Bartosz Ślusarski: Czas, by to udowodnić
- Jedni będą narzekać, że tracimy głupie bramki, inni, że nie stwarzamy sobie sytuacji strzeleckich. To się wiąże w jedność. Uważam, że jeżeli drużyna zagra konsekwentnie w defensywie, a jednocześnie skutecznie z przodu, będzie odnosiła sukcesy - przyznaje napastnik Cracovii, Bartosz Ślusarski.
- Już jutro zmierzycie się z Górnikiem Zabrze. Najwyższy czas zdobyć pierwsze punkty w nowym sezonie…
- Nie widzę innej możliwości. Minęły dwa tygodnie od ostatniego meczu.
Myślę, że każdy z nas zapamiętał już to, co miał do zapamiętania i
zapomniał to, co miał do zapomnienia. To będzie dla mnie, jak i dla
drużyny jedno z ważniejszych spotkań. Musi wreszcie przyjść mecz, w
którym wszystko się zmieni. Z Górnikiem zagramy wyłącznie o trzy punkty.
Po czterech porażkach trudno, żebym mówił inaczej.
- No tak. Te cztery dotychczasowe spotkania były zupełnie różne. W
jednych zagraliście dobrze, a przegraliście pechowo. Drugie z kolei
pasowałoby wymazać z pamięci…
- Dwa mecze – ze Śląskiem Wrocław i Legią Warszawa – były niezłe w
naszym wykonaniu, ale zabrakło w nich punktów. To była bardzo duża
strata, bo po tych dwóch porażkach być może zaczęliśmy grać bardziej
nerwowo. Przyszedł mecz z Lechem Poznań, który był od nas dużo lepszy i
zasłużenie wygrał 5:0.
- Potem było jeszcze spotkanie z Koroną Kielce..
- Które powinniśmy byli spokojnie wygrać. To właśnie tamten mecz
powinien być przełomowy, a nie ten z Górnikiem. Stało się jednak
inaczej. Do sobotniego spotkania przystępujemy z zerowym dorobkiem i –
tu powtórzę jeszcze raz – będzie to jeden z ważniejszych meczów. Inne
drużyny zdobywają bowiem punkty i już nie możemy sobie pozwolić na
kolejną stratę.
- Po zaledwie czterech kolejkach różnica między pierwszym a ostatnim
zespołem w tabeli wynosi aż dziesięć punktów. To nieczęsto spotykana
sytuacja…
- Jeszcze nigdy nie byłem w takiej sytuacji i myślę, że większość
kolegów również. Gdyby ktoś spojrzał na wyniki bez oglądania naszych
spotkań pewnie uznałby, że Cracovia nie zasługuje na grę w Ekstraklasie,
bo nie zdobyła jeszcze punktu. Ale my naprawdę nie graliśmy źle, poza
spotkaniem z Lechem. Byłem bardzo dużym optymistą po pojedynku z Legią.
Uważam, że stać nas na dużo lepsze wyniki. Musimy jak najszybciej zdobyć
pierwsze punkty, bo nie da się żyć.
- Żeby je zdobywać, trzeba strzelać gole, a więc stwarzać sobie sytuacje…
- Jedni będą narzekać, że tracimy głupie bramki, inni, że nie stwarzamy
sobie sytuacji strzeleckich. To się wiąże w jedność. Uważam, że jeżeli
drużyna zagra konsekwentnie w defensywie, a jednocześnie skutecznie z
przodu, będzie odnosiła sukcesy. Bo gdy w jednym spotkaniu dopisze
skuteczność, ale gra obronna będzie słaba, to też nie zdobędziemy
punktów. Cała drużyna odpowiada za grę defensywną. I musi przyjść mecz,
mam nadzieję, że już ten z Górnikiem, kiedy zagramy mądrze z tyłu i „z
jajem”, bo tego też brakowało. Nie da się ukryć, że musimy być
skuteczniejsi z przodu, odważniejsi. To jest moje zdanie. Nasz zespół
potrafi grać do przodu i może spokojnie stwarzać sobie sytuacje, a tym
bardziej je wykorzystywać. Mamy kilku zawodników w składzie, którzy
potrafią strzelać bramki. Czas, by to udowodnić.
- Jednym z nich być może będzie Saidi Ntibazonkiza, który z powodu
kontuzji opuścił trzy ostatnie mecze, a który w spotkaniu ze Śląskiem
był bardzo groźny dla rywali. Teraz jest już zdrowy i prawdopodobnie
wystąpi w jutrzejszej potyczce z Górnikiem…
- Już wcześniej mówiłem, że Saidi wniesie dużo do gry ofensywnej naszego
zespołu. Nie ukrywam, że jeżeli wystąpi w meczu z Górnikiem, będziemy
mieli z niego wiele pożytku. Co prawda, jestem daleki od tego, by robić z
kogoś gwiazdę, ale już pokazał, że potrafi grać w piłkę. I to bardzo
dobrze. Czekamy na niego.
- W sobotę zagracie po raz ostatni w roli gospodarza na stadionie
Hutnika Kraków. Zwycięstwo byłoby udanym zakończeniem tego
kilkumiesięcznego epizodu na „Suchych Stawach”, tym bardziej, że Górnik
nie jest drużyną ze ścisłej czołówki…
- Zgadza się. Nasza liga pokazuje, że można wygrać z każdym. GKS
Bełchatów udowodnił, że można zwyciężyć w Warszawie z Legią, można też
przegrać u siebie ze Śląskiem Wrocław, co pokazaliśmy my. Odbyło się już
wiele spotkań, w których nie wygrywały teoretycznie lepsze zespoły.
Bardzo chcemy zdobyć trzy oczka z Górnikiem. Chciałbym pojawić się na
naszym nowym stadionie już ze zdobyczą punktową. To jest najważniejsze.
- Najlepiej byłoby „wjechać” na nowy obiekt z sześcioma punktami na koncie…
- Tak, przed meczem z Arką Gdynia zagramy jeszcze spotkania z Górnikiem i
Lechią w Gdańsku. Wielu ludzi, patrząc na nasze ostatnie wyniki, pewnie
powie, że jest to nierealne, ale jestem przekonany, że możemy spokojnie
zdobyć te punkty. Wtedy kibicom z pewnością byłoby nieco lżej i mogliby
z przyjemnością przyjść na spotkanie z Arką.
Rozmawiał Dariusz Guzik
(fot. Damian Lizak)