Sławomir Szeliga: Nie możemy patrzeć na inne drużyny

  • Wywiady
10.11.2010
Sławomir Szeliga: Nie możemy patrzeć na inne drużyny
- Gdyby ktoś powiedział mi, że Cracovia będzie na ostatnim miejscu i że zgromadzi zaledwie cztery punkty, wyśmiałbym go. Dotychczasowe spotkania pokazują, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym - mówi pomocnik „Pasów", Sławomir Szeliga.

- Gdyby ktoś powiedział mi, że Cracovia będzie na ostatnim miejscu i że zgromadzi zaledwie cztery punkty, wyśmiałbym go. Dotychczasowe spotkania pokazują, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym - mówi pomocnik „Pasów", Sławomir Szeliga.

- Derbowe spotkanie z Wisłą było dla was, ale i dla kibiców „Pasów" niezwykle istotne. Mieliście się przełamać, tymczasem ponownie przegraliście...

- Wiadomo, mecz drużyn z tego samego miasta jest dla kibiców bardzo ważny. Dla piłkarzy również. Wszyscy nastawiali się odpowiednio na to spotkanie. Chcieliśmy wygrać, ale nie udało się. Co więcej, straciliśmy gola w ostatnich sekundach tego pojedynku.

- Cały czas tracicie głupie bramki, najczęściej w wyniku prostych błędów..

- Zgadza się. Popełniliśmy o ten jeden błąd więcej i przegraliśmy. Brakuje koncentracji, bo faktycznie Wisła nie była pierwszym naszym rywalem, który wykorzystał pomyłkę. Mam jednak nadzieję, że teraz będzie z tym lepiej.

- Patrzycie jeszcze w tabelę?

- Każdy patrzy w tabelę i wie, jaka jest sytuacja. Robimy wszystko, by wygrywać mecze i to się nie zmienia. W kolejnym spotkaniu wyjdziemy na boisko z myślą, by zgarnąć trzy punkty.

- Można dostrzec na tyle dużo pozytywów w waszej grze, by być optymistą przed wyjazdowym spotkaniem z Widzewem Łódź?

- Musimy jak najwięcej pracować na treningach i robić wszystko, by wyeliminować popełniane przez nas błędy. Nie mamy zbyt wiele czasu, bo co tydzień gramy mecze. Mam jednak nadzieję, że nasza gra będzie wyglądała lepiej i że wreszcie zaczniemy wygrywać.

- Trener Jurij Szatałow mówi, że aby utrzymać się w lidze, musicie zdobyć w tym roku jeszcze sześć punktów.

- Trzeba zdobyć punkty w najbliższych meczach - to nie podlega żadnej dyskusji. Wtedy będziemy mogli realnie myśleć wiosną o utrzymaniu.

- Spodziewałeś się, że bezpośrednio przed wami będzie plasował się Mistrz Polski, drużyna Lecha Poznań?

- Odpowiem tak: gdyby ktoś powiedział mi, że Cracovia będzie na ostatnim miejscu i że zgromadzi zaledwie cztery punkty, wyśmiałbym go. Dotychczasowe spotkania pokazują, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym. Sytuacja Lecha jest zaskakująca, ale nie możemy patrzeć na inne drużyny. Musimy skupić się na sobie i robić wszystko,  by zacząć wygrywać.

- Nie macie już innego wyjścia. Nie możecie jechać na mecz wyjazdowy z nastawieniem, by go nie przegrać. Musicie grać o zwycięstwo, czy to w Łodzi, czy w Białymstoku..

- Zgadza się, ale musimy też podchodzić spokojnie do tego tematu, Gdy będziemy zbyt dużo myśleli, nie będziemy w stanie grać. Będzie za to myślenie, że gdy popełnimy błąd, będzie źle. A to nie o to chodzi. Dzięki dobrej grze będziemy zdobywać gole, a przez to zaczniemy wygrywać.

- To nie jest też tak, że wasza obecna sytuacja paraliżuje was już przed samym meczem?

- Na pewno siedzi w głowie to, że każda następna porażka oddala nas od rywali. Jeśli chcemy gonić przeciwnika, musimy zacząć wygrywać. Trzeba spokojnie pracować i piąć się w górę.

- Widzew przegrał trzy spotkania z rzędu, więc nie wydaje się być w najwyższej formie. Z drugiej jednak strony będzie chciał się przełamać, a jego piłkarze mogą myśleć „z kim, jak nie z ostatnią Cracovią"...

- Widzew jest bardzo dobrą drużyną i na pewno nastawi się na zwycięstwo. Zagra przecież u siebie i miejscowa publiczność z pewnością będzie go niosła. Będzie ciężko, ale zrobimy wszystko, by punkty przyjechały z nami do Krakowa. Niech Widzew się martwi, a nie my.

- Dla ciebie będzie to powrót do klubu, w którym miałeś okazję występować...

- Tak, grałem w Widzewie przez trzy i pół roku. Mam miłe wspomnienia związane z tamtym okresem, ale to już przeszłość. Jadę do Łodzi z nastawieniem, aby Cracovia wygrała. Będę robił wszystko, aby tak się stało.

Rozmawiał Dariusz Guzik