Bartłomiej Dudzic: Wcześniej nie było takiej atmosfery
- Który to już dla Ciebie obóz z Cracovią?
- Długo by liczyć. Ósmy, dziewiąty?
- Czym ten różni od poprzednich?
- Każdy obóz ma swoja specyfikę. Obóz jest bardzo dobrze poukładany, wszystko jest na "tip-top". Treningi są świetnie przygotowane - pracujemy naprawdę solidnie i wierzymy w to, co trenerzy nam przekazują.
- Jakbyś porównał atmosferę na tym zgrupowaniu po spadku do poprzednich, kiedy jednak utrzymywaliście się w lidze?
- Wyniki wpływają na atmosferę. Mówiąc szczerze, to wcześniej jej nie było. Przegrywaliśmy, walczyliśmy o utrzymanie - nie wyglądało to tak, jak powinno. Teraz jesteśmy w innej sytuacji. Zdajemy sobie sprawę z tego, o co gramy. Budujemy ten zespół, staramy się być rodziną, żeby to wyglądało tak samo na boisku, jak i poza nim.
- Raczej na pewno nie jesteście zmęczeni przebywaniem ze sobą. Często po treningach trudno trenerowi ściągnąć was z boiska. Niedawno Marcin Budziński złapał się za rękawice i był niezły ubaw.
- Dajemy z siebie maksimum przez półtorej, dwie godziny treningu. Kiedy go kończymy, mamy taką możliwość, żeby się pośmiać i rozluźnić. Tak było, kiedy "Budzik" wszedł do bramki. To jest potrzebne, bo gdybyśmy mieli być cały czas tylko skoncentrowani, to nie byłoby tak dobrze, jak jest.
- Trenerowi Stawowemu przypięto łatkę "dobrego taty", który nie karze zawodników. Może i nim jest, ale raczej w takim przedwojennym stylu: i surowy, i rzetelnie oceniający swoich "synów".
- To jest dobre określenie dla trenera Stawowego. On jest specyficzną osobą. Wraz ze swoim sztabem ma wiele pomysłów. Trener przekazał nam swoją filozofią i my się do tego dostosowujemy, a on na bieżąco koryguje nasze błędy.
- Zasady są z góry określone, wszyscy je znacie i szanujecie.
- Zasady są w każdym zespole. Trener nakreślił swoje, ale my też sami siebie pilnujemy, bo nie może być tak, że każdy robi, to co chce.
- Po zakończeniu sezonu powiedziałeś, że jedną z przyczyn spadku było to, że nie tworzyliście drużyny. Teraz wygląda na to, że zespół powstaje i to idzie w dobrym kierunku.
- Na pewno tak. Do pierwszego meczu, który jest dla nas najważniejsze, mamy jeszcze trochę czasu. Wcześniej nie było takiej atmosfery i to był też jakiś przyczynek do spadku. Przegrywaliśmy mecze, była presja i nie wytrzymaliśmy tego. Teraz powstaje nowa drużyna, widać, że ona jest bardziej zgrana. Po tych sparingach można powiedzieć, że nikiedy już ciekawie to wszystko wygląda. Prezentujemy niezłą grę i jeśli będziemy pracować tak jak teraz, to ta gra na pewno będzie jeszcze lepsza. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, o co będziemy grać - każdy z nas jest głodny zwycięstw i powrotu do Ekstraklasy.
- U trenera Stawowego zmieniło się chyba to, że każdy z was bez wyjątku zaczyna od zera i musi zapracować sobie na pozycję w zespole.
- To prawda - już nie ma tak, że ktoś jest "świętą krową" z przywilejami. Nie ma po prostu takiej możliwości. Każdy pracuje na swoje nazwisko i tylko to jak będzie się prezentował, będzie decydowało o tym, kto będzie grał.
- W środku pola jest kilku zawodników, z których podań będziesz mógł "żyć". Krzysiek Danielewicz powiedział, że nieważne jak Ci się poda - Ty i tak dojdziesz do piłki.
- Na pewno, wszyscy nasi środkowi pomocnicy to osoby kreatywne, preferujący grę techniczną. Mają wyczucie do prostopadłych, otwierających podań. Trenujemy to, żeby jak najwięcej takich zagrań przechodziło przez linię obrony, co jest zawsze dużym zaskoczeniem dla rywala. Dla mnie to jest bardzo sytuacja, bo żyję z takich podań. Mogę się z tego powodu tylko i wyłącznie cieszyć.
- Inaczej podchodzicie też do treningów. Wszyscy dbają o to, żeby każdą sytuację na zajęciach traktować jak meczową.
- Oczywiście! Jak będzie na treningu, tak będzie w meczu. Jeśli na treningu jest się w stu procentach skoncetrowanym na pracy, to w meczu to zaprocentuje. A jeśli ktoś robi to od niechcenia, to róźnie z tym potem bywa. W grach taktycznych jesteśmy skoncentrowani na tyle, na ile tylko mamy sił.
- To może być Twój sezon. Strzelasz w sparingach, na treningach wszystko ląduje w sieci.
- Bardzo bym tego chciał. To będzie jedna z ważniejszych rund w mojej karierze. Najwyższa pora, żeby wypalić i wejść na te naprawdę dobre tory. Myślę, że będzie dobrze. Czuję po sobie, że to wygląda nieźle. Będę zapieprzał na każdym treningu!
- Stałym elementem treningu jest krąg, który formujecie na boisku z trenerami. Trener Stawowy zdradził, że każdy z zawodników musi mieć przygotowany swój okrzyk. Ty masz to już za sobą...
- Ja już mam to za sobą - krzyczałem dosyć mocno. (śmiech) To jest taka wisienka na torcie na koniec treningu. To nas jeszcze bardziej motywuje i elektryzuje. Możemy się rozładować po zajęciach i z uśmiechem iść pod prysznic.
- Jesteś poza radą drużyny, ale jednak jesteś jednym z liderów zespołu. Zawsze dobrze Cię słychać na boisku.
- Komunikacja jest bardzo ważna w piłce. Podpowiadanie sobie i motywowanie jest potrzebne. Jeżeli krzyknę ja i krzyknie następny kolega, to wiemy, co się dzieje na boisku. Wiemy, że żyjemy, że ktoś mi podpowie i pomoże. Nie boję się krzyczeć, podpowiadać i chciałbym, żeby robili to wszyscy.