Bartłomiej Dudzic: Słyniemy z fantastycznych goli

  • Wywiady
03.11.2012
Bartłomiej Dudzic: Słyniemy z fantastycznych goli
- Strzał Edgara był jednak nie do obrony, był przepiękny. Słyniemy z takich fantastycznych goli, bo przecież już naprawdę sporo podobnych bramek strzeliliśmy – mówi zawodnik Pasów.

- Strzał Edgara był jednak nie do obrony, był przepiękny. Słyniemy z takich fantastycznych goli, bo przecież już naprawdę sporo podobnych bramek strzeliliśmy - mówi zawodnik Pasów.

- Zagrałeś dzisiaj jednak bez maski, mimo, że trener mówił przed meczem, że bez maski nie chce Cię puszczać na boisko.
- No tak: miałem nie zagrać, ale zagrałem bez maski, z czego się bardzo cieszę. Najbardziej cieszy mnie jednak nasze zwycięstwo - skromne, ale bardzo ważne.

- Ten dzisiejszy mecz do łatwych nie należał. W drugiej połowie trener zmuszony był rzucić na boisku wszystkie „siły ofensywne".
- W pierwszej połowie nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna - graliśmy ospale, zbyt wolno, zaś Sandecja dobrze prezentowała się w defensywie i ciężko było się przedrzeć pod ich bramkę. W drugiej połowie „troszkę się ruszyło": zaczęliśmy sobie stwarzać sytuacje, czego konsekwencją była piękna bramka „Ediego".

- Fakt, że bramki Sandecji strzegł Marcin Cabaj, a więc zawodnik, którego styl gry znasz, miał wpływ na Twoją grę? Była taka sytuacja z Rokiem Strausem, kiedy Marcin dalekim wyjściem go uprzedził - Ty ze swoją szybkością być może dałbyś wówczas radę.
- No tak, ale mnie też parę razy brakło odrobinę by przeciąć piłkę. Widać było jednak przez cały mecz, że Marcin bronił bardzo pewnie - praktycznie każdą sytuację pod bramką wyjaśniał momentalnie: nie „wypluwał" żadnych piłek, wprowadzał spokój do defensywy Sandecji. Ten jeden strzał Edgara był jednak nie do obrony, był przepiękny. Teraz zresztą - można chyba tak powiedzieć - słyniemy z takich fantastycznych goli, bo przecież już naprawdę sporo podobnych bramek strzeliliśmy. W tej sytuacji Marcin Cabaj z pewnością nie miał nic do powiedzenia.

- Kiedy po strzelonej bramce mecz został przerwany, to nie obawialiście się, że ta przerwa może Was wytrącić z uderzenia?
- Ciężko powiedzieć, czy się obawialiśmy. Skupialiśmy się na tym, że musimy grać spokojnie, konsekwentnie. Nie chcieliśmy dać się wybić z rytmu. Wiadomo, że ta gra później nie wyglądała tak dobrze, a Sandecja troszkę przycisnęła, rzucając wszystko na jedna szalę. Tego typu momenty w końcówkach meczów musimy wyeliminować. Jeśli chcemy awansować, jeśli chcemy mieć naprawdę klasową drużynę, to musimy kontrolować mecz do dziewięćdziesiątej minuty.

- Dzisiaj na stadionie dopingowało Was ponad dziesięć tysięcy kibiców. To rekord frekwencji, jeśli chodzi o ten sezon.
- Tak, ten „mecz przyjaźni" przyciągnął prawdziwe tłumy! Była świetna atmosfera, piękna oprawa i wspaniały doping. W takich chwilach nie pozostaje nic, jak tylko grać dobrze w piłkę, cieszyć się z tego, że ma się takich kibiców. Tym bardziej, że wychodzi na to, że jest progres: z każdym meczem u siebie przy Kałuży mamy coraz więcej widzów. Mam nadzieję, że na ostatnim meczu z Miedzią Legnica będzie przynajmniej dziesięć i pół, a może nawet jedenaście tysięcy kibiców.