Bartłomiej Dudzic: To coś niewiarygodnego

- Sędzia tłumaczył, że podjął taką decyzję, bowiem minęło dziesięć sekund, zanim Marcin (Cabaj - przyp.) zdecydował się na wybicie piłki. Nie wiem, czy arbiter stał i liczył sobie po cichu w 95. minucie: jeden, dwa, trzy i tak do dziesiątej sekundy... - mówi o feralnej sytuacji z doliczonego czasu gry Bartłomiej Dudzic.
- Przegrać
mecz po normalnej grze i w normalnych okolicznościach nie jest niczym
strasznym, ale taka porażka, jak ta w meczu z Legią musi was bardzo
boleć...
- Na pewno boli. Walczyliśmy do samego końca, do ostatnich sił.
Włożyliśmy całe serce w ten mecz. W samej końcówce zdarzyła się jednak
sytuacja, która nie wiem, czy przytrafiła się kiedykolwiek na świecie. W
95. minucie sędzia podyktował rzut wolny pośredni. To coś
niewiarygodnego. Gdy arbiter kończy mecz i jest 1:2, to rzeczywiście
odechciewa się wszystkiego.
- Wiecie, za co Legia dostała rzut wolny pośredni?
- Sędzia tłumaczył, że podjął taką decyzję, bowiem minęło dziesięć
sekund, zanim Marcin (Cabaj - przyp.) zdecydował się na wybicie piłki.
Nie wiem, czy arbiter stał i liczył sobie po cichu w 95. minucie: jeden,
dwa, trzy i tak do dziesiątej sekundy...
- Można było już wcześniej ustalić wynik meczu...
- Tak, to prawda. Takie sytuacje, w których marnuje się doskonałe okazje
nie mogą się przytrafiać. Nie wiem, co się stało. Człowiek chciał, ale
nie wyszło. Na tym poziomie nie może być jednak takiego tłumaczenia. Bo
gdyby było 2:0, mecz potoczyłby się zupełnie inaczej. Pewnie
dowieźlibyśmy zwycięstwo do końca.
- Gdybyś sam wykorzystał te sytuacje, które miałeś, pewnie na dłużej wywalczyłbyś sobie miejsce w podstawowym składzie....
- Nie chciałbym mówić na ten temat. Ciężko powiedzieć cokolwiek o tym meczu. Brakuje mi słów.
- Spotkanie zaczęło się dla was bardzo dobrze....
- Dokładnie. To była wymarzona sytuacja - rzut karny, 1:0 i potem
mogliśmy czekać na kolejne szanse. Mieliśmy kilka sytuacji, mogliśmy je
wykorzystać i byłoby po meczu.
- Przy faulu w polu karnym chciałeś wykończyć akcję, czy bardziej
liczyłeś właśnie na rzut karny? Bo przewinienie było ewidentne...
- Ciężko mi to teraz powiedzieć. Chciałem się zastawić, szybko obrócić i
strzelić na bramkę. Widziałem, że bramkarz leży i że ciężko mu będzie
interweniować.
Rozmawiał Dariusz Guzik
(fot. Damian Lizak)