Bartłomiej Dudzic: Nie dziwię się kibicom

    07.04.2013
    Bartłomiej Dudzic: Nie dziwię się kibicom
    - Chcieliśmy podziękować kibicom, którzy nas dopingowali, a to, że po meczu wysłuchaliśmy od nich wielu przykrych słów jest w obecnej sytuacji rzeczą naturalną. Sami sobie na to „zapracowaliśmy”, więc nie dziwię się kibicom. Chcemy jednak podnieść głowy do góry – nikt z nas nie zamierza się załamywać, mamy jeszcze wiele spotkań przed nami – mówi Bartłomiej Dudzic.

    - Chcieliśmy podziękować kibicom, którzy nas dopingowali, a to, że po meczu wysłuchaliśmy od nich wielu przykrych słów jest w obecnej sytuacji rzeczą naturalną. Sami sobie na to „zapracowaliśmy", więc nie dziwię się kibicom. Chcemy jednak podnieść głowy do góry - nikt z nas nie zamierza się załamywać, mamy jeszcze wiele spotkań przed nami - mówi Bartłomiej Dudzic.

    - Nie tak miało wyglądać „odkupywanie win po Ostródzie". W meczu z Dolcanem wyglądaliście lepiej, niż w poprzednim spotkaniu ze Stomilem, ale i tak było to zbyt mało, by z solidną drużyną środka tabeli zdobyć na własnym boisku choćby jeden punkt.
    - Przegraliśmy drugi, bardzo ważny mecz. Chcieliśmy z Dolcanem za wszelką cenę wygrać i zmazać plamę, jaką daliśmy w Ostródzie, ale w sobotę nic nie byliśmy w stanie zdziałać. Próbowaliśmy, mieliśmy przecież swoje sytuacje, ale goście wyprowadzili dwie skuteczne kontry, zdobyli dwa gole i wyjechali z Krakowa zwycięscy. Mogę zagwarantować, że trenowaliśmy przez ostatnie dni naprawdę ostro, powiedzieliśmy sobie wiele męskich słów i staraliśmy się wyciągnąć wnioski. Byliśmy bardzo zdeterminowani na ten mecz i nie wiem właśnie, czy może nie za bardzo. W każdym razie przegraliśmy drugi mecz z rzędu i po spotkaniu z trybun słychać było takie, a nie inne okrzyki. To naturalne, że kibice nie są z nas zadowolone. My też nie.

    - Podziękowaliście kibicom za doping, ale to była chyba najmniej przyjemna pomeczowa runda dookoła stadionu w tym sezonie.
    - Chcieliśmy podziękować kibicom, którzy nas dopingowali, a to, że po meczu wysłuchaliśmy od nich wielu przykrych słów jest w obecnej sytuacji rzeczą naturalną. Sami sobie na to „zapracowaliśmy". Chcemy jednak podnieść głowy do góry - nikt z nas nie zamierza się załamywać, mamy jeszcze wiele spotkań przed nami. Już w najbliższym meczu postaramy się, by kibice znów mogli z zadowoleniem patrzyć na naszą grę. Musimy zatrzeć wrażenie, po tych dwóch porażkach - walczyć dalej i wygrywać w następnych kolejkach ligowych.

    - Co usłyszeliście od profesora Filipiaka, który przyszedł do Waszej szatni po meczu?
    - Profesor przyszedł nam podziękować za walkę w meczu z Dolcanem i to wszystko.

    - Z Dolcanem widać było, że naprawdę bardzo chcieliście się zrehabilitować, ale tak samo odnosiło się wrażenie, które chyba dobrze odzwierciedla wynik tego meczu, że coś Was „nie puszcza", że brakuje Wam sił.
    - Myślę, że to słuszna uwaga - czujemy, jakby „coś nas zblokowało". Z Okocimskim wygraliśmy, ale po nie najlepszej grze, zagraliśmy dobrą drugą połowę w meczu z Arką, z GKS-em Katowice w ostatnich piętnastu minutach zafundowaliśmy sobie i kibicom solidną „nerwówkę". W spotkaniu z Dolcanem stworzyliśmy sobie sytuacje na bramkę, ale piłka nie chciała znaleźć drogi do siatki. Naprawdę nie wiem, czego nam w tej chwili brakuje, by odzyskać polot w grze z rundy jesiennej.

    - Czy pod względem fizycznym czujecie się przygotowani równie dobrze, jak w poprzedniej rundzie?
    |- Mogę powiedzieć za siebie, że ja się czuje ok. Jak czują się inni - trzeba by zapytać chłopaków.

    - Brakuje Wam w ostatnich meczach pomysłu na kreowanie gry, brakuje strzałów, mało jest sytuacji pod bramką rywala. Z czego to wynika?
    - My chcemy grać cały czas piłką, chcemy kreować grę i stwarzać sytuacje, ale prawda jest taka, że drużyny przeciwko nam ustawiają się w obronie, czekają na nas i grają tylko na kontrę. Kiedy dziewięciu, czy dziesięciu zawodników staje przeciwko nam na własnej połowie, to jest nam ciężko, choć cały czas staramy się wymieniać podania i „kombinować". Nie jesteśmy Barceloną, żeby zawsze tak dobrze radzić sobie w takich sytuacjach. Musimy jednak cały czas grać swoje i wierzymy, że to przyniesie skutek. Zostało jeszcze dużo meczów i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by znów zacząć wygrywać mecze.

    - Mówisz, że staracie się „kombinować", ale czy nie wydaje Ci się, że czasami zbyt dużo „kombinujecie", a zbyt mało oddajecie strzałów na bramkę rywala?
    - Można powiedzieć, że w niektórych sytuacjach faktycznie powinniśmy strzelać, gdy mieliśmy pozycję z dwudziestu metrów. Parę razy próbowaliśmy, ale ta piłka zawsze była zblokowana.

    - Frustracja kibiców bierze się w dużej mierze z tego, że jesienią na ulicy Kałuży poległy dużo lepsze drużyny od Dolcanu Ząbki. Oczywiście Dolcan zagrał w sobotę bardzo mądrze i niezwykle zdyscyplinowanie taktycznie, ale nie była to chyba najlepsza drużyna, z jaką graliście na własnym stadionie.
    - Mecz meczowi jest nierówny i każda drużyna gra inaczej. Niestety z Dolcanem nam się nie udało. Będziemy pracować nad tym, by takie meczem nam się więcej nie powtarzały. Nie możemy teraz wbić wzroku w ziemię i lamentować nad tym, co już się wydarzyło. To nie jest ostatnia, czy przedostatnia kolejka i możemy jeszcze wygrać bardzo wiele spotkań. Cel który sobie założyliśmy musimy osiągnąć.