Alexandru Suvorov: Musimy wygrać!

  • Wywiady
25.11.2011
Alexandru Suvorov: Musimy wygrać!
- W zeszłym sezonie Bełchatów był w środku tabeli, a momentami nawet w jej górnej połówce. Teraz są na dole, niewiele wyżej od nas. Żeby się jednak nieco zbliżyć do Bełchatowa i do pozostałych drużyn lokujących się w dole tabeli musimy wygrać – remis tak naprawdę nic nam nie da – mówi skrzydłowy Cracovii.

- W zeszłym sezonie Bełchatów był w środku tabeli, a momentami nawet w jej górnej połówce. Teraz są na dole, niewiele wyżej od nas. Żeby się jednak nieco zbliżyć do Bełchatowa i do pozostałych drużyn lokujących się w dole tabeli musimy wygrać - remis tak naprawdę nic nam nie da - mówi skrzydłowy Cracovii.

- W zeszłym sezonie Cracovia w dramatycznych okolicznościach wygrała swój ostatni mecz rundy jesiennej. Jak wspominasz poprzedni mecz Cracovii z GKS-em Bełchatów rozegrany przy ulicy Kałuży?
- W tamtym spotkaniu szybko straciliśmy bramkę i zagraliśmy słabo w pierwszej połowie. Na początku drugiej odsłony meczu straciliśmy bramkę na 0:2 i nic nie wskazywało na to, że zdobędziemy w tym dniu trzy punkty. Potem jednak w ciągu kilku ostatnich minut spotkania zdobyliśmy trzy bramki i to faktycznie było niesamowite. Ja wtedy wszedłem na boisko w 57 minucie, kiedy przegrywaliśmy dwoma bramkami. Kiedy wbiegałem na boisko trener Brehmer powiedział do mnie, że teraz wygramy i faktycznie tak się stało. (śmiech)

- To był najdziwniejszy mecz w Twojej dotychczasowej karierze?
- Chyba tak. Kiedyś zremisowałem w ten sposób mecz w ostatnich minutach - grając jeszcze w Mołdawii. To był jednak pierwszy taki przypadek, żeby przegrywając cały mecz w ciągu ostatnich dziesięciu minut całkowicie odwrócić losy spotkania. Myślę, że tamtego wieczoru w głowach piłkarzy z Bełchatowa zbyt wcześnie pojawiła się myśl, że jest już po meczu i trochę nas zlekceważyli w końcówce. My tymczasem strzeliliśmy kontaktową bramkę i poczuliśmy pewność siebie.

- Gdyby Cracovia przegrała wtedy z Bełchatowem, to strata do bezpiecznego miejsca byłaby prawdopodobnie zbyt duża do odrobienia. A teraz...
- Zgadza się - wtedy byłoby to chyba dwanaście punktów. W tym momencie niby nasze straty są mniejsze, ale to nie ma znaczenia, bo tak jak wtedy musimy w najbliższą niedzielę wygrać. I mam nadzieję, że tym razem ani przez chwilę nie będziemy przegrywać 0:2. (śmiech)

- Dziś Bełchatów to chyba słabsza drużyna, niż w zeszłym sezonie, prawda?
- Pewnie tak, bo przecież w zeszłym sezonie byli w środku tabeli, a momentami nawet w jej górnej połówce. Teraz są na dole, niewiele wyżej od nas.  Żeby się jednak nieco zbliżyć do Bełchatowa i do pozostałych drużyn lokujących się w dole tabeli musimy wygrać - remis tak naprawdę nic nam nie da. Musimy od początku grać pressingiem, odbierać piłki w środku boiska i wyprowadzać składne akcje ofensywne. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z wagi tego meczu i jesteśmy w pełni skoncentrowani przed najbliższym weekendem.