Mariusz Sacha: Dostałem lekkiego kopa

- Wchodzę dopiero w trening, chłopaki rozpoczęli zajęcia dużo wcześniej. Nie jest łatwo, ale jednocześnie staram się nadrabiać zaległości i uważać, by z nogą było wszystko w porządku - przyznaje Mariusz Sacha. Pomocnik Cracovii niemalże od samego początku przyjścia do drużyny boryka się z kontuzją mięśnia dwugłowego uda.
- Znowu rozpocząłeś treningi z „Pasami”...
- Chciałbym, żeby to było moje ostatnie leczenie kontuzji w Cracovii. Na razie trenuję piąty dzień, nic mnie nie boli, więc oby tak dalej.
- Od samego początku przygody z Cracovią borykasz się z jednym i tym samym urazem?
- No tak, cały czas miałem problemy z „dwójką”, a więc z mięśniem dwugłowym uda w prawej nodze. Wchodziłem w trening w takim okresie, gdy obciążenia nawarstwiały się, a widocznie noga nie była do końca wyleczona i nie wytrzymywała.
- Włączasz się teraz do walki o miejsce w składzie...
- Wchodzę dopiero w trening, chłopaki rozpoczęli zajęcia dużo wcześniej. Nie jest łatwo, ale jednocześnie staram się nadrabiać zaległości i uważać, by z nogą było wszystko w porządku.
- W środę zagrałeś w sparingu z Hutnikiem Kraków (5:1 – przyp.)...
- To była gra kontrolna i najważniejsze było zdrowie. Nie chciałem, by kontuzja znowu się odnowiła. Pobiegałem czterdzieści pięć minut, wynik może o niczym świadczyć, ale ważne, że powoli dochodzę do siebie i wszystko jest na razie dobrze.
- Kibice Cracovii jeszcze nie widzieli cię w meczu o punkty, oczywiście nie biorąc pod uwagę występów w Młodej Ekstraklasie...
- Faktycznie, praktycznie przez pół roku nie grałem w piłkę i czuję jej duży głód. Jak mi zdrowie pozwoli, Bozia da, to myślę, że wszystko będzie dobrze.
- I anioły...
- Zgadza się, zawsze nade mną czuwają. Żyję, jestem zdrowy, oddycham, więc wszystko jest dobrze. Wiadomo, że są problemy z nogą, ale każdy ma jakiś swój ciężar. Jestem pewien, że dam sobie z tym radę.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło?
- Można tak powiedzieć. Najlepiej odbija się od dna, ja może na nim nie byłem, ale dostałem takiego lekkiego kopa w tyłek od życia. Teraz może być już tylko lepiej.
Rozmawiał Dariusz Guzik