Dariusz Pawlusiński: Dopiero gdy się ocknąłem...

Zaraz na początku, bo w siódmej minucie meczu z Shakhtyorem Soligorsk Dariusz Pawlusiński po zderzeniu z obrońcą gospodarzy upadł na murawę i stracił przytomność. Nie przeszkodziło mu to jednak w kontynuowaniu gry. - Taki już jestem i nic na to nie poradzę - mówi popularny Plastik.
- Jak to się stało?
- Zagrałem piłkę i w tym samym momencie zderzyłem się z obrońcą gospodarzy, który mnie odepchnął. Natychmiast upadłem i straciłem na kilka sekund przytomność.
- Pamiętasz, co działo się potem?
- Nie, nic nie pamiętam! Z tego co mówili chłopaki to Przemek Kulig dał mi kilka „liści” po twarzy, żeby mi język nie uciekł.
- Nie czułeś tych uderzeń?
- Kompletnie nie. Dopiero gdy się ocknąłem zobaczyłem stojących nade mną: Przemka, lekarza i masażystę.
- To co wydarzyło się potem było czymś niesamowitym. Podniosłeś się, polałeś głowę wodą i...wróciłeś na boisko!
- Myślę, że byłem w amoku, bo nie każdy po czymś takim mógłby wrócić do gry. Ja jednak czułem się na siłach i zasugerowałem, że chcę grać. W przerwie spotkania (sytuacja miała miejsce w 7. minucie – przyp.) trenerzy zapytali mnie, czy chcę zmianę, ale odparłem, że nie. Czułem się dobrze i chciałem powalczyć w drugiej połowie.
- Nie odczuwałeś nic w dalszej części meczu?
- Wszystko było w porządku. Nic mi nie było i myślę, że było to wynikiem tego, że miałem nagrzany organizm. Teraz tylko odczuwam lekki ból w kręgosłupie, a zwłaszcza w kręgach szyjnych.
- Zdarzyło ci się już wcześniej tracić przytomność na boisku?
- Miałem już jedną podobną sytuację, a nawet poważniejszą, bo wtedy straciłem przytomność na dłużej. Grałem w GKS-ie Bełchatów i w jednym z meczów dostałem kolanem w przeponę. Chyba nawet zawieźli mnie do szpitala. Miałem złamane dwa żebra.
- Nie odpuszczasz na boisku...
- Taki już jestem i nic na to nie poradzę. Walczę o każdą piłkę i zawsze daję z siebie wszystko.
Rozmawiał Dariusz Guzik