Trenerzy po meczu Zagłębie - Cracovia
10.04.2010

<i>- Meczu nie wygraliśmy, ale też nie przegraliśmy. Potrzeba było jednak sporo sił i „ofiar”, aby go zremisować</i> - stwierdził na konferencji prasowej po meczu Zagłębie Lubin – Cracovia (0:0) trener „Pasów”, Orest Lenczyk.
Orest Lenczyk (Cracovia): - Meczu nie wygraliśmy, ale też nie przegraliśmy. Potrzeba było jednak sporo sił i „ofiar”, aby go zremisować. Ponieważ sytuacja Cracovii zrobiła się bardzo nieciekawa, ja uważam, że pomogliśmy przeciwnikom w zdobyciu wielu punktów. To bardzo boli. Zdaję sobie sprawę z tego, jakie ma to znaczenie dla zespołu, atmosfery, klubu, kibiców. Wydawało się, że po jesieni, wiosna będzie nasza, tymczasem ni stąd, ni zowąd ona jest Zagłębia. Przyjechaliśmy do drużyny, która z pewnością jest rewelacją wiosny. Ma tyle punktów, że może już spokojnie grać o swój los.
- Jestem bardzo zdziwiony, że boisko, które jeszcze osiem, dziewięć miesięcy temu było wspaniałe, teraz jest w takim stanie. Prawdopodobnie z tego powodu było trochę kopaniny na boisku, być może również kontuzji.
- O Golińskim nie mogę nic powiedzieć na gorąco, na zimno mogę powiedzieć, że ma lód na nodze. O Polczaku mogę powiedzieć, też na zimno, że ma na głowie lód, pod którym jest pięć szwów założonych w szpitalu. Tyle na ten temat.
- Kontuzja tego zawodnika (Bartosza Ślusarskiego – przyp.) była dla nas problemem, który trwał miesiącami. W tym spotkaniu bój toczył się o każdą piłkę i po nim spytałem się Bartka o jego nazwisko. Popatrzył na mnie i powiedział: „Ślusarski, nazywam się Ślusarski”. Dotrwał do końca. Czy był groźny? Zdaję sobie sprawę z tego, że w naszej lidze są nazwiska, które gdy stoją na boisku, to przeciwnik gra ostrożniej i nie szaleje przy nich.
Marek Bajor (Zagłębie): - Jeżeli chodzi o to spotkanie, to wychodziliśmy na nie - podobnie jak na każde - z założeniem walki o trzy punkty. Można powiedzieć, że przebieg meczu pokazywał, że żaden z zespołów nie chciał przegrać, przez co ciężko było stworzyć sobie jakieś sytuacje. Trzeba się cieszyć z tego, co mamy. Jestem zadowolony z zaangażowania zawodników, podjęliśmy walkę. Cracovia była zmotywowana, my nie odstawaliśmy, nie odstawialiśmy nóg i za to chwała chłopakom. Boisko jest, jakie jest i ciężko było rozgrywać na nim atak pozycyjny, do którego byliśmy zmuszeni.
DG
- Jestem bardzo zdziwiony, że boisko, które jeszcze osiem, dziewięć miesięcy temu było wspaniałe, teraz jest w takim stanie. Prawdopodobnie z tego powodu było trochę kopaniny na boisku, być może również kontuzji.
- O Golińskim nie mogę nic powiedzieć na gorąco, na zimno mogę powiedzieć, że ma lód na nodze. O Polczaku mogę powiedzieć, też na zimno, że ma na głowie lód, pod którym jest pięć szwów założonych w szpitalu. Tyle na ten temat.
- Kontuzja tego zawodnika (Bartosza Ślusarskiego – przyp.) była dla nas problemem, który trwał miesiącami. W tym spotkaniu bój toczył się o każdą piłkę i po nim spytałem się Bartka o jego nazwisko. Popatrzył na mnie i powiedział: „Ślusarski, nazywam się Ślusarski”. Dotrwał do końca. Czy był groźny? Zdaję sobie sprawę z tego, że w naszej lidze są nazwiska, które gdy stoją na boisku, to przeciwnik gra ostrożniej i nie szaleje przy nich.
Marek Bajor (Zagłębie): - Jeżeli chodzi o to spotkanie, to wychodziliśmy na nie - podobnie jak na każde - z założeniem walki o trzy punkty. Można powiedzieć, że przebieg meczu pokazywał, że żaden z zespołów nie chciał przegrać, przez co ciężko było stworzyć sobie jakieś sytuacje. Trzeba się cieszyć z tego, co mamy. Jestem zadowolony z zaangażowania zawodników, podjęliśmy walkę. Cracovia była zmotywowana, my nie odstawaliśmy, nie odstawialiśmy nóg i za to chwała chłopakom. Boisko jest, jakie jest i ciężko było rozgrywać na nim atak pozycyjny, do którego byliśmy zmuszeni.
DG