Adam Marciniak: Mamy nad czym pracować

- Wydawało mi się, że nasze poczynania defensywne są naszą mocną stroną, a tymczasem w dzisiejszym meczu obnażone zostały wszystkie nasze braki w grze obronnej . Mamy na pewno nad czym pracować, tym bardziej, że boli nas, iż pomimo okazji nie strzeliliśmy kolejnych bramek, bo gdybyśmy stracili trzy bramki, ale strzelili cztery, to wygralibyśmy mecz. Strzeliliśmy jednak tylko jednego gola i żałujemy straconych w Ząbkach punktów. W najczarniejszych snach nie braliśmy pod uwagę porażki z Dolcanem - mówi obrońca Pasów.
-
Jak z Twojej perspektywy wyglądały stracone dziś przez Cracovię bramki?
- Można
powiedzieć, że to nie Dolcan strzelił nam trzy bramki, tylko, że sami je sobie
strzeliliśmy. Trudno mi powiedzieć z czego to wynikło. Przy pierwszej bramce na
pewno można dostrzec błąd sędziego, który wpuścił na boisko zawodnika
znajdującego się poza linią końcową w takiej sytuacji, gdy „Kosa" był przy
linii i go nie widział. To jest jednak także nasza wina, bo zabrakło
komunikacji - gdyby w tej sytuacji podpowiedź była jasna i głośna to do niczego
złego by nie doszło. Druga bramka to też gol na nasze życzenie. Może się
zdawać, że w tym meczu przeciwnicy co tylko kopnęli piłkę do przodu, to było
zagrożenie bramki i na pewno trzeba się zastanowić z czego to wynika. Wydawało
mi się, że nasze poczynania defensywne są naszą mocną stroną, a tymczasem w
dzisiejszym meczu obnażone zostały wszystkie nasze braki w grze obronnej - bo dotyczy
to zarówno bronienia przez obrońców, jak i pomocników, czy napastników. Mamy na
pewno nad czym pracować, tym bardziej, że boli nas, iż pomimo okazji nie
strzeliliśmy kolejnych bramek, bo gdybyśmy stracili trzy bramki, ale strzelili
cztery, to wygralibyśmy mecz. Strzeliliśmy jednak tylko jednego gola i żałujemy
straconych w Ząbkach punktów. W najczarniejszych snach nie braliśmy pod uwagę
porażki z Dolcanem. W grach kontrolnych potrafiliśmy strzelać bramki, ale w
lidze nie jesteśmy bardzo skuteczni.
- Biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich minutach meczu stworzyliście sobie
przynajmniej dwie-trzy dobre sytuacje na strzelenie bramek faktycznie można
mieć żal o kiepska skuteczność pod bramką rywala. Nie można jednak powiedzieć,
że ten wyczerpujący maraton pięciu spotkań w piętnaście dni odebrał Wam siły,
bo w ostatnich meczach to końcówki mieliście lepsze.
- Na pewno nie jest to kwestia braku sił. Pokazujemy, że potrafimy grać do
końca, bo zarówno ze Stomilem, jak i z Arką „im głębiej w mecz", tym
wyglądaliśmy lepiej. Nie ma mowy o jakimś zmęczeniu, o braku sił. Myślę, że
problem tkwi w głowach i tutaj trzeba szukać jego rozwiązania. Są momenty, w
których potrafimy całkowicie „stłamsić" rywala, a sa też i takie, w których nie
jesteśmy na boisku drużyną.