Bartłomiej Dudzic: Jest to motywujące

    09.07.2011
    Bartłomiej Dudzic: Jest to motywujące
    - Saidi dograł mi piłkę i nie pozostało mi nic innego jak zakończyć akcję golem. Minąłem bramkarza i strzeliłem do pustej bramki. Już wcześniej mieliśmy kilka niezłych szans, ale brakowało nam wykończenia - opowiada Bartłomiej Dudzic, strzelec zwycięskiej bramki dla Cracovii w spotkaniu z holenderskim FC Zwolle (1:0).

    - Saidi dograł mi piłkę i nie pozostało mi nic innego jak zakończyć akcję golem. Minąłem bramkarza i strzeliłem do pustej bramki. Już wcześniej mieliśmy kilka niezłych szans, ale brakowało nam wykończenia - opowiada Bartłomiej Dudzic, strzelec zwycięskiej bramki dla Cracovii w spotkaniu z holenderskim FC Zwolle (1:0).

    - Kolejny raz wystąpiłeś w podstawowym składzie Cracovii. Traktujesz to jako sygnał, że trener liczy na ciebie w meczach nowego sezonu Ekstraklasy?

    - Ciężko określić. Staram się jak tylko mogę pomagać drużynie. Cieszę się z tego, że mogę występować, zagrałem we wszystkich dotychczasowych sparingach i jest to dla mnie motywujące.

    - Od czwartku Cracovia ma nowego napastnika...

    - Tak, przyszedł Andrzej (Niedzielan - przyp.) i to on zapewne będzie grał. Zobaczymy jak to będzie.

    - W dzisiejszym sparingu pokonałeś bramkarza FC Zwolle finalizując ładną akcję zespołu. Mógłbyś opowiedzieć, jak wyglądało to z twojej perspektywy?

    - Saidi (Ntibazonkiza - przyp.) dograł mi piłkę i nie pozostało mi nic innego jak zakończyć akcję golem. Minąłem bramkarza i strzeliłem do pustej bramki. Już wcześniej mieliśmy kilka niezłych szans, ale brakowało nam wykończenia.

    - Jakim rywalem był FC Zwolle?

    - Holendrzy dobrze operowali piłką, ale nie wynikało z tego zbyt wiele. Widać jednak, że to poukładany zespół.

    - W drugiej połowie Cracovia musiała grać w dziesięciu (czerwoną kartkę w 50. minucie ujrzał Hesdey Suart - przyp.), ale potrafiła dowieźć korzystny wynik do samego końca...

    - Po zejściu Hesdeya grało się ciężej, tym bardziej, że Holendrzy - jak już wspomniałem - dobrze operowali piłką. Pozytywne było to, że graliśmy bardzo dobrze w obronie, w efekcie czego rywale właściwie nie stwarzali sobie klarownych sytuacji. Wyjątkiem była akcja z końcowych minut meczu - wtedy jednak Sławek Szeliga zachował się jak profesor i wygarnął piłkę zmierzającą do bramki.

    - Jesteś zaskoczony tak dobrą postawą Szeligi na środku obrony?

    - Nie, bo to doświadczony zawodnik, taki stary lis. Już w Widzewie Łódź grał bardzo dobrze na tej pozycji. Dziś czuł się pewnie na boisku, nie przegrał żadnego pojedynku.

    Rozmawiał Dariusz Guzik