Benon Szostakowski: Trening Noworoczny to piłkarskie święto!

O swoich wspomnieniach związanych z Treningami Noworocznymi sprzed lat opowiada Benon Szostakowski, były piłkarz Cracovii.
- Pochodzi Pan
ze Szczecina, ale w swojej przygodzie z piłką miał Pan epizod krakowski.
- Urodziłem się w Szczecinie, dlatego też pierwsze piłkarskie kroki
stawiałem w klubie, którego założenie koszulki było marzeniem każdego chłopaka
z tego miasta - Pogoni. Do roku 1969 występowałem w drużynach juniorów i rezerw
„Portowców", by na okres służby
wojskowej w latach 1969-71 znaleźć
się w Elanie Toruń. Tam zostałem dostrzeżony przez trenerów i działaczy Cracovii. W roku 1971 pojawiłem się na stadionie
przy ul. Kałuży - byłem zaszczycony,
że tak znany klub zwrócił na mnie uwagę. W „Pasach" spędziłem dwa i pół roku. Z
gry w Cracovii byłem po prostu dumny, bo każdy, kto się interesuje piłką nożną wie, że to Klub o wielkich tradycjach i zasługach dla
polskiego futbolu. Niestety wielkich wyników z tą drużyną nie osiągnąłem. Gdy grałem w Krakowie „Pasy" zaznały goryczy degradacji z ligi.
Pomimo tego przykrego doznania, pobyt w Cracovii wspominam bardzo mile. Podczas
gry w Cracovii mieszkałem w hotelu klubowym, co pozwoliło mi na bliskie
przyjaźnie z hokeistami. Ciekawostką jest, że jako nastolatek wielokrotnie
bywałem u rodziny w Krakowie, która mieszkała bardzo blisko lodowiska i często
bywałem na treningach hokeistów. Najbardziej mile wspominam przyjaźń z
piłkarzami: Ryśkiem Zamojdzikiem i Jackiem Hefko, z którymi do dziś, jeżeli nadarzy
się okazja, chętnie się spotykam, a Rysiu był nawet świadkiem na moim ślubie.
- Czym była dla Pana możliwość
przywdziewania koszulki w pasy?
- Gra w Cracovii to ogromne wyróżnienie, to tworzenie
historii polskiej piłki - daje to możliwość uczestniczenia w niezapomnianych spektaklach sportowych bez
względu na rangę spotkania. To ogromna presja kibiców co do wyniku sportowego,
jaka zawsze towarzyszyła, i przypuszczam że nadal towarzyszy,
piłkarzom „Pasów". To możliwość spotkania ludzi sportu, kultury
i nauki, którzy od zawsze kibicowali Cracovii. A wreszcie: to szansa uczestniczenia w jedynej w Polsce, a może i na świecie, tradycji - Treningu
Noworocznym.
- Ile razy wybiegał Pan na boisko 1
stycznia?
- Dwukrotnie wystąpiłem w Treningu Noworocznym i nawet strzeliłem
jedna bramkę. Było to bardzo dawno temu, bo w latach 1972-73. Miałem wtedy
przyjemność biegać po murawie z takimi zawodnikami jak:
Czesiu Palik, Jacek Hefko, Stasiu Jałocha, Rysiek Zamojdzik,
Dominik Kubikiem (ojciec Arka i Łukasza) czy Tadzio Piotrowski. Były
to inne czasy, graliśmy w niższej lidze, na starym stadionie z torem
kolarskim. Nie wynik w tych meczach był najważniejszy, ale sam fakt spotkania
się i zagrania zgodnie z tradycją. Składy były trochę
pomieszane, ale zabawa związana z Treningiem Noworocznym
była przednia. Po meczu zawsze był obowiązkowy szampan i życzenia.
- Zapamiętał Pan
szczególnie któryś z tych dwóch treningów?
- Mój
pierwszy trening szczególnie zapadł mi w pamięci, bo okrasiłem go bramką.
Szkoda, że nie była to pierwsza bramka w danym roku, ale i tak jest
się z czego cieszyć bo nie każdemu było dane zapisać się na liście strzelców Treningów Noworocznych. Było wtedy stosunkowo
ciepło - temperatura powyżej zera, a boisko
zielonkawe. Pamiętam dużą liczbę kibiców, co mnie trochę zaskoczyło. Nie
spodziewałem się aż takiej widowni po ciężkiej nocy sylwestrowej.
Rok później kibice również dopisali. Na Trening Noworoczny przyjeżdżaliśmy, lub przychodziliśmy, prosto z zabaw
sylwestrowych. Jednego sylwestra spędziłem w hotelu Cracovia, gdzie pracowała
siostra mojej przyszłej żony i wychodząc z zabawy, na postoju taksówek
znalazłem piękny, złoty pierścionek, który później dałem mojej narzeczonej.
- Bywa Pan na
stadionie Cracovii?
- Mieszkam
na co dzień w Szczecinie oraz w Londynie. Kraków i stadion przy ul. Kałuży
odwiedzam teraz rzadziej, ale kiedyś, gdy córki były młodsze, przy okazji spacerów po Błoniach pokazywałem im stadion
Cracovii, z nostalgią wspominając tamte czasy. Oczywiście co roku staram
się obejrzeć w telewizji Trening Noworoczny piłkarzy Cracovii, bo sam kiedyś w nim uczestniczyłem i jest to
bardzo miłe wspomnienie. Nowy stadion przy Kałuży widziałem do niedawna w telewizji, ale w tym roku odwiedziłem z okazji Bożego
Narodzenia rodzinę w Krakowie i byłem pod stadionem. Robi
wrażenie! Jest naprawdę bardzo ładny i funkcjonalny.
Pięknie wkomponowuje się w otoczenie. W tym roku wybieram się po raz pierwszy
od wielu lat na Trening Noworoczny w roli kibica,
więc będę miał przyjemność zobaczyć to cudo od środka i poczuć atmosferę
piłkarskiego święta, jakim jest mecz Cracovii, a w
szczególności sam Trening
Noworoczny.