Marian Jarabica: Kompletnie tego nie rozumiem
- Ukraińcy mieli rzut rożny. Przed jego wykonaniem stanąłem na drodze rosłemu obrońcy Wołynia, a on kopnął mnie bez piłki. Wyrzucił go za to z boiska, ale za co mnie kazał opuścić plac gry? Kompletnie tego nie rozumiem - opowiada obrońca Cracovii Marian Jarabica, który zagrał zaledwie szesnaście minut w sparingu z Wołyniem Łuck (2:2).
- Sędzia dzisiejszego meczu chyba nie polubił cię zbytnio. Co takiego zrobiłeś?
- Nic. Ukraińcy mieli rzut rożny. Przed jego wykonaniem stanąłem na drodze rosłemu obrońcy Wołynia, a on kopnął mnie bez piłki. Sędzia wyrzucił go za to z boiska, ale za co mnie kazał opuścić plac gry? Kompletnie tego nie rozumiem.
- Od samego początku mecz był bardzo agresywny...
- I wydaje mi się, że to miało duży wpływ na podjętą przez sędziego decyzję. Często dochodziło do fauli, a arbiter nie chciał takiej gry i sięgał po kartki.
- Rywalizację zakończył cztery minuty przed regulaminowym czasem gry...
- Nie wiem, co powiedzieć. Sędzia gwizdał bardzo słabo i jeżeli będzie to robił dalej w taki sposób, to będzie to ze szkodą dla piłki nożnej. Bo tak nie można prowadzić zawodów.
- Trener sprawdza cię na prawej obronie..
- To decyzja szkoleniowca. Jeżeli uzna, że będę grał na prawej flance defensywy, to będę występował na tej pozycji. Zobaczymy jak to będzie.
- A ty czujesz się na siłach, by grać na boku?
- Ciężko powiedzieć, bo jest to dla mnie coś zupełnie nowego. Na prawej obronie rozegrałem w mojej dotychczasowej karierze pięć, sześć spotkań.
Rozmawiał Dariusz Guzik