Bartłomiej Dudzic: Byliśmy głodni gry

- Wiadomo, że chcieliśmy już grać - tak jak wszyscy inni. Byliśmy przygotowani i głodni gry, co było po nas widać w każdym treningu. Złożyło się jednak tak, że musieliśmy grać sparingi, ale w sobotę graliśmy w Pucharze i chyba fajnie to już wyglądało - mówi napastnik Pasów.
- Martwiłeś się, żeby forma ze sparingów przeszła na mecze o stawkę.
Pierwszy mecz o stawkę za Wami, a Dudzic jak strzelał, tak strzela.
- Mam nadzieję, że tak już będzie na stałe.
Liczę na to, że utrzymam dobrą formę w kolejnym meczu z GKS-em Katowice i w
następnych spotkaniach ligowych.
- W trzech meczach sparingowych asystował Ci „Dado" Boljević i ta sama
sytuacja powtórzyła się w Bydgoszczy. Czy tak samo dobrze, jak z „Władkiem"
rozumiesz się też z innymi kolegami?
- Myślę, że tak samo świetnie rozumiemy się
z innymi: z „Budzikiem", z „Danim", z Sebkiem Stebleckim. Gramy teraz
kombinacyjną grę, blisko siebie, potrafimy na niewielkiej powierzchni rozegrać
parę piłek i akurat z ustawienia wynika, że „Dado" jest najbliżej mnie i tak
się złożyło, że najwięcej piłek zagrywa mi właśnie on. Ale Krzysiek Danielewicz
też raz mi asystował, tak samo „Budzik". Sądzę, że wielu będziemy mieli
rozgrywających i wielu asystentów w tym sezonie, ale to nieistotne. Ważne,
żebyśmy wygrywali i pięli się w górę tabeli.
- Spadł Wam kamień z serca, że w końcu zaczęliście grać o stawkę? Dotąd
inne drużyny grały ligę, a Wy tylko sparingi.
- Wiadomo, że chcieliśmy już grać - tak jak
wszyscy inni. Byliśmy przygotowani i „głodni gry", co było po nas widać w
każdym treningu. Złożyło się jednak tak, że musieliśmy grać sparingi, ale w
sobotę graliśmy w Pucharze i chyba fajnie to już wyglądało.
- Dla tych, którzy widzieli Was w Gniewinie gra, jaką
zaprezentowaliście w Bydgoszczy nie była zaskoczeniem, ale kibice Cracovii,
którzy nie mieli możliwości obserwować Was podczas zgrupowania teraz przyznają
zgodnie, że nie poznają Cracovii. Wasza gra zmieniła się przecież diametralnie -
oczywiście na plus.
- To na pewno. Ta nasza gra wcześniej nie
wyglądała, tak, jak kibice tego oczekiwali. Teraz mamy nową jakość, mamy swój
styli będziemy dążyć do tego, żeby grać jeszcze lepiej.
- Wasze zwycięstwo w meczu z Zawiszą ma podwójne znaczneie, biorąc pod
uwagę fakt, że w zgodnej opinii komentatorów bydgoszczanie będą Waszym głównym
rywalem w walce o awans.
- Rywali mamy siedemnastu, więc myślę, że
każdy mecz będzie trudny. To, że graliśmy z Zawiszą ma znaczenie drugorzędne,
choć trzeba przyznać, że w Bydgoszczy mają
mocną ekipę i pewnie będą walczyć o awans. My jednak na to nie patrzymy -
patrzymy tylko na siebie.
- Teraz w lidze czeka Was pojedynek z GKS-em Katowice, do którego byłeś
w przeszłości wypożyczony. Moim zdaniem właśnie po powrocie z Katowic wiele
zyskałeś, ale dotąd nie mogłeś zademonstrować tego w meczach ligowych - żaden
trener nie potrafił wykorzystać w Cracovii Twojego potencjału. Jak wspominasz
czas spędzony na Górnym Śląsku?
- Pobyt w Katowicach na pewno wspominam
bardzo mile. Była to półroczna „odskocznia", bo wcześniej nie miałem możliwości
grać w Cracovii - trener Lenczyk nie widział mnie w składzie. Trafiłem na
wypożyczenie do Katowic i ten klub na pewno dużo mi dał.
- Teraz zagracie w czternaście dni pięć ligowych spotkań. Nie obawiacie
się tego natłoku meczów?
- Nie, można się tylko cieszyć z tego, że
będziemy teraz grać! Chciałoby się grać cały czas systemem środa-sobota, tak
jak grają zespoły na zachodzie Europy. Po to się trenuje, żeby grać i częste
mecze są bardzo fajne. Nie chce mi się wierzyć, że są w Polsce piłkarze, którzy
wolą trenować, niż grać. To jest być może największa bolączka polskiej piłki,
że trenujemy dużo, mamy duże przestoje, a ligę zaczynamy później i gramy raz w
tygodniu. Potem te drużyny, które grają co trzy-cztery dni spotykają się w
pucharach z polskimi zespołami i efekt jest wszystkim znany.
- Mówisz: środa-sobota, ale to jest środa-sobota w pierwszej lidze, a
nie w Ekstraklasie. Zawisza, zwłaszcza w drugiej połowie, pokazał Wam jak to
będzie wyglądać. Ty i Sławek Szeliga najmocniej ucierpieliście w starciach z
rywalami.
- Zdajemy sobie sprawę, że tak będzie wyglądała ta
pierwsza liga. Zawisza przez kilkanaście minut mocno nas przycisnął i jakoś
próbował pressingiem poradzić sobie z nami, ale to nam udało się wrócić do
tego, co graliśmy na początku meczu. Uspokoiliśmy grą i do końca mieliśmy
przewagę.