Śmigus-Dyngus w Poznaniu - szukamy punktów z walczącym o mistrzostwo Lechem

    18.04.2025
    Śmigus-Dyngus w Poznaniu - szukamy punktów z walczącym o mistrzostwo Lechem

    W Poniedziałek Wielkanocny na trybunach Enea Stadionu w Poznaniu czeka nas kolejna odsłona trwającej już od kilkudziesięciu lat przyjaźni między kibicami Lecha i Cracovii. Na boisku Pasy będą szukać odbicia się po bolesnej porażce ze Śląskiem, a Kolejorz utrzymania się w wyścigu o mistrzostwo Polski.

    Legendy w składzie Lecha i długa przerwa od bezpośrednich meczów

    Historia meczów Cracovii i Lecha jest bardzo bogata, a zaczęła się niedługo po II Wojnie Światowej. Po raz pierwszy oba zespoły spotkały się ze sobą w lipcu 1948 roku, kilka miesięcy przed zdobyciem przez Pasy ostatniego jak do tej pory mistrzostwa Polski. Cracovia wygrała wtedy 3:1, a w zespole Kolejorza wystąpili wtedy legendarni Teodor Anioła i Edmund Białas.

    W kolejnych latach nasz zespół potrafił zaliczać wysokie zwycięstwa nad rywalami z Wielkopolski, jak chociażby 4:0 w 1952, 5:0 w 1954, 6:2 w 1961 czy 6:1 w 1965 roku. Później ze względu na spadki Cracovii tych spotkań było mniej i do dawnej częstotliwości wróciliśmy od 2004 roku. Z pierwszych sezonów po powrocie Pasów do elity na szczyt wybija się oczywiście mecz z 2006 roku, kiedy nasz zespół wygrał w Poznaniu 4:3. To było spotkanie absolutnie szalone, bo drużyna, prowadzona wówczas przez Stefana Białasa, prowadziła 3:0, by później między 75. a 85. minutą stracić trzy gole. Lech był blisko zwycięstwa, ale sędzia, w doliczonym czasie gry, nie uznał trafienia Zbigniewa Zakrzewskiego, a po chwili gola zdobył Piotr Giza i Pasy mogły cieszyć się z wygranej. Niezwykle na decyzję arbitra pieklił się ówczesny trener Lecha, świętej pamięci Franciszek Smuda. - Takiego to od razu powinni zawieźć do Wrocławia, za kratki — nie gryzł się w język, mówiąc o Robercie Werderze, który prowadził tamto spotkanie.

    Dwukrotnie wyciągnięta przyjacielska dłoń

    Wtedy w Lechu dopiero zaczynała się nowa era, związana z przejęciem klubu przez rodzinę Rutkowskich. Kilka lat później w Poznaniu mieli okazję do świętowania krajowego tytułu. Wiosną 2010 roku, w drodze po tytuł Lech pokonał przy Bułgarskiej 3:1 Cracovię, a jednego z goli Marcinowi Cabajowi strzelił wtedy Robert Lewandowski, ostatecznie król strzelców tamtego sezonu. W tamtym roku miała też oczywiście miejsce jedna z najbardziej pamiętnych kolejek w historii naszej ligi. Równocześnie odbywały się bowiem Wielkie Derby Krakowa i mecz Ruchu Chorzów z Lechem, a wtedy Kolejorz walczył o mistrzostwo Polski właśnie z Wisłą. W obu meczach długo utrzymywały się wyniki, które przybliżały do tytułu Wisłę, jednak w doliczonym czasie gry, niemal jednocześnie, do siatki Ruchu trafił Siergiej Kriwiec, a na Suchych Stawach gola samobójczego zdobył Mariusz Jop, co oznaczało kompletne odwrócenie sytuacji i ogromny krok dla Lecha w stronę mistrzostwa. Kilkanaście lat później, dokładnie w 2022 roku, Pasy znów zaliczyły przyjacielską pomoc, kiedy urwały punkty Rakowowi Częstochowa, dzięki czemu Poznaniacy mogli sięgnąć po ostatni jak do tej pory tytuł Mistrzów Polski.

    Najdziwniejszy mecz przy Kałuży

    W 2011 roku Lech, jako mistrz Polski, przyjechał na stadion przy Kałuży, by zagrać, z będącą w niezwykle trudnej sytuacji, Cracovią, dla której wtedy każdy punkt był na wagę złota. Ostatecznie udało się zdobyć komplet, a wszystko za sprawą kapitalnego gola w wykonaniu Mateusza Klicha. Nieco ponad dwa lata później miało miejsce jedno z najdziwniejszych spotkań, jakie zostały rozegrane na stadionie przy Kałuży. Lech wygrał wtedy 6:1 i na pierwszy rzut oka oczywiście narzuca się myśl o kompletnej deklasacji, sam mecz miał jednak zupełnie inny przebieg. Aż cztery razy w obramowanie bramki trafiał Vladimir Boljević, a przy stanie 1:0 dla Lecha arbiter nie uznał także trafienia Łukasza Zejdlera. Goście z kolei byli do bólu skuteczni, co ostatecznie przełożyło się na tak wysokie zwycięstwo.

    Lekcja dla spóźnialskich

    Kibice Pasów lubią często przychodzić na stadion w ostatniej chwili, co w dużej liczbie przypadków przekłada się potem na pojawienie się na trybunie już po pierwszym gwizdku. Spóźnialscy największą karę zapłacili za to jesienią 2015 roku, kiedy przy okazji meczu Cracovii z Lechem, będącym aktualnym mistrzem Polski, już w 3. minucie nasz zespół prowadził 2:0 po golach Bartosza Kapustki i Denissa Rakelsa. Ostatecznie Pasy wygrały wtedy 5:2, co jak się okazało było ostatnim meczem Macieja Skorży w czasie jego pierwszej kadencji w Poznaniu.

    W kolejnych latach Cracovia była w stanie regularnie ogrywać Lecha, a między 2018 a 2020 rokiem miała nawet serię czterech kolejnych zwycięstw nad Poznaniakami. Przed rokiem jechaliśmy do stolicy Wielkopolski z nożem na gardle w kontekście walki o utrzymanie w lidze, remisując bezbramkowo przy 40 tysiącach widzów na trybunach. Obecną wiosnę Lech zaczął znakomicie, potem wpadł w mały dołek, by znów wrócić na dobre tory i ponownie zacząć naciskać na Raków Częstochowa, wracając do wyścigu o ligowy tytuł. W Poznaniu na pewno czeka nas święto na trybunach, oby również dobre widowisko na murawie.

    OSTATNI MECZ LECHA:

    Motor Lublin – Lech Poznań 1:2 (0:2)

    Bramki: 69’ Król – 15’ Walemark, 37’ Ishak

    Żółte kartki: Jagiełło

    Motor Lublin: Tratnik –Wójcik, Najemski, Bartoš, Luberecki – Łabojko (67’ Samper), Wolski, Simon (46’ Caliskaner) – Ndiaye (78’ Ceglarz), Mráz (78’ Augustin), van Hoeven (46’ Król)

    trener: Paweł Stolarski

    Lech Poznań: Mrozek – Golizadeh (78’ Hotic), Ishak (86’ Fiabema), Walemark (59’ Lisman), Hakans, Gurgul, Milić, Salamon (59’ Monka), Jagiełło, Carstensen (78’ Pereira), Kozubal

    trener: Niels Frederiksen

    BILANS HISTORYCZNY CRACOVII I LECHA:

    Mecze ogółem: 75

    Wygrane Cracovii: 31

    Remisy: 17

    Wygrane Lecha: 27

    Pierwszy mecz: 7 lipca 1948, Cracovia 3:1 Lech

    Ostatni mecz: 19 października 2024, Cracovia 0:2 Lech

    Najwyższa wygrana Cracovii: 6:1, 14 listopada 1965

    Najwyższa wygrana Lecha: 6:1, 25 listopada 2013