastem Gliwice i cztery puinkty wystarczyły, by spokojnie utrzymać się w Ekstraklasie.
- Nerwy wytrzymywały w tych najważniejszych meczach, jak choćby w spotkaniu derbowym?
- Było ciężko (śmiech). Siedząc na trybunie i z jej perspektywy oglądając mecz denerwuję się dużo bardziej, niż gdy przebywam na boisku. Dużo lepiej czułbym się, gdybym był z chłopakami na murawie i razem z nimi walczył o utrzymanie.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- W meczu z Odrą naciągnąłem mięsień dwugłowy. Miałem może tydzień przerwy i wszedłem sobie w trening. Chyba za wcześnie. Wyszła tu moja nadgorliwość, która pchała mnie do wznowienia ćwiczeń. Mogłem jeszcze trochę odczekać, a tak mięsień ponownie został naciągnięty, tym razem już nieco bardziej. Teraz chcę, żeby wszystko dobrze się zagoiło i żebym nie miał żadnych problemów od początku sezonu przygotowawczego.
- Obecnie, oprócz zajęć z drużyną, trenujesz również indywidualnie pod okiem Filipa Surmy...
- Te ćwiczenia mają na celu wzmocnienie mięśnia. Sprawdzamy również, czy wszystko jest w porządku. Indywidualne zajęcia z trenerem Surmą ma także Sebastian Kurowski, który przygotowuje się do zabiegu i również wzmacnia swoje mięśnie.
- Jak długo potrwa taki dodatkowy trening?
- Już do końca roztrenowania, a więc do końca tego tygodnia. Przed każdym treningiem dwadzieścia, trzydzieści minut przeznaczamy na ćwiczenia na siłowni.
- Było ci żal tego, że nie miałeś jak pomóc drużynie, która walczyła o utrzymanie w lidze?
- Oczywiście! Wygraliśmy mecz z Polonią Bytom, potem spotkanie z Odrą Wodzisław, w którym doznałem jednak kontuzji. Nie spodziewałem się, że ten uraz nie pozwoli mi grać do końca sezonu. Mam żal do siebie i jednocześnie pretensje, że przez moją nadgorliwość nie mogłem pomóc zespołowi w takich spotkaniach, jak te z Polonią Warszawa, czy Wisłą Kraków.
- Wszystko skończyło się jednak szczęśliwie..
- Dokładnie. Zremisowaliśmy z Wisłą, potem jeszcze wygraliśmy z Piastem Gliwice i cztery puinkty wystarczyły, by spokojnie utrzymać się w Ekstraklasie.
- Nerwy wytrzymywały w tych najważniejszych meczach, jak choćby w spotkaniu derbowym?
- Było ciężko (śmiech). Siedząc na trybunie i z jej perspektywy oglądając mecz denerwuję się dużo bardziej, niż gdy przebywam na boisku. Dużo lepiej czułbym się, gdybym był z chłopakami na murawie i razem z nimi walczył o utrzymanie.
Rozmawiał Dariusz Guzik