Łukasz Mierzejewski: Muszę się trzymać
- Najpierw muszę zacząć trenować na pełnych obrotach. Jeżeli wejdę w normalne zajęcia, to będę potrzebował dwóch-trzech tygodni, by dojść do odpowiedniej dyspozycji fizycznej - przyznaje Łukasz Mierzejewski, który dziś - po kilkunastu dniach indywidualnych zajęć - po raz kolejny wznowił treningi z Cracovią.
- Dziś wznowiłeś treningi z zespołem. Jak przedstawia się twoja aktualna sytuacja zdrowotna?
- Jest w miarę dobrze. Mam nadzieję, że ból, który pojawił się podczas obozu przygotowawczego w Turcji już nie będzie powracał i że nie trzeba będzie po raz kolejny przerywać treningów.
- Obecnie nic ci nie dolega?
- Nie, teraz jest w porządku. W głowie siedzi mi jednak uraz - po dłuższej przerwie człowiek obawia się, by ruszyć z zajęciami na sto procent.
- Leczenie kontuzji Achillesa trwa u ciebie już dobre kilka miesięcy. Taka sytuacja może podłamać niejednego silnego mężczyznę..
- Muszę się trzymać i być dobrej myśli, choć faktycznie nie spodziewałem się, że leczenie będzie trwało aż tyle. Trochę to mnie niepokoi, ale trzeba żyć przyszłością.
- Co robiłeś od momentu, gdy opuściłeś zgrupowanie w Turcji i wróciłeś do Krakowa?
- Cały czas przechodziłem rehabilitację. Ciężko ćwiczyłem i mam nadzieję, że to pomogło. Wierzę, że efekty tej pracy będą widoczne przez długi czas.
- Oglądałeś mecz z Legią Warszawa (3:3 - przyp.)?
- Tak, byłem na trybunach. To było spotkanie, które mogło podobać się kibicom. Szkoda bramek, które straciliśmy, bo przez to uciekło nam zwycięstwo. A jeżeli chcemy utrzymać się w lidze, musimy wygrywać.
- Ze Śląskiem Wrocław z pewnością nie zagrasz, z Lechem Poznań chyba również. Jak myślisz, kiedy będziesz do dyspozycji trenera Szatałowa?
- Najpierw muszę zacząć trenować na pełnych obrotach. Jeżeli wejdę w normalne zajęcia, to będę potrzebował dwóch-trzech tygodni, by dojść do odpowiedniej dyspozycji fizycznej.
Rozmawiał Dariusz Guzik