Aron Chmielewski: wygramy z "Jagą" 2:0!

W sobotę byłeś na meczu T-Mobile Ekstraklasy, w którym Cracovia mierzyła się z Lechią Gdańsk. Grasz w hokejowej Cracovii, jesteś gdańszczaninem, więc komu kibicowałeś?
- Przyznam się szczerze, że miałem mały dylemat. Fakt, jestem z Gdańska, jako młody chłopak chodziłem na mecze Lechii i nie ukrywam, że jej kibicowałem. Remis, jaki padł przy Kałuży, jak dla mnie jest idealnym rozwiązaniem (śmiech). Trzymałem kciuki za Cracovię, gram w tym mieście, przywiązałem się do klubu, znam piłkarzy i śledzę ich wyniki. Piłkarze przychodzą na nasze mecze, my staramy się oglądać ich w akcji. Sercem byłem za Pasami, gdzieś tam w głowie siedziała mi Lechia, ale nie cieszyłem się z ich bramki. Ucieszyłem się natomiast, jak Cracovia przejęła w końcówce inicjatywę po wejściu Matuleviciusa, bo wtedy gra Pasów zaczęła wyglądać dobrze i padło wyrównanie. Liczyłem, że jeszcze może uda się strzelić drugiego gola Lechii, ale niestety się nie udało. Skończyło się remisem i chyba był to sprawiedliwy rezultat.
Z tego co wiem, to w Krakowie twoim najlepszym kolegą jest Sebastian Steblecki, który jest zawodnikiem piłkarskiej Cracovii. On ma okazję Ciebie oglądać w akcji, ty natomiast jego rzadko - tylko w meczach Młodej Ekstraklasy. Czy myślisz, że Sebastian zedebiutuje jeszcze w tym sezonie w drużynie seniorów?
- Tak, zakumplowaliśmy się z Sebą, odwiedzamy się i bardzo się lubimy. Często rozmawiamy o sporcie, o moich występach na lodzie i jego w ME. Wierzę, że Seba wreszcie załapie się do meczowej 18-tki, bo ostro trenuje. Brał udział zimą w zajęciach z naszą drużyną hokejową, był z seniorami na zgrupowaniach w Hiszpanii i Turcji, więc to musi w końcu zaprocentować. Dodatkowo Sebastian ma ten atut, że jego tata - Pan Roman Steblecki - był wybitnym sportowcem i można powiedzieć, że "układa" go trochę jako zawodnika. Ja zatem mocno wierzę, że "Stebel" pojawi się w tej rundzie na boisku w Ekstraklasie. Jesteśmy młodzi, wspieramy się nawzajem i wiemy, że jeszcze przyjdzie nasze przysłowiowe pięć minut.
Czy Sebastian może nie ma trochę gorzej przez to, że nosi nazwisko Steblecki? Jednak w Krakowie Pan Roman to jest ktoś: reprezentant Polski, były olimpijczyk, świetny hokeista, legenda Cracovii. Czy nazwisko Steblecki nie ciąży zatem Sebastianowi zbytnio?
- Dla Sebastiana to nie lada wyzwanie, nosić takie nazwisko i ten sam numer na koszulce Cracovii. Seba jest na pewno dumny z taty i z tego, że nosi takie nazwisko i wiem, że on sobie poradzi z tą presją. Treningami i ciężką pracą Sebastian udowodni, że zasługuje na szansę. On słucha rad, bierze to do siebie i stara się przekładać na swoją grę. Moim zdaniem, nazwisko Steblecki i 17 na koszulce, za jakiś czas nie będzie w Krakowie kojarzona tylko z hokejem, ale także z piłką nożną. Z drugiej strony to, że tata Sebastiana był sportowcem, ma duże znaczenie: zna wzloty i upadki, wie jak radzić sobie w trudnych momentach i potrafi doradzić. To wielki kapitał, z którego Sebastian mądrze korzysta. Ze mną Pan Roman też często rozmawia i przekazuje mi cenne hokejowe wskazówki, które staram się wdrażać na lodzie w swoją grę.
Byłeś na meczu z Lechią, teraz przed ekipą Pasów starcie z Jagiellonią...
- Owszem byłem na meczu z Lechią Gdańsk i nie tylko dlatego, że jestem z tego miasta, ale zawsze gdy tylko mogę i nie koliduje to z treningami czy meczami hokeja, bywam na Kałuży. Jeśli chodzi o mecz z "Jagą" to powiem ci, że niestety ale nie będę mógł być na tym meczu, gdyż gramy wtedy czwarty mecz play-off z Unią, natomiast oglądając piłkarzy w drugiej połowie meczu z Lechią mogę śmiało stwierdzić, że mogą wygrać z kazdą drużyną w lidze. Jeśli oczywiście zagrają tak, jak podczas ostatnich 15 minut gryz Lechią! Obstawiam, że wygrają z Jagiellonią na własnym boisku i sprawią ogromną radość swoim sympatykom jak i całej naszej hokejowej drużynie. Wynik jaki bym typował to 2:0 dla Pasów. Myślę, że choć mają sprytnego Frankowskiego w ataku, to jednak Kaczmarek będzie górą i zachowa czyste konto, a nasi napastnicy, w tym i nasz nowy nabytek Deivydas Matulevicius, pokonają bramkarza rywali dwa razy i trzy punkty zostaną w Krakowie. Szczerze - liczę, że mój najlepszy krakowski przyjaciel - Sebastian Steblecki - znajdzie sie w 18-stce meczowej i przy wyniku 2:0 dla Cracovii, w końcówce trener Dariusz Pasieka da mu szansę pokazać się na boisku przy własnej publiczności. Niech kibice wiedzą że mamy również w Cracovii utalentowanych wychowanków!
Rozmawiał: Tomasz Gawędzki