Adam Marciniak: Nie zastanawiamy się nad nastrojami Legii

  • Wywiady
27.08.2013
Adam Marciniak: Nie zastanawiamy się nad nastrojami Legii
- Uważam, że wynik Legii w dzisiejszym meczu nie przełoży się na nasz mecz ligowy. Nie zastanawiamy się zbyt wiele nad nastrojami Legii, staramy się skupiać na tym, by samemu być dobrze przygotowanym do tego spotkania – mówi obrońca Pasów przed pojedynkiem z Mistrzem Polski.

- Uważam, że wynik Legii w dzisiejszym meczu nie przełoży się na nasz mecz ligowy. Nie zastanawiamy się zbyt wiele nad nastrojami Legii, staramy się skupiać na tym, by samemu być dobrze przygotowanym do tego spotkania - mówi obrońca Pasów przed pojedynkiem z Mistrzem Polski.

- Czy zdarzyło Ci się już wygrać z Legią?
- Tak, w lutym 2012 roku, gdy grałem w Górniku Zabrze, na własnym stadionie pokonaliśmy Legię 2:0. Mam nadzieję, że teraz wykorzystamy okazję i będę mógł powiedzieć, że wygrałem z Legią dwa razy. Wiadomo, że mecz z Legią to zawsze jedno z najbardziej prestiżowych spotkań w sezonie. Legia od lat zalicza się do ścisłej czołówki ligi, więc siłą rzeczy każdy klub ma ambicję, by w tym prestiżowym starciu urwać Legionistom jakieś punkty.

- Dziś Legia gra mecz, który może dać jej przepustkę do grupowej fazy Ligi Mistrzów. Czy z Waszego punktu widzenia lepiej byłoby żeby warszawska jedenastka przyjechała do Krakowa z awansem, czy po porażce?
- Myślę, że dla nas to naprawdę nie ma znaczenia, choć ja oczywiście będę kibicował Legii, bo ściskam kciuki, żeby obejrzeć w końcu, po latach wyczekiwania, polską drużynę w Lidze Mistrzów. Uważam, że wynik Legii w dzisiejszym meczu nie przełoży się jednak na nasz mecz ligowy. Jeśli już jednak tak „gdybamy", to przecież Legioniści przegrali swoje dwa ostatnie mecze ligowe i na pewno tym razem nie sprzedadzą tanio skóry. Nie zastanawiamy się jednak zbyt wiele nad nastrojami Legii, staramy się skupiać na tym, by samemu być dobrze przygotowanym do tego spotkania.

- Będziesz oglądał spotkanie Legia Steaua jako kibic, czy może zajmiesz się trochę analizą na gry najbliższego rywala na własne potrzeby?
- Wszystko zależy od tego, jak dzieci mi pozwolą (śmiech). Jeśli pójdą wcześniej spać, to wtedy obejrzę sobie dokładnie, a jeśli nie, to będę tylko zerkał. Na pewno zawsze inaczej niż zwykły kibic mecz ogląda zawodnik, który gra w piłkę. Będę oczywiście zwracał uwagę na ich ustawienie w obronie, na ich akcje ofensywne, na to, w jaki sposób funkcjonują boczni pomocnicy. Jeśli dzieci mi dadzą spokój to na pewno będę miał trochę materiału do analizy (śmiech).

- W Lubinie zagrałeś na środku obrony, a nie na boku...
- Myślę, że był to raczej jednorazowy wariant, choć ciężko mi powiedzieć na sto procent, jakie będą decyzje trenera w przyszłości. Przed meczem z Zagłębiem zaistniała taka sytuacja, że musiały pojawić się pewne zmiany i w miejsce „Kosy" trener wystawił mnie. O tym czy z Legią zagram, czy zagram na środku, na prawej, czy na lewej obronie, czy usiądę na ławce - to wszystko zależy od decyzji trenera Stawowego. Mimo wszystko uważam, że zagrałem w ostatnim meczu nieźle.

- Na boku obrony, na Twojej nominalnej pozycji, wystąpił za to Paweł Jaroszyński. Jak oceniłbyś jego debiut?
|- Paweł dobrze się zaprezentował i to na pewno jest powód do zadowolenia, bo dobrych zawodników nigdy nie ma zbyt wiele. To bardzo utalentowany młody chłopak i pewnie będziemy walczyli o miejsce w wyjściowym składzie.

- Wracając do najbliższego ligowego rywala: czy w zespole Legii jest zawodnik, którego cenisz sobie szczególnie, lub taki, przeciwko któremu po prostu gra Ci się ciężej?
- Dla mnie zawsze takim zawodnikiem, na którego trudno mi się grało był Miroslav Radović. Według mnie, jeśli by wyciągnąć taką „średnią" z jego gry na przestrzeni ostatnich kilku lat, to chyba jest on najlepszym piłkarzem zagranicznym grającym w Polsce. Zawsze podobało mi się to, jak gra i już od lat utrzymuje wysoki poziom. To jest ta osoba, która w Legii „ciągnie wózek". Oczywiście są też i inni, którzy pojawili się w ostatnim czasie: młody Kosecki, napastnik Dwaliszwili. Nie powiem w tej mierze nic odkrywczego, ale Legia ma naprawdę piłkarzy wysokiej jakości.

- Gdzie więc leży Twoim zdaniem klucz do pokonania Legii?
- Przede wszystkim musimy być konsekwentni, bo jeśli jedna osoba „zaśpi" w defensywie, czy coś tam „odpuści", to wtedy Legia może nas skarcić, bo jej piłkarze mylą się w sytuacjach podbramkowych naprawdę rzadko. Musimy więc zadbać o żelazną dyscyplinę w defensywie, a o nasze akcje ofensywne tak bardzo się nie boję. W ataku na pewno sobie poradzimy, nie damy się „stłamsić" damy radę fajnie pograć z nimi w piłkę.

- Po pięciu kolejkach macie na koncie 7 punktów i zajmujecie wraz z Piastem i Jagiellonią 6. miejsce w tabeli. Czy jesteście dzięki temu trochę spokojniejsi?
- Na razie tabela jest płaska - jeden, czy dwa mecze wszystko mogą zmienić. Oczywiście cieszy nas jednak to, że te punkty, które zdobywamy są poparte coraz lepszą grą. Wielu z dziennikarzy, czy innych ekspertów, skazywało nas na porażkę, wyśmiewając wręcz nasz styl gry, z którym awansowaliśmy do Ekstraklasy. Tymczasem okazało się, że nawet w tych przegranych meczach nie byliśmy zespołem gorszym. Nie zagraliśmy ani jednego takiego meczu, żeby ktoś mógł powiedzieć, że Cracovia była zdecydowanie gorszym zespołem i nie mogła „zrobić sztycha". Wyglądamy nie najgorzej i to jest budujące. Oby tylko tak dalej!