Bruno Żołądź: Postaram się nie zawieść

- Trzeba zawsze walczyć i udowodnić swoją postawą, że ma się silny charakter i odpowiednie umiejętności, by rywalizować z zawodnikami o większym doświadczeniu. Cieszę się, że ze mną jest teraz tak, jak jest - że moja sytuacja stała się nieco bardziej komfortowa. Postaram się nie zawieść i pokazać pełnię swoich umiejętności - mówi młody pomocnik Pasów.
- W końcu zakończyła
się długa historia z Twoim nowym kontraktem. W tym tygodniu podpisałeś nową
umowę.
- Tak, złożyłem podpis pod nowym kontraktem, na mocy którego związałem
się z Cracovią na kolejne dwa lata. Cieszę się, że tak to się skończyło, bo
zaczynałem już się troszkę niecierpliwić, natomiast zdecydowałem się związać
swoją przyszłość z Klubem, który jest najbliższy memu sercu. Najwyżej w
hierarchii postawiłem sobie chęć rozwoju i bycia członkiem tej drużyny, która
teraz powstaje, bo wydaje mi się, że mamy coraz mocniejszy team i wszystko
idzie w dobrą stronę. Te założenia stanowiły dla mnie priorytet, a nie kwestia
finansowa.
- Swoją chęć
pozostania w Cracovii zadeklarowałeś już tuz po meczu z Ruchem Chorzów, kiedy
było już wiadomo, że w sezonie 2012/13 zagracie na zapleczu Ekstraklasy.
- Tak było i zupełnie tego nie żałuję. Nie wiem, czy to miało jakiś wpływ
na to jak przebiegały moje rozmowy kontraktowe, ale myślę, że postąpiłem
właściwie.
- Nie jest tajemnicą,
że kilka klubów z Pierwszej Ligi widziałoby Cię u siebie, ale Ty od początku
chciałeś chyba grać w Krakowie, prawda?
- Jeśli są to kluby, które występują w tej samej klasie rozgrywkowej co
Cracovia to zdecydowanie stawiałem sobie za cel pozostanie tutaj. Gdyby to były
kluby z Ekstraklasy, to być może zastanawiałbym się nad tym bardziej, ale w tej
sytuacji nie było żadnych wątpliwości.
- Jak oceniłbyś swój
ostatni sezon? Zadebiutowałeś w pierwszej drużynie - w rozgrywkach Pucharu
Polski, a potem w Ekstraklasie. Mogłeś mieć na swoim koncie więcej występów,
ale z drugiej strony - miałeś pecha. Kilka kontuzji wykluczało Cię z gry w
momentach najmniej odpowiednich.
- Być może mógłbym mieć więcej tych występów, choć to przecież nie jest
pewne na sto procent. Cieszę się, że jestem teraz na dobrej drodze do tego żeby
przyszły sezon był dla mnie bardziej udany i wierzę głęboko w to, że tak
będzie.
- Fakt, że w środku
pola jest tak wielu młodych, zdolnych zawodników nie przestrasza Cię trochę? Rywalizacja
o miejsce w podstawowym składzie będzie z pewnością bardzo zacięta.
- To może tylko i wyłącznie wyjść drużynie na korzyść. Zawsze zdrowa
rywalizacja jest potrzebna, a ponieważ trener wytłumaczył nam, że ta
rywalizacja będzie właśnie zdrowa, więc nie boję się i liczę na to, że wywalczę
sobie swoją pozycję.
- No właśnie: a jak to
jest z tą Twoją pozycją? Nie wolałbyś grać na pozycji defensywnego pomocnika,
niż klasycznego rozgrywającego, czy pomocnika ofensywnego?
- Powiedzmy, że czuję się nieźle wszędzie w środku pola - znam zarówno
zadania defensywnego, jak i ofensywnego pomocnika. Trener Stawowy chce grać
takim systemem, że wśród tej czwórki zawodników środka pola będzie duża rotacja
i wymienność pozycji. Myślę zatem, że jeśli dostanę swoją szansę na granie, to
będę się pojawiał w różnych strefach boiska. I to mi odpowiada.
- Przyjście do
Cracovii trenera Stawowego z Twojego punktu widzenia jest też chyba tym
szczęściem, że jest to pierwszy trener, który stawia Cię na równi z innymi
zawodnikami. U poprzednich szkoleniowców często byłeś brany, jak to się niezbyt
ładnie mówi, „na sztukę".
- Tak, myślę, że faktycznie wcześniej trochę tak to wyglądało. Z drugiej
strony: sądzę, że każdy musi chyba przejść taką drogę - zwłaszcza u nas, w
Polsce. I tak teraz jest trochę lepiej i ci młodzi zawodnicy rzeczywiście
zaczynają otrzymywać swoje szanse. Trzeba jednak zawsze walczyć i udowodnić
swoją postawą, że ma się silny charakter i odpowiednie umiejętności, by
rywalizować z zawodnikami o większym doświadczeniu. Cieszę się, że ze mną jest
teraz tak, jak jest - że moja sytuacja stała się nieco bardziej komfortowa.
Postaram się nie zawieść i pokazać pełnię swoich umiejętności.
- Filiozfia futbolu
proponowana przez trenera Stawowego Ci odpowiada?
- Na pewno jest ona bliska mojemu sercu, bo lubię grać właśnie taką piłkę
- techniczną, opartą na dużej ilości podań. To mi odpowiada dużo bardziej, niż
taktyka „jednopodaniowa" - byle do przodu i zobaczymy co się stanie. Czegoś
takiego nie ma u trenera Stawowego: wszystko ma być dokładnie zaplanowane i
wyreżyserowane przez nas, a nie ma być dziełem przepadku. Tak to ma wyglądać i
mam nadzieję, że uda nam się do tego dojść.
- Ile zespołów Twoim
zdaniem będzie w nadchodzącym sezonie walczyć realnie o awans do Ekstraklasy?
- W tej chwili naprawdę trudno to przewidywać. Nie znam do końca tej
ligi, nigdy w niej nie grałem. Na papierze oczywiście jest kilka zespołów,
które powinny włączyć się do walki o awans, ale to wszystko zweryfikują
rozgrywki. Na pewno już po pierwszych kilku kolejkach będzie w miarę widać kto
może się liczyć, bo teraz to wszystko co do nas dochodzi „z obozów wroga" to
tylko plotki, a z tymi różnie bywa.