Boris Živkovič: Nogi były ciężkie

W przeszłości grał w Bayerze Leverkusen, Portsmouth, VFB Stuttgart, a przede wszystkim w reprezentacji Chorwacji, w której wystąpił trzydzieści osiem razy. Teraz 32-letni Boris Živkovič jest zawodnikiem Hajduka Split i wczoraj w meczu sparingowym zmierzył się z drużyną Cracovii.
- Jak oceni pan wczorajsze spotkanie?
- Obie drużyny przygotowują się do sezonu i to było widać. Nogi były ciężkie, a sił nie było jeszcze tyle, co w sezonie. To przełożyło się na poziom gry. Nie zapominajmy jednak, że to był sparing.
- Jak zagrała Cracovia?
- Trudno ocenić zespół, który jest w okresie przygotowawczym. Gdybyśmy spotkali się w trakcie sezonu to myślę, że poziom naszej gry i Cracovii byłby dużo wyższy. Wtedy można by ocenić występ danego zespołu.
- Czy któryś z graczy Pasów przypadł panu do gustu?
- Nie znam nikogo z tego zespołu, więc nie chcę się wypowiadać.
- A zna pan jakichkolwiek polskich piłkarzy?
- Oczywiście. W Bayerze Leverkusen grałem z Jackiem Krzynówkiem, a nieco wcześniej z Adamem Matyskiem. To chyba wszyscy…a nie, przepraszam. Znam jeszcze takiego wysokiego z Austrii.
- Bąk? Ledwoń?
- Ledwoń, Ledwoń. Z nim też grałem.
- Niestety już nie żyje…
- Tak, wiem. Przeczytałem o tej tragedii w prasie. To przykre.
- Wróćmy do meczu z Cracovią, a raczej do waszych przygotowań. Dlaczego trenujecie w Słowenii, a nie u siebie?
- Proszę przyjechać do Chorwacji i zobaczyć co tam się dzieje. U nas trenowanie jest niemożliwe ze względu na ogromne upały. W Splicie jest jakieś czterdzieści stopni, więc w takich warunkach byśmy się po prostu zamęczyli. Dlatego też jeździmy na różne obozy. Teraz przygotowujemy się w Mariborze, gdzie mamy bardzo dobre warunki.
- Na trybunach byli wasi kibice…
- Są świetni i jeżdżą za nami praktycznie na wszystkie mecze. Potrafią stworzyć bardzo dobrą atmosferę. W spotkaniu z Cracovią też głośno dopingowali, choć było ich zaledwie kilkudziesięciu.
Rozmawiał Dariusz Guzik