Władysław Łach: Musimy wyciągnąć wnioski

- Na pewno pojedziemy do Warszawy pokazać się z jak najlepszej strony i powalczyć o zwycięstwo - mówi przed poniedziałkowym spotkaniem z Młodą Legią trener Młodej Cracovii, Władysław Łach.
- Wasz inauguracyjny mecz nowego sezonu Młodej Ekstraklasy z Młodą Koroną Kielce (1:2 - przyp.) miał dość nietypowy przebieg...
- Samo spotkanie zaczęło się dla nas niefortunnie, bowiem kontuzji doznał Soprych, nasz podstawowy obrońca. To wpłynęło trochę deprymująco na drużynę. Uważam jednak, że do przerwy graliśmy nieźle i prowadziliśmy 1:0. Mieliśmy jeszcze przynajmniej dwie dobre sytuacje w pierwszej połowie, które mogliśmy wykorzystać. Wszystko było jednak pod kontrolą, zespół Korony nie stwarzał sobie dogodnych sytuacji, choć grało w niej kilku zawodników z pierwszej drużyny. W przerwie kielczanie wprowadzili czterech nowych zawodników, którzy zwiększyli jakość zespołu, zrobili różnicę. Mimo to próbowaliśmy przeciwstawić się rywalom, choć sędzia gwizdał dużo fauli przeciwko naszej drużynie.
- Proszę kontynuować.
- Już pierwszy rzut karny podyktowany dla Korony był naciągany, zresztą drugi również - przeciwnik wpadł w pole karne, doszło do starcia, popchnął Piszczka, przewrócił się z nim, a sędzia pokazał na jedenasty metr. Straciliśmy gola, a po chwili kolejnego, bo przewaga gospodarzy rosła cały czas. W tym momencie Korona była lepszym zespołem, jednak my wyszliśmy z doskonałą kontrą, Florek wyprzedził obrońcę, wbiegł z piłką w pole karne, składał się do strzału, ale został powalony na ziemię. Rywal trafił w nogi Florka, a potem w piłkę. Sędzia zamiast podyktować dla nas rzut karny, pokazał naszemu napastnikowi żółtą kartkę za rzekome symulowanie.
- To był bezpośredni powód późniejszych wydarzeń...
- Wtedy już nie wytrzymałem na ławce i skomentowałem całą tę sytuację. Za to „wyleciałem" na trybuny. W ferworze tego wszystkiego nawet nie potrafię powiedzieć, co wtedy mówiłem. Pewnie krytykowałem decyzję arbitra. Od tego się zaczęło. Żółtą kartkę dostał Sarga, a po chwili Gąsiński złapał dwie w odstępie kilkudziesięciu sekund.
- Kilkanaście minut później drugi bramkarz Cracovii - Marcin Skrzeszewski - otrzymał czerwoną kartkę...
- Ta atmosfera na boisku udzieliła się wszystkim. Ja samej tej sytuacji nie widziałem. Nikt nie mógł się pogodzić z tym, co wydarzyło się przy akcji Florka. Mieliśmy szansę na korzystny wynik. Graliśmy młodą drużyną, chłopaki walczyli ambitnie i nie można odbierać im szans w taki sposób. Abstrahując od tego musimy wyciągnąć wnioski, bo nie możemy zachowywać się w sposób impulsywny i łapać za to niepotrzebne kartki.
- Ostatecznie spotkanie kończyliście w dziewiątkę, z obrońcą w bramce...
- Tak, a mimo to staraliśmy się jeszcze doprowadzić do remisu. Z gry moich podopiecznych jestem zadowolony. Chłopaki dawali z siebie wszystko, a grali przecież przeciwko kilku naprawdę znanym piłkarzom, jak Hernani, Janczyk, Lenartowski, Zieliński...
- Ten ostatni w ciągu jednego weekendu - mówiąc kolokwialnie - załatwił dwa nasze zespoły. Strzelił decydujące bramki w meczach pierwszych drużyn i młodzieżowych...
- No tak. Dwukrotnie znalazł się we właściwym miejscu i zdobył dwa ważne dla swoich drużyn gole.
- W poniedziałek zmierzycie się z Młodą Legią Warszawa, a więc wicemistrzem Młodej Ekstraklasy...
- Wiele drużyn pozmieniało swoje składy podczas przerwy letniej, więc nie wiadomo, czy Legia będzie tak samo mocna jak w ubiegłym sezonie. Na pewno pojedziemy do Warszawy pokazać się z jak najlepszej strony i powalczyć o zwycięstwo.
- Tym bardziej, że najprawdopodobniej zagracie na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej...
- Dla naszych młodych chłopaków to będzie z pewnością wydarzenie. Jest to jeden z najładniejszych polskich stadionów.
Rozmawiał Dariusz Guzik