Przedstawiamy rywala: POLONIA BYTOM

Już w niedzielę Pasy rozegrają kolejny mecz, którego stawką będą ligowe punkty. Oto krótkie przestawienie naszego najbliższego rywala.
Początki Polonii Bytom sięgają roku 1920 - to właśnie wtedy, w pierwszych dniach stycznia, założony został w Bytomiu polski klub. 4 lutego 1920 roku rozegrano mecz pomiędzy Polonią Bytom, a Pogonią Katowice - były to pierwsze polskie derby Śląska. Niestety, już w sierpniu 1922, po III powstaniu śląskim i podziale Górnego Śląska pomiędzy Polskę, a Niemcy Bytom znalazł się po niemieckiej stronie granicy, a klub Polonia zakończył działalność.
Reaktywowanie Polonii Bytom nastąpiło w roku 1945, po zakończeniu II Wojny Światowej i przyłączeniu całego obszaru Górnego Śląska do Polski. Odbudową klubu zajęło się kilku byłych działaczy, aktywnych jeszcze w latach dwudziestych - Jan Pakuła, Robert Kostoń, Franciszek Kachel, Wilhelm Kupiec i Ludwik Piątek - jednak była to już nieco inna Polonia. O jej nowym obliczu zadecydowała w pierwszej kolejności ludność napływowa ze wschodu, głównie ze Lwowa. To oni uznali, że powojenna Polonia Bytom odziedziczyć powinna herb i barwy klubowe po lwowskiej Pogoni.
Swój pierwszy w historii mecz ligowy Polonia rozegrała 14 marca 1948, ulegając Legii Warszawa 1:3. Choć Polonia Bytom nie była nigdy najbardziej utytułowanym spośród śląskich klubów, to jednak lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte należeć miały do niej. W 1952 roku zespół po raz pierwszy wywalczył wice-mistrzostwo Polski, zaś w 1954 roku Polonia była już mistrzem. W roku 1955 doszło do rzeczy więcej niż zaskakującej, bowiem mistrz opuścił szeregi Ekstraklasy. Po roku Polonia powróciła jednak do elity i to - rzec by można - na swoje miejsce, czyli do samej czołówki. W latach 1958 oraz 1959 Bytomianie zdobywali ponownie tytuły wice-mistrzowskie, zaś rok 1962 to drugie i jak dotąd ostatnie Mistrzostwo Polski w historii tego klubu. W swoim dorobku Polonia ma również trzy tytuły Mistrzów Polski oraz jeden tytuł wice-mistrzowski w kategorii juniorów U-19.
Na arenie międzynarodowej Polonii wiodło się znakomicie w latach sześćdziesiątych. Bytomiowi udało się w sezonie 1962/63 awansować do pierwszej rundy Pucharu Europy po wyeliminowaniu Panathinaikosu Ateny. W sezonie 1963/64 zespół dotarł z kolei do finału Pucharu Karla Rappana (później nazywanego Pucharem Intertoto), a w kolejnym roku Polonia była już najlepsza w tych rozgrywkach, zdobywając główne trofeum.Po zwycięstwie w Pucharze Karla Rappana Polonia została zaproszona do gry w International Soccer League, czyli rozgrywkach, w których uczestniczyły drużyny europejskie oraz amerykańskie. Bytomianie jeszcze raz pokazali klasę, ogrywając wszystkich - od Ferencvarosu, poprzez West Bromwich i Kilmarnock, aż po drużynę New Yorkers. Kolejny triumf był przepustka do gry o Puchar Ameryki z zespołem Dukli Bańska Bystrzyca. Na Polonię nie było w mocnych: Dukla została odprawiona z kwitkiem, mimo że wcześniej trzy raz z rzędu zdobywała Puchar Ameryki.
Wydawać by się mogło, że pod koniec lat sześćdziesiątych klub był w rozkwicie i na najlepszej drodze do kolejnych, jeszcze świetniejszych sukcesów. Stało się jednak odwrotnie: powolny upadek klubu Polonii rozpoczął się na początku lat siedemdziesiątych, kiedy to drużyna z zespołu ścisłej czołówki (pomiędzy rokiem 1957, a 1970 Polonia nigdy nie zajęła niższego niż 6. miejsce) zespół przeistoczył się w drużynę nawet nie tyle środka, co wręcz dołu tabeli. W kolejnych sezonach zajmując miejsca tuż nad strefą spadkową Poloniści grali jeszcze w Ekstraklasie do sezonu 1975/76, który zakończył się ich relegacją. Awans przyszedł już po roku, ale sytuacja wróciła do scenariusza z ostatnich lat, czyli dramatycznej walki o utrzymanie. Po kolejnych trzech sezonach w końcu czarny scenariusz stał się faktem i w roku 1980 Polonia pożegnała się z liga. Jak na ironię w tym samym sezonie jej lokalny rywal, Szombierki Bytom, świętowały... mistrzostwo!
Polonia ponownie awansowała do Ekstraklasy dopiero w roku 1986, ale radość znów trwała tylko przez chwilę - natychmiastowy spadek zakończył na wiele lat przygodę tego zasłużonego klubu z najwyższą klasą rozgrywkową. Wprawdzie co roku drużyna była wciąż stawiana w roli jednego z głównych kandydatów do awansu, to jednak nigdy nie przekładało się to na rzeczywiste wyniki. Bytomianie zajmowali w najlepszym razie miejsca tuż za podium, ale zwykle lokowali się w środku stawki
W latach dziewięćdziesiątych wiele śląskich drużyn poczęło tracić sponsorów w postaci kopalni i zakładów produkcyjnych. Lokalny rywal Polonii, Szombierki, które jeszcze w sezonie 1992/.93 występowały w Ekstraklasie, w roku 1997 po raz pierwszy w swej historii spadły do III ligi, a w Polonii wiodło się niewiele lepiej. By przezwyciężyć kryzys piłkarski w Bytomiu postanowiono połączyć siły obu klubów i tym sposobem powstał dziwaczny twór Polonia/ Szombierki Bytom. Jak można było przypuszczać od samego początku - istnienie nowego organizmu było krótkie i już po kilkunastu miesiącach oba kluby powróciły „na swoje". Niestety, oznaczało to dalsze „klepanie biedy" i obniżanie się poziomu sportowego. W roku 2001 także Polonia po raz pierwszy w swej historii zameldowała się na trzecim poziomie rozgrywek, ale wówczas Szombierki... były już w lidze IV.
Poloniści zdołali powrócić na zaplecze Ekstraklasy w sezonie 2004/05. Ich pierwszy po dłuższej przerwie sezon na drugim froncie był wyjątkowo ciężki - tylko dzięki fuzji Lecha z Amicą 15. miejsce w lidze oznaczało dla Polonii baraż o utrzymanie, zamiast bezpośredniego spadku. W dwu-meczu z Unią Janikowo Bytomianie okazali się minimalnie lepsi remisując w Janikowie 0:0 i wygrywając u siebie 1:0 po bramce obecnego piłkarza Niecieczy, Andrzeja Rybskiego. Kolejny sezon to trzecie miejsce w lidze i sensacyjny awans do piłkarskiej elity. Zaskoczenie było doprawdy ogromne, gdyż za zespołem Polonii nie stał ani możny sponsor, ani wyjątkowo wybitni zawodnicy. W Bytomiu udało się jednak stworzyć dobry kolektyw, który zdołał zająć trzecie miejsce, wyprzedzając w tabeli między innymi takie kluby jak Lechia Gdańsk i Polonia Warszawa.
Klub organizacyjnie nie był przygotowany na grę w Ekstraklasie, jednak w mieście z całych sił starano się sprostać wymaganiom licencyjnym, by nie zmarnować szansy, na którą Polonia wyczekiwała przez dwadzieścia lat. Polonia występować musiała na stadionie Odry w Wodzisławiu, gdyż jej obiekt nie spełniał ekstraklasowych standardów.
O ile sezon 2007/08 to dramatyczna, lecz udana walka o utrzymanie wśród najlepszych, o tyle kolejne dwa sezony to już bezpieczny środek tabeli. Polonia z tamtych lat dodawała lidze specyficznego kolorytu: Marek Motyka Straszył swoją „szarańczą", Jacek Trzeciak przeżywał druga młodość, a Grzegorza Podstawka przez pewien czas obawiała się większa część obrońców ligi. Apogeum dobrej formy i dobrych wyników nastąpiło w chwili, gdy na trenerskiej ławce Polonii Marka Motykę zastąpił Jurij Szatałow - Polonia uchodziła przez kilka miesięcy za rewelację rozgrywek i „pogromcę faworytów".W końcu piękny sen musiał się jednak skończyć, bo problemem nie do przezwyciężenia okazały się problemy finansowe. Tak, jak wcześniej Odra Wodzisław, tak też i Polonia Bytom balansowała na ostrzu noża, licząc, że dzięki utrzymaniu sytuację po raz kolejny uda się zażegnać. Tym razem Polonia znalazła się jednak „pod kreską" i sezon 2011/12 rozpoczynała w Pierwszej Lidze, zamiast w Ekstraklasie.
Scenariusz wodzisławski powtórzył się w dalszej części: odmłodzona drużyna radziła sobie w lidze kiepsko, zajmując 15., spadkowe miejsce. Będąc już jedną noga na trzecim poziomie rozgrywek Polonia została „przywrócona do świata żywych" de facto już po starcie Pierwszej Ligi - zespół przygotowywany do gry na niższym poziomie rzucony został znów na wzburzone morze zaplecza Ekstraklasy i nie sposób nie odnieść wrażenia, że drużyna ta gra w tej lidze jakby „za karę". W dotychczas rozegranych 13 spotkaniach Poloniści nie byli w stanie pokonać nikogo, a jedynie cztery razy zdołali uzyskać remis. Wprawdzie trzeba oddać drużynie z Bytomia, że jest chyba jednym z nielicznych zespołów w lidze, do którego jak dotąd w żadnym meczu nie uśmiechnęło się jeszcze szczęście. Gdyby nie wyjątkowo pechowa porażka 0:1 z Sandecją (gol w 90. minucie meczu) i remis z Okocimskim (również bramka stracona w doliczonym czasie gry) sytuacja Polonii mogłaby wyglądać nieco lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to drużyna, która znacząco odstaje od poziomu ligi - czemu dziwić się nie można, patrząc na to w jakich okolicznościach została zbudowana i jacy grają w niej piłkarze.
Zgodnie z obowiązującą w Bytomiu zasadą: „biednemu wiatr w oczy" przed pojedynkiem z Cracovią nasz rywal ma na głowie sporo nowych problemów. Są nimi głównie kontuzje, które zdziesiątkowały skład Polonii. Lista zawodników, którzy z różnych powodów nie będą mogli wystąpić w jutrzejszym spotkaniu jest długa: Kamil Walesa, Dawid Cempa, Piotr Kulpaka, Michał Płókarz, Arkadiusz Gędłek, James Sinclair, a także Daniel Pietrycha, który ostatnio stracił przytomność prowadząc samochód i wjechał w przydrożny słup. Efekt tych wszystkich niedyspozycji i nieszczęśliwych wypadków jest taki, że trener Bytomian, Jacek Trzeciak, dysponuje jedynie jedenastoma (!) piłkarzami, a do tego ze składu wypadli mu wszyscy napastnicy. Biorąc pod uwagę fakt, że Polonia zdobyła do tej pory tylko 9 goli (jest to najgorszy wynik w Pierwszej Lidze) sytuacja wydaje się beznadziejna. Trener Trzeciak planuje z konieczności poszerzyć skład o zawodników drużyny rezerwowej zajmującej... ostatnie miejsce w katowickiej lidze okręgowej.
Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności Cracovia w ostatni październikowy weekend powinna obowiązkowo przywieźć z wyjazdu do Bytomia trzy punkty i zwiększyć swą przewagę nad Zawiszą Bydgoszcz, który poległ w Grudziądzu. Zgubić „Biało-czerwonych" może tylko jedno - to, co w starciach Dawida z Goliatem gubi zawsze tego większego, czyli zlekceważenie rywala. Jakkolwiek Polonia Bytom nie ma atutów czysto piłkarskich, którymi mogłaby przeciwstawić się takim zawodnikom jak Štraus, czy Boljević, to determinacja i wolą walki przy dobrym ustawieniu przez trenera Trzeciaka może napsuć podopieczny trenera Stawowego sporo krwi, tak, jak w meczu przy ulicy Kałuży uczynił to zlekceważony na moment ŁKS.
Na koniec wypada dodać o tej rywalizacji trochę informacji statystycznych. Oba zespoły grały ze sobą jak dotąd 36 meczów ligowych: 9 razy wygrywała w nich Cracovia, 19 razy wygrywała Polonia, zaś osiem razy padał remis.
Jako ciekawostkę dodajmy, że ostatnią bramkę dla Polonii w starciu z Cracovią strzelił niejaki Mateusz Żytko, pewnie egzekwując rzut karny. „Żyto", dziś będący filarem defensywy Pasów, nie wystąpi niestety w niedzielnym spotkaniu przeciwko swemu byłemu klubowi, gdyż ukarany został żółtą kartką za faul, jakiego - zdaniem sędziego - dopuścił się na zawodniku Niecieczy, Dariuszu Jareckim. Być może kibice przy ulicy Kałuży pamiętają, że to właśnie Jarecki strzelił z kolei dla... Polonii Bytom ostatnia zwycięską bramkę w meczu z Cracovią, kiedy to drużyna prowadzona przez Jana Urbana wygrała w Krakowie 1:0.