Damian Dąbrowski: Przed telewizorem też potrafi się człowiek spocić

Na początku marca w meczu z Lechem Poznań Damian Dąbrowski doznał kontuzji barku. Trzy tygodnie temu poddał się operacji i już za niedługo rozpocznie rehabilitację. Pomocnik "Pasów" opowiada o urazie oraz chęci jak najszybszego powrotu na boisko.
- Miesiąc temu doznałeś urazu barku. Na początku nie wydawał się on aż tak poważny?
- Tak, były nawet na samym początku spekulacje, że może uda mi się obejść bez operacji i za niedługo wrócę do gry. Jednak po bardziej szczegółowych badaniach i konsultacjach okazało się, że zabieg jest konieczny. Co więcej, był on bardziej skomplikowany niż się wydawało, lekarze musieli się też zająć paroma innymi sprawami, ponieważ kiedy dostali się do środka, zobaczyli, że jestem bardziej poturbowany niż przewidywali. Miałem ułamaną panewkę, przerwany jeden z mięśni, musiałem mieć zrekonstruowaną kość ramienną. Tym bardziej potwierdziło się wtedy, że operacja była konieczna. Teraz póki co wszystko jest tak, jak być powinno, a mam nadzieję, że po rehabilitacji będzie jeszcze lepiej. Optymistycznie patrzę w przyszłość.
- Jakie są prognozy?
- Muszę teraz jak najbardziej odciążać rękę, jako że miałem uraz mechaniczny. Trzeba pozwolić ręce odpocząć, by wszystko dobrze się zagoiło i pozrastało. Jeżeli tak się stanie, dostanę pozwolenie na rehabilitację. Trzy tygodnie temu miałem operację, a założenia są takie, że musi upłynąć miesiąc od zabiegu zanim rozpocznie się rehabilitację, a jeszcze kolejny przed powrotem do normalnych treningów z pełnymi obciążeniami. Za parę dni mam kolejną wizytę u lekarza, który mnie operował, myślę, że wtedy ruszymy z rehabilitacją.
- Kontuzja przyszła w niefortunnym momencie, ponieważ miałeś dostać powołanie do reprezentacji Polski.
- Tak, każdy wie, jakie były okoliczności. Musiałem to jakoś przełknąć, taki jest sport. Jeden dzień zastanowiłem się nad tym, co się stało, ale szybko mi minęła złość. Stwierdziłem, że tak musiało po prostu być. Kontuzje są wkalkulowane w zawód, który wykonuję. Życie piłkarskie szybko się toczy, wierzę więc, że prędko wrócę do gry. Trzeba patrzeć na pozytywy i cieszyć się, że kontuzja nie potrwa z pół roku, bo i takie zdarzają się dosyć często. Za chwilę będę gotowy do gry, mam nadzieję, że szybko odbuduję formę i będę mógł dalej wypełniać swoje obowiązki i pomagać zespołowi w osiąganiu kolejnych celów.
- Jak ogląda się mecze zespołu sprzed telewizora?
- Na pewno nie jest to dla mnie przyjemna sytuacja. Chciałoby się pomóc drużynie, zagrać czasem inaczej niż kolega, a nie ma się żadnego wpływu na wydarzenia meczowe. Zdecydowanie wolałbym spędzać ten czas na boisku niż poza nim.
- Pozostaje ci trzymać kciuki za drużynę.
- Jak najbardziej. Będę trzymał kciuki, by chłopaki dobrze poradziły sobie w następnych meczach. To może wydawać się dziwne, ale muszę przyznać, że stresuję się bardziej przed telewizorem niż na boisku. Gdy ogląda się mecze w telewizji, wszystko widać jak na dłoni i wiele razy zagrałoby się inaczej. Na boisku wszystko nie jest takie łatwe. Przed telewizorem też potrafi się człowiek spocić.
AT