Wojciech Stawowy: Historia i lata tradycji zobowiązują

    30.12.2011
    Wojciech Stawowy: Historia i lata tradycji zobowiązują
    - Niektórzy dzisiaj podpatrują Cracovię i próbują to naśladować grając różne mecz – nawet o wcześniejszej godzinie niż na Kałuży. Ale to nie to samo co na Cracovii. W końcu historia i lata tradycji zobowiązują – mówi o Treningu Noworocznym były trener Cracovii, Wojciech Stawowy.

    - Niektórzy dzisiaj podpatrują Cracovię i próbują to naśladować grając różne mecz - nawet o wcześniejszej godzinie niż na Kałuży. Ale to nie to samo co na Cracovii. W końcu historia i lata tradycji zobowiązują - mówi o Treningu Noworocznym były trener Cracovii, Wojciech Stawowy.

    - Jako trener kilkukrotnie uczestniczył Pan w Treningu Noworocznym.
    - Czterokrotnie byłem trenerem zespołu Cracovii w tym szczególnym wydarzeniu.

    - Czy któryś z tych meczów szczególnie utkwił Panu w pamięci?
    - Wszystkie głęboko zapadły mi w pamięć, a to z tego względu, że oprócz funkcji trenera pełniłem po części rolę gospodarza i miałem przyjemność przemawiać do zebranych na stadionie kibiców, składałem im życzenia. Było to dla mnie olbrzymie wyzwanie i wielkie przeżycie. Życzenia te zawsze były ambitne - najpierw walka o kolejne awanse, a potem rywalizacja o europejskie puchary, bo Cracovia zawsze była w czołówce ligowej.

    - Czy widzi Pan jakieś różnice między ówczesnymi Treningami, a tymi z ostatnich lat?
    - Przede wszystkim teraz gra się na nowoczesnym i pięknym stadionie. Za mojej kadencji praktycznie wszyscy zawodnicy stawiali się chętnie na Treningu Noworocznym. Dzisiaj słyszę, że niektórzy dostali wolne i wyjechali. Wielka szkoda, bo przez to, że nie ma wszystkich piłkarzy z kadry pierwszego zespołu to tradycja trochę traci ze swojej wyjątkowości. Rozumiem, że wyjechali zagraniczni piłkarze, ale tradycja ta jest oparta właśnie na tym, że na Treningu Noworocznym spotykają się kibice z piłkarzami - życzą sobie powodzenia i spełnienia marzeń związanych z Cracovią. Żal trochę, że nie będzie to mecz pierwszej drużyny z rezerwami, czyli Młodą Ekstraklasą, tylko trzeba będzie trochę wymieszać składy. Dużo korzystniej byłoby, gdyby zagrali wszyscy obecni zawodnicy „Pasów" plus na przykład nowopozyskani, by kibice ich w ten sposób poznali. Najfajniej jest właśnie wtedy, gdy mogą się spotkać ci co grają, z tymi co kibicują.

    - Czym dla Pana jest Trening Noworoczny?
    - Jest to jedyna taka tradycja w Polsce. Niektórzy dzisiaj podpatrują Cracovię i próbują to naśladować grając różne mecze - nawet o wcześniejszej godzinie niż na Kałuży. Ale to nie to samo co na Cracovii. W końcu historia i lata tradycji zobowiązują.

    - Czy po zakończeniu pracy w Cracovii bywa Pan na Treningach Noworocznych?
    - Niestety od momentu zaprzestania pełnienia funkcji trenera Cracovii nie byłem na żadnym meczu organizowanym 1 stycznia. Wynikało to ze specyfiki mojej pracy. Razem z rodziną mieszkałem w Gdyni, a potem w Łęcznej i ciężko mi było wygospodarować czas by się pojawić na stadionie w Nowy Rok. Później, nie będąc już trenerem, zawsze wyjeżdżałem na okres świąteczno-noworoczny poza Kraków.  Mimo że nie jest to już mój obowiązek jako trenera Pasów, chętnie bym jednak przyszedł, bo cały czas jestem emocjonalnie związany z Cracovią.

    - Może 1 stycznia 2012 roku odwiedzi Pan stadion Cracovii?
    - W tym roku spędzam Sylwestra w Krakowie, więc niewykluczone, że się pojawię. Wszystko zależy od zabawy sylwestrowej, a dokładnie od tego, jak długo się przeciągnie (śmiech). Na pewno jednak o północy składając życzenia nie zapomnę o Cracovii - po tylu wspaniałych momentach zawsze będę miał ją w sercu i mile wspominał. Dlatego też witając Nowy Rok będę pamiętał o Pasach i ich kibicach, a korzystając z okazji chciałbym wszystkim Pasiakom życzyć spełnienia najskrytszych marzeń, zaś Cracovii: walki o należyte jej miejsce w lidze, czyli czołowe lokaty i mistrzostwo Polski.