Adam Marciniak: Nie zastanawiamy się nad nastrojami Legii

- Uważam, że wynik Legii w dzisiejszym meczu nie przełoży się na nasz mecz ligowy. Nie zastanawiamy się zbyt wiele nad nastrojami Legii, staramy się skupiać na tym, by samemu być dobrze przygotowanym do tego spotkania - mówi obrońca Pasów przed pojedynkiem z Mistrzem Polski.
- Czy zdarzyło Ci się
już wygrać z Legią?
- Tak, w lutym 2012
roku, gdy grałem w Górniku Zabrze, na własnym stadionie pokonaliśmy Legię 2:0. Mam
nadzieję, że teraz wykorzystamy okazję i będę mógł powiedzieć, że wygrałem z
Legią dwa razy. Wiadomo, że mecz z Legią to zawsze jedno z najbardziej
prestiżowych spotkań w sezonie. Legia od lat zalicza się do ścisłej czołówki
ligi, więc siłą rzeczy każdy klub ma ambicję, by w tym prestiżowym starciu
urwać Legionistom jakieś punkty.
- Dziś Legia gra mecz, który może dać
jej przepustkę do grupowej fazy Ligi Mistrzów. Czy z Waszego punktu widzenia
lepiej byłoby żeby warszawska jedenastka przyjechała do Krakowa z awansem, czy po porażce?
- Myślę, że dla nas to naprawdę nie ma znaczenia, choć ja oczywiście będę
kibicował Legii, bo ściskam kciuki, żeby obejrzeć w końcu, po latach
wyczekiwania, polską drużynę w Lidze Mistrzów. Uważam, że wynik Legii w
dzisiejszym meczu nie przełoży się jednak na nasz mecz ligowy. Jeśli już jednak
tak „gdybamy", to przecież Legioniści przegrali swoje dwa ostatnie mecze ligowe
i na pewno tym razem nie sprzedadzą tanio skóry. Nie zastanawiamy się jednak zbyt
wiele nad nastrojami Legii, staramy się skupiać na tym, by samemu być dobrze
przygotowanym do tego spotkania.
- Będziesz oglądał
spotkanie Legia Steaua jako kibic, czy może zajmiesz się trochę analizą na gry
najbliższego rywala na własne potrzeby?
- Wszystko zależy od tego, jak dzieci
mi pozwolą (śmiech). Jeśli pójdą wcześniej spać, to wtedy obejrzę sobie
dokładnie, a jeśli nie, to będę tylko zerkał. Na pewno zawsze inaczej niż
zwykły kibic mecz ogląda zawodnik, który gra w piłkę. Będę oczywiście zwracał
uwagę na ich ustawienie w obronie, na ich akcje ofensywne, na to, w jaki sposób
funkcjonują boczni pomocnicy. Jeśli dzieci mi dadzą spokój to na pewno będę miał
trochę materiału do analizy (śmiech).
- W Lubinie zagrałeś
na środku obrony, a nie na boku...
- Myślę, że był to raczej jednorazowy
wariant, choć ciężko mi powiedzieć na sto procent, jakie będą decyzje trenera w
przyszłości. Przed meczem z Zagłębiem zaistniała taka sytuacja, że musiały
pojawić się pewne zmiany i w miejsce „Kosy" trener wystawił mnie. O tym czy z
Legią zagram, czy zagram na środku, na prawej, czy na lewej obronie, czy usiądę
na ławce - to wszystko zależy od decyzji trenera Stawowego. Mimo wszystko
uważam, że zagrałem w ostatnim meczu nieźle.
- Na boku obrony, na Twojej
nominalnej pozycji, wystąpił za to Paweł Jaroszyński. Jak oceniłbyś jego
debiut?
|- Paweł dobrze się
zaprezentował i to na pewno jest powód do zadowolenia, bo dobrych zawodników
nigdy nie ma zbyt wiele. To bardzo utalentowany młody chłopak i pewnie będziemy
walczyli o miejsce w wyjściowym składzie.
- Wracając do najbliższego ligowego rywala: czy w zespole Legii jest zawodnik, którego
cenisz sobie szczególnie, lub taki, przeciwko któremu po prostu gra Ci się
ciężej?
- Dla mnie zawsze
takim zawodnikiem, na którego trudno mi się grało był Miroslav Radović. Według
mnie, jeśli by wyciągnąć taką „średnią" z jego gry na przestrzeni ostatnich
kilku lat, to chyba jest on najlepszym piłkarzem zagranicznym grającym w
Polsce. Zawsze podobało mi się to, jak gra i już od lat utrzymuje wysoki
poziom. To jest ta osoba, która w Legii „ciągnie wózek". Oczywiście są też i
inni, którzy pojawili się w ostatnim czasie: młody Kosecki, napastnik
Dwaliszwili. Nie powiem w tej mierze nic odkrywczego, ale Legia ma naprawdę
piłkarzy wysokiej jakości.
- Gdzie więc leży
Twoim zdaniem klucz do pokonania Legii?
- Przede wszystkim musimy być
konsekwentni, bo jeśli jedna osoba „zaśpi" w defensywie, czy coś tam „odpuści",
to wtedy Legia może nas skarcić, bo jej piłkarze mylą się w sytuacjach
podbramkowych naprawdę rzadko. Musimy więc zadbać o żelazną dyscyplinę w
defensywie, a o nasze akcje ofensywne tak bardzo się nie boję. W ataku na pewno
sobie poradzimy, nie damy się „stłamsić" damy radę fajnie pograć z nimi w
piłkę.
- Po pięciu kolejkach macie na koncie 7
punktów i zajmujecie wraz z Piastem i Jagiellonią 6. miejsce w tabeli. Czy
jesteście dzięki temu trochę spokojniejsi?
- Na razie tabela jest
płaska - jeden, czy dwa mecze wszystko mogą zmienić. Oczywiście cieszy nas
jednak to, że te punkty, które zdobywamy są poparte coraz lepszą grą. Wielu z dziennikarzy,
czy innych ekspertów, skazywało nas na porażkę, wyśmiewając wręcz nasz styl gry, z
którym awansowaliśmy do Ekstraklasy. Tymczasem okazało się, że nawet w tych
przegranych meczach nie byliśmy zespołem gorszym. Nie zagraliśmy ani jednego
takiego meczu, żeby ktoś mógł powiedzieć, że Cracovia była zdecydowanie gorszym
zespołem i nie mogła „zrobić sztycha". Wyglądamy nie najgorzej i to jest
budujące. Oby tylko tak dalej!