Dariusz Pasieka: Potrzebujemy ludzi, którzy podejmą walkę

  • Wywiady
29.11.2011
Dariusz Pasieka: Potrzebujemy ludzi, którzy podejmą walkę
- Postawa Korony w tym sezonie pokazuje najdobitniej, że liga jest nieobliczalna. Ta drużyna to z pewnością trudny rywal, zwłaszcza w meczach u siebie – mówi o kolejnym przeciwniku Pasów trener Dariusz Pasieka.

- Postawa Korony w tym sezonie pokazuje najdobitniej, że liga jest nieobliczalna. Ta drużyna to z pewnością trudny rywal, zwłaszcza w meczach u siebie - mówi o kolejnym przeciwniku Pasów trener Dariusz Pasieka.

- Jak wygląda obecnie sytuacja kadrowa Cracovii? Czy kontuzjowani zawodnicy powrócili już do treningów?
- Saidi Ntibazonkiza cały czas przechodzi rehabilitację, Krzysiek Nykiel również nie trenuje jeszcze z drużyną. W przypadku tej dwójki istnieje wciąż znak zapytania, co do ich udziału w meczu z Koroną Kielce. Na najlepszej drodze do gry jest natomiast Koen van der Biezen, który dziś trenował już na siłowni i najpóźniej pojutrze powinien powrócić do treningów z drużyną. Oczywiście pamiętamy, że jest jeszcze Hesdey Suart, ale o nim mówiłem już wielokrotnie wcześniej - jego gra do końca rundy jest wykluczona.

- Dzisiaj trening mieli ci piłkarze, którzy nie grali, bądź też wystąpili jedynie w drugiej połowie meczu z Bełchatowem.

- Ci chłopcy, którzy wybiegli w pierwszym składzie z GKS-em Bełchatów dostali dzień wolny. Reszta drużyny - ze względu na to, że Młoda Ekstraklasa już nie gra - miała dziś zajęcia w formie treningu regeneracyjnego. Nie chciałem, żeby mieli dziś wolne - uznałem, że warto dziś z nimi trochę popracować. Jutro spotykamy się wszyscy o godzinie 10:00 na stadionie, gdzie przeprowadzimy już normalne zajęcia dla całego zespołu.

- Analizował Pan już skąd pojawiły się te dwie, tak diametralnie różne połowy w wykonaniu Cracovii?
- Moim zdaniem podobnie zagraliśmy w Chorzowie. Uważam, że główną przyczyną takiej sytuacji jest presja, jaką czują na sobie niektórzy zawodnicy. Oni doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jak wielką wagę ma dla nas to spotkanie. W pewnym momencie, prowadząc 1-0, uaktywnił się u nich, że tak to ujmę, instynkt samozachowawczy - podświadomie zaczęli się cofać głębiej, chcąc przede wszystkim nie stracić bramki. Zaczęli obawiać się gry do przodu na ryzyku i zbyt szybko myśleli o tym, by dowieźć to bezcenne zwycięstwo. Ja im oczywiście tego nie nakazywałem, ale na pewno to jest kwestia podświadomości, która podpowiada takie rozwiązanie. Faktem jest jednak, że brakuje nam stabilności, że nie umiemy zagrać dwóch równie dobrych połówek meczu i musimy to na dzień dzisiejszy brać pod uwagę.

- Niewykorzystane sytuacje z pierwszej połowy mogły się zemścić.
- W przerwie wiedzieliśmy, że zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę i powinniśmy prowadzić wyżej niż 1:0. Nasza nieskuteczność spowodowała jednak, że w drugiej połowie sytuacja była w pewnym momencie nerwowa - Dawid Nowak mógł nawet zdobyć gola dającego prowadzenie Bełchatowowi. Wtedy nowi zawodnicy pojawiający się na boisku dali nam jednak spory zastrzyk nowych sił i byliśmy w stanie na ostatnie dziesięć minut przenieść grę na połowę przeciwnika. Mieliśmy rzuty z autu, rzuty rożne, rzuty wolne. Bartek Dudzic, wprawdzie czasami trochę nieszczęśliwie, ale jednak brał grę na siebie i przeprowadzał akcje, które wprowadzały trochę chaosu w defensywę naszych rywali. Tak samo Mateusz Bartczak wprowadził trochę spokoju do drugiej linii, no i Vladimir Boljević strzelił zwycięską bramkę, grając przy tym bardzo solidnie. To były te elementy, które spowodowały, że w końcowym fragmencie meczu to my zdobyliśmy przewagę. Widać było, że to Cracovia bardziej chce ten mecz wygrać.

- Jedziecie w najbliższą sobotę do Korony Kielce, która zajmuje szóste miejsce w tabeli i traci tylko punkt do miejsca premiowanego grą w pucharach. W poprzedniej kolejce kielczanie pokonali Legię Warszawa i na pewno wyjazd do stolicy województwa świętokrzyskiego nie będzie łatwą przeprawą dla Pasów.
- Postawa Korony w tym sezonie pokazuje najdobitniej, że liga jest nieobliczalna. Ta drużyna to z pewnością trudny rywal, zwłaszcza w meczach u siebie. Z drugiej jednak strony Bełchatów w Kielcach przegrywając 0:2 zdołał zremisować 2:2, a ŁKS Łódź wygrał tam 2:0. Nie jest zatem tak, że Korona w meczach u siebie całkowicie dominuje i nie można urwać jej jakichś punktów.

- Cracovia, myśląc o wywiezieniu z Kielc jakichkolwiek punktów, musi tam zagrać z podobną determinacją, jak w meczu derbowym z Wisłą Kraków.
- Mam nadzieję, że będziemy w stanie wyegzekwować od tej drużyny taką właśnie grę. Pierwsza połowa meczu z Bełchatowem pokazała, że jesteśmy w stanie grać z pełną determinacją. Wszyscy chłopcy walczyli dla Klubu, dawali z siebie maksimum dla drużyny. Potrzebujemy ludzi, którzy podejmą podobną walkę w Kielcach. Wiemy, że jeśli tam „pękniemy", to będziemy mieć problem.

- Przed meczem z Bełchatowem padały takie żarty, że Cracovia gra czwórką środkowych obrońców. Oczywiście zarówno Miloś Kosanović, jak i Mateusz Żytko grali już w swojej karierze na boku obrony, ale mimo wszystko nie byli to zawodnicy, o których myślało się w pierwszej kolejności jako o kandydatach na tą pozycję. Jak Pan oceni ich występ?
- Byłem w dość trudnej sytuacji, bo kontuzje i kartki doprowadziły do tego, że nie miałem zbyt wielkiego wyboru co do obsady boków obrony. Nie chciałem już kombinować z Andrażem Struną, czy ze Sławkiem Szeligą, bo to są troszkę inni zawodnicy. Myślę, że rozwiązanie, które przyjęliśmy - jeśli nawet żartobliwie powiemy, że była to taktyka na „czterech środkowych obrońców w linii" - zdało egzamin. Jestem zadowolony z ich gry i zaangażowania. Na pewno zarówno Mateusz, jak i Miloś nie ustrzegli się błędów, jednak oni grali tam trochę z konieczności i siłą rzeczy zadanie mieli jeszcze trudniejsze. Mateusza „nakręciła" szybko strzelona przez niego bramka i udowodnił w tym spotkaniu, że „czuje" tę pozycję - miał parę bardzo fajnych akcji, kilka razy świetnie obiegał skrzydłowego, grał bardzo ofensywnie. Z kolei co do Milośa - znakomicie bił w tym meczu stałe fragmenty gry, notując asystę przy pierwszej bramce. Mało brakło, a chwilę później po dośrodkowaniu Kosanovića Janek Hośek też skierowałby piłkę do siatki Bełchatowa. Ja nie wymagałem od Milośa gry ofensywnej, ponieważ jest to środkowy obrońca o pewnych parametrach i ja powiedziałem mu wyraźnie przed tym meczem, że najważniejsza jest obrona. Oczywiście wolałbym, żeby oba boki grały bardziej ofensywnie, ale nie możemy oczekiwać od każdego zawodnika, który zastępuje kolegę na „nie swojej" pozycji, że będzie na tej pozycji objawieniem.

- Kto więc zagra na lewej obronie w Kielcach? Miloś Kosanović, czy Bojan Puzigaća?
- Na pewno ktoś z byłej Jugosławii. (śmiech)