Tomasz Moskała: Skoro magik tak mi mówi...

Tomasz Moskała okazał się najlepszym strzelcem Cracovii w zakończonym niedawno sezonie. Popularny „Moskit” zdobył dziesięć bramek, co pozwoliło mu uplasować się w czołówce strzelców polskiej ligi. - Oczywiście mogłem się pokusić, by było ich nieco więcej, ale nie jest źle - mówi w wywiadzie z nami.
- Na rozgrzewkę proste pytanie: jak oceniasz zakończony niedawno sezon?
- Uważam, że końcowy wynik jest całkiem niezły, choć mieliśmy swoje wzloty i upadki. Szkoda, że przez ten sezon nie graliśmy równej piłki, bo wtedy miejsce mogłoby być jeszcze lepsze. Potrafiliśmy wygrywać z mocnymi zespołami i jednocześnie przegrywać ze słabeuszami. Z sezonu jestem jednak zadowolony.
- W ostatnich meczach pokazaliście, że potraficie grać do końca, dzięki czemu rzutem na taśmę zapewniliście sobie czwartą lokatę...
- I to właśnie jest bardzo budujące! Patrząc teoretycznie, jest niewielka różnica między czwartym, czy piątym miejscem, ale my postanowiliśmy walczyć o jak najlepszą lokatę i to się udało. Pokazaliśmy charakter.
- A gdyby tak przed sezonem odwiedził cię magik i wyciągnął do ciebie kartę z czwartym miejscem to coś byś zrobił? Wziąłbyś ją, czy może szukałbyś sposobu na zdobycie karty z miejscem na pudle?
- Wtedy bym sobie pomyślał, że skoro magik mi mówi, że możemy być na czwartym miejscu, to równie dobrze można pokusić się o kartę z trzecią pozycją (śmiech). Trzeba walczyć o jak najlepsze miejsce, choć czwartą pozycję zaproponowaną przez magika uznałbym za niezłą.
- Odłóżmy magiczne sztuczki na bok. Trzecie miejsce było całkiem blisko...
- Teraz można gdybać. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy zdobyć te cztery punkty więcej i wtedy to my cieszylibyśmy się z miejsca na podium, a nie Legia. Ktoś jednak kiedyś powiedział, że suma szczęścia w sezonie zawsze równa się zero, bo gdzieś tam fartownie uda się wygrać, a z kolei innym razem pechowo przegrać.
- Zdobyłeś dziesięć bramek. To dużo?
- Przed sezonem za przyzwoite minimum zakładałem strzelenie właśnie tylu goli. Oczywiście mogłem się pokusić, by było ich nieco więcej, ale nie jest źle. Nigdy nie uważałem siebie za rasowego snajpera, bo raczej zbyt wielu goli nie zdobywałem. Można powiedzieć, że jestem takim fałszywym napastnikiem.
- Co charakteryzuje takiego napastnika?
- To, że w przeciwieństwie do typowego egzekutora operuje nie tylko w polu karnym, ale również w bocznych sektorach boiska. Generalnie dużo biega. Ja osobiście jestem bardzo ruchliwy, często zmieniam pozycję i niekiedy nie ma mnie tam, gdzie być powinienem (śmiech).
- Miałeś apetyt na koronę króla strzelców?
- Nie będę kłamał i powiem, że byłoby bardzo miło, gdyby udało mi się zdobyć tytuł najlepszego strzelca w lidze. To przecież znaczące indywidualne osiągnięcie. Ale jest przyszłość! Piotrek Reiss, nie wypominając mu wieku, zdobył koronę króla strzelców, więc ja też mogę to uczynić.
- Powiedz, czy była w tym sezonie bramka, którą będziesz szczególnie wspominał?
- Chyba nie, choć gdybym musiał wybierać to postawiłbym na hattricka w spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Wtedy to po raz pierwszy w ekstraklasie udało mi się zdobyć trzy bramki w jednym meczu.
- Jakie masz plany na spędzenie letniego urlopu? Malediwy? Dominikana?
- (śmiech) Raczej nie, bo chciałbym pojechać z synkiem w takie miejsce, żeby było w miarę blisko i żeby nie musiał spędzić kilkunastu godzin w samolocie. Myślę o Turcji, ewentualnie o Grecji.
- W takim razie życzę udanych wakacji!
Rozmawiał Dariusz Guzik