Ostatni taniec sezonu przy Kałuży. Podtrzymać dobrą domową passę z Legią

Historia meczów Cracovii i Legii Warszawa, licząc starcie poza meczami ligowymi, jest już ponad 100-letnia, wypełniona wieloma pamiętnymi momentami. Pasy w ostatnich latach mają przy Kałuży mały patent na Wojskowych, co nie zawsze było normą, a w niedzielę będą chciały godnie pożegnać sezon na Ziemi Świętej.
Strzelał im Kałuża, oburzenie dziennikarzy
Pierwszy ligowy mecz oba zespoły rozegrały między sobą w maju 1928 roku, kiedy przy Kałuży Cracovia wygrała 2:0, a jednego z goli zdobył Józef Kałuża. - Największy w tym sezonie mecz ligowy ściągnął niebywale tłumy widzów. Aureola zwycięzcy Pogoni która po sromotnych porażkach zdołała jednak pokonać białoczerwonych, była pikantnym magnesem dla wybrednych smakoszów footbalowych Krakowa. A bardziej jeszcze pobudzała może nasze tłumy sportowe spodziewana emocja walki metropolii białoczerwonej ze swymi marnotrawnymi dezerterami z filią Cracovii w stolicy. I oto mimo braku swych znakomitych skrzydłowych, Sperlinga i Kubińskiego, umiała macierz Cracovii ze swym dyrygentem Kałużą na czele wydobyć z siebie tyle ambicji i ofiarności, by przy stałej przewadze w obu po łowach gry uzyskać zasłużone zwycięstwo - pisał wtedy "Nowy Dziennik".
W kolejnych latach dwudziestolecia międzywojennego Legia i Cracovia mierzyły się regularnie, wymieniając się zwycięstwami, a ich mecze potrafiły wywoływać dyskusję wśród ówczesnej piłkarskiej opinii publicznej. Tak było chociażby w 1948 roku, sezonie ostatniego jak do tej pory mistrzostwa Pasów, kiedy w drodze po tytuł Cracovia zremisowała bezbramkowo w Warszawie. Dziennikarze zwracali jednak uwagę na sporą brutalność zawodników obu drużyn. - Piłkarze robią wszystko, by ułatwić nam rozstanie się z nimi na dłuższy okres czasu. Jeśli mecze czołowej klasy mają wyglądać tak, jak niedzielny warszawski (niestety słyszeliśmy już, że i gdzieindziej nie było lepiej), to należy się cieszyć, iż sezon zbliża się ku końcowi. Mamy pełne zrozumienie dla nerwów zawodników, mamy zrozumienie dla tzw. typowej walki o punkty, nie znaczy to jednak, by zaciętość miała przeradzać się, miast w maksymalną ambicję osiągnięcia jak najlepszego poziomu, w ordynarną kopaninę! - pieklili się reporterzy "Przeglądu Sportowego".
Efektowne zwycięstwo w smutnym sezonie
W kolejnych dekadach, już po zakończeniu II Wojny Światowej, drogi obu klubów nieco się rozminęły, głównie ze względu na ustrój panujący w kraju, który delikatnie mówiąc nie był zbyt przychylny Cracovii. Legia z kolei zaczynała wtedy budować swoją wielką markę, w czym pomagał wojskowy rodowód klubu, mający wpływ chociażby na transferowanie utalentowanych zawodników z całego kraju. Regularnie zdarzały się więc kilkuletnie przerwy w bezpośrednich meczach, kiedy Pasy spadały z elity i taki stan rzeczy trwał aż do sezonu 83/84. Jak się potem okazało, tamte mecze były ostatnimi meczami Legii i Cracovii na aż 20 lat. W sezonie spadkowym Pasy były w stanie zaliczyć efektowne zwycięstwo nad Legionistami, co było jednak małym pocieszeniem w tym koniec końców smutnym sezonie.
Mecz zakończony cudem, kontrowersyjny wolny i zwycięstwo po 15 latach
Już w pierwszym sezonie po powrocie Cracovii do Ekstraklasy w roku 2004 mogliśmy oglądać jedno z bardziej pamiętnych spotkań w historii starć obu drużyn. W kwietniu 2005 roku, niedługo po śmierci papieża Jana Pawłą II, Pasy grały u siebie z Legią i końcówka tego spotkania miała iście magiczny przebieg. W doliczonym czasie gry przy stanie 0:0 goście otrzymali rzut karny, do piłki podszedł Łukasz Surma, a jego strzał został obroniony przez Marcina Cabaja. Chwilę później Marcin Bojarski przejął piłkę wybitą przez Artura Boruca, minął bramkarza Legii i wpakował ją do siatki, wprawiając w euforię szczelnie wypełniony tego dnia stadion przy Kałuży. Wyjątkowości temu spotkaniu dodawał też fakt, że był on rozgrywany tuż po "Mszy Pojednania" i na stadionie ramię w ramię siedzieli fani Cracovii i Wisły.
Po tym zwycięstwie przez kolejne kilkanaście lat nie mogliśmy znaleźć sposobu na Legię, w najlepszych wypadkach wyrywając jej jedynie remisy. W 2010 roku miała miejsce jedna z bardziej kontrowersyjnych sytuacji. W Warszawie przy stanie 1:1 mecz wchodził w doliczony czas gry, kiedy piłkę do rąk złapał wspomniany wcześniej Marcin Cabaj. Prowadzący ten mecz sędzia Daniel Stefański uznał, że nasz golkiper za długo trzymał piłkę w rękach i podyktował rzut wolny pośredni z pola karnego, który został przez Legię wykorzystany. Niesamowicie rozwścieczyło do Rafała Ulatowskiego, ówczesnego trenera Cracovii, który swoją ocenę pracy arbitra w mało parlamentarnych słowach podsumował na pomeczowej konferencji prasowej, wspominając o wieszaniu go za pewną część ciała na Wieży Mariackiej.
Cracovia na kolejne zwycięstwo musiała czekać aż to początku 2019 roku. Wtedy Pasy zagrały popisową partię przy Łazienkowskiej, wygrywając 2:0 po dublecie Javiego Hernandeza. Wynik mógł być jeszcze bardziej okazały, ale w drugiej połowie rzutu karnego nie wykorzystał Airam Cabrera. Ta wygrana przełamała jednak niemoc i w kolejnych sezonach już regularnie wygrywaliśmy z Warszawianami, a z pewnością kibice wyjątkowo dobrze pamiętają mecz w półfinale Pucharu Polski, gdzie nasz zespół rozbił Legię 3:0 w drodze po trofeum.
W zeszłym sezonie początkowo Cracovia i Legia miały zagrać ze sobą na samym początku rozgrywek, w 2. kolejce, ale ze względu na udział Legii w rozgrywkach Ligi Konferencji spotkanie zostało przeniesione na końcówkę grudnia. Mecz zbiegł się ze śmiercią profesora Janusza Filipiaka, w związku z czym kibice uroczyście uczcili pamięć o profesorze stosowną oprawą, a piłkarze udźwignęli całe okoliczności, wygrywając 2:0.
Kończący się sezon jest dla Legionistów słodko-gorzki, bo bardzo dobre wyniki osiąganie w pucharach (zdobyty Puchar Polski i 1/4 finału Ligi Konferencji) przeplatały się z postawą zdecydowanie poniżej oczekiwań w lidze, gdzie zespół trenera Goncalo Feio nie tylko stracił szansę na ligowe podium, ale też chociażby przegrał dwa prestiżowe mecze z Lechem Poznań. W środku tygodnia Legia grała jeszcze zaległy mecz z Widzewem Łódź i chociaż wygrała 2:0, to w konsekwencji po tym meczu w Krakowie będzie musiała radzić sobie bez Patryka Kuna, Ryoyi Morishity, Claude`a Goncalvesa i Luquinhasa, pauzujących za za nadmiar zebranych kartek. Nastroje w Warszawie są więc mocno mieszane, a Pasy w niedzielę z pewnością będą chciały zrobić wszystko, by zamieszać je jeszcze mocniej.
OSTATNI MECZ LEGII:
Widzew Łódź - Legia Warszawa 0:2 (0:2)
Bramki: Morishita (17'), Gual (34')
---
Widzew Łódź: Gikiewicz - Therkildsen, Żyro, Ibiza (Kwiatkowski 86'), Kozlovsky (Krajewski 67') - Czyż (Kerk 86'), Hanousek, Shehu - Sypek (Cybulski 46'), Sobol (Tupta 67'), Alvarez
Rezerwowi: Krzywański, Kwiatkowski, Tupta, Kerk, Diliberto, Kastrati, Cybulski, Krajewski, Nunes
---
Legia Warszawa: Tobiasz - Wszołek, Ziółkowski, Kapuadi (Pankov 72'), Vinagre (Kun 72') - Goncalves (Urbański 63'), Oyedele, Elitim (Augustyniak 83') - Morishita, Gual (Shkuryn 63'), Luquinhas
Rezerwowi: Kovacević, Pankov, Kun, Jędrzejczyk, Augustyniak, Urbański, Szczepaniak, Pekhart, Shkuryn
---
Żółte kartki: Ibiza - Morishita, Goncalves, Kapuadi, Luquinhas, Ziółkowski
Czerwone kartki: Kun (bezpośrednia), Morishita (druga żółta)
BILANS HISTORYCZNY CRACOVII I LEGII
Wszystkie mecze: 92
Zwycięstwa Cracovii: 22
Remisy: 19
Zwycięstwa Legii: 51
Pierwszy mecz: 13 maja 1928, Cracovia 2:0 Legia
Ostatni mecz: 20 listopada 2024, Legia 3:2 Cracovia
Najwyższe zwycięstwo Cracovii: 20 sierpnia 1933, Cracovia 6:2 Legia
Najwyższe zwycięstwo Legii: 17 marca 2006, Legia 5:0 Cracovia