Bartłomiej Dudzic: To była wymiana ognia

  • Wywiady
15.09.2012
Bartłomiej Dudzic: To była wymiana ognia
- Mamy niedosyt, bo chcieliśmy w Poznaniu wygrać, ale strzeliliśmy bramkę w ostatniej minucie, więc mogło być gorzej – mówi o remisie z Wartą napastnik Pasów.

- Mamy niedosyt, bo chcieliśmy w Poznaniu wygrać, ale strzeliliśmy bramkę w ostatniej minucie, więc mogło być gorzej - mówi o remisie z Wartą napastnik Pasów.

- Jesteście zadowoleni z tego remisu wywiezionego z Poznania?
- Nie, nie jesteśmy zadowoleni, ponieważ przyjechaliśmy do Poznania po to, by zdobyć trzy punkty. Straciliśmy bramkę w pierwszych minutach meczu, później próbowaliśmy odrabiać tą stratę, co skutkowało groźnymi kontrami Warty. Kiedy w końcu udało nam się strzelić gola na 1:1, to po kilkunastu minutach straciliśmy znów bramkę na 1:2. Potem znów udało nam się wyrównać w ostatnich minutach meczu, ale na strzelenie kolejnej bramki zabrakło nam już czasu. Można powiedzieć, że była to wymiana ognia z obu stron, przy której mamy rannych, ale zero zabitych.

- Remis wywalczony w takich okolicznościach, w momencie, w którym wydawało się, że już wszystko stracone, jest chyba lepszy niż na przykład 0:0.
- No tak, na pewno. Przede wszystkim remis jest lepszy od porażki 1:2 - zwłaszcza jeśli ten zdobyty punkt jest punktem wyjazdowym. Mamy niedosyt, bo chcieliśmy w Poznaniu wygrać, ale strzeliliśmy bramkę w ostatniej minucie, więc mogło być gorzej.

- W pierwszej połowie Warta posiadała przewagę. Zaskoczył Was styl gry Poznaniaków?
- Myślę, że to przede wszystkim my słabo weszliśmy w ten mecz. Mieliśmy kiepski początek, szybko straciliśmy bramkę i w nasze poczynania wkradło się sporo nerwowości. Zbyt dużo było chaosu w naszym zespole - stąd brała się przewaga Warty.

- Ostatni raz bramkę głową strzeliłeś chyba w meczu sparingowym z Ruchem Chorzów przed rozpoczęciem minionego sezonu. W spotkaniu z Wartą Twoja efektowna „główka" po dośrodkowaniu Adama Marciniaka dała Cracovii wyrównanie.
- Udało się i tyle (śmiech).

- To była w zasadzie Twoja pierwsza sytuacja bramkowa w tym spotkaniu.
- Tak, to była pierwsza okazja na bramkę. Wcześniej brakowało prostopadłych piłek - starałem się przy każdej akcji schodzić w ten sposób, by koledzy mogli do mnie taką piłkę zagrać, ale niestety jakoś te piłki nie mogły trafić jak należy. Zbyt rzadko decydowaliśmy się na tego typu podania. Ostatnia nasza sytuacja w meczu pokazała, że można: jedna piłka za linię obrońców i skończyło się bramką. Ale to już było za późno.

- W pierwszej połowie zagraliście słabo i chaotycznie, w drugiej połowie udało Wam się pokazać więcej z gry, do której dążycie. Co działo się w przerwie w szatni?
- Powiedzieliśmy sobie po prostu kilka ostrych słów: że musimy się wziąć za siebie, bo nie może być tak, że przegrywamy i nie robimy na boisku tego, co powinniśmy robić, że musimy ten chaos opanować.

- Spotkanie z Wartą było dla Was bez wątpienia bardzo trudne i wyczerpujące. Już we środę czeka Was nie mniej trudne starcie z Olimpią Grudziądz, a następnie sobotnie starcie na własnym boisku z Bogdanką Łęczna. Czyli kolejny mały maraton.
- Jesteśmy przygotowani bardzo dobrze i tak samo będzie na pewno w meczu z Olimpią. Każdy mecz kosztuje sporo sił, ale jesteśmy przygotowani do grania co trzy, czy cztery dni i wiemy, że nie musimy się obawiać takiego natężenia meczów.