Dariusz Pawlusiński: Pokazałem około 75% swoich możliwości

  • Wywiady
05.12.2006
Dariusz Pawlusiński: Pokazałem około 75% swoich możliwości
Darek Palusiński to bardzo mocne ogniwo Cracovii. To ogniwo byłoby pewnie jeszcze mocniejsze, gdy nie to, że pomocnika „Pasów” często dopadają różne kontuzje. Sam zawodnik wierzy jednak, że kiedyś ten pech musi zniknąć i że w zdrowy w 100% będzie mógł jeszcze bardziej pomóc „biało-czerwonym”.




- Jak oceniasz rundę jesienną w Waszym wykonaniu?
- Na pewno szkoda parę punktów w spotkaniach, w których to my dominowaliśmy, a niekiedy nawet prowadziliśmy. Chodzi mi zwłaszcza o mecze z tymi słabszymi rywalami – gdybyśmy byli tak sprężeni na te spotkania, jak na spotkania z silniejszymi zespołami to myślę, że byłoby dużo lepiej. A gdyby było więcej punktów moglibyśmy plasować się w okolicach trzeciego, czwartego miejsca, a tak jesteśmy dopiero na siódmym.

- No dobra. A jak oceniasz tą rundę w Twoim wykonaniu? Było chyba różnie...
- Zgadza się. Na pewno nie jestem z siebie zadowolony w stu procentach głównie z tego powodu, że w dalszym ciągu trapią mnie różne kontuzje. Patrząc tak realistycznie wydaje mi się, że pokazałem tak około 75% swoich możliwości. Dlatego też po rundzie wiosennej obiecuję sobie bardzo dużo - przede wszystkim zrobię wszystko, by być całkowicie zdrowym. A jeśli tak się stanie to będę chciał udowodnić, że jestem wart gry w Cracovii.

- Wspomniałeś o kontuzjach…ostatnio trener Majewski nie mógł z Ciebie skorzystać – jaki jest ten najnowszy uraz?
- Mam naderwany przyczep mięśnia prostego, zebrała mi się w nim krew, zrobił się krwiak i na dzień dzisiejszy nawet nie jestem w stanie wyjść z chłopakami i potruchtać z nimi. Nie ma sensu się narażać, bo grozi to jeszcze poważniejszym urazem.

- Co najmilej wspominasz w rundzie jesiennej? Chyba tą śliczną bramkę w meczu z Pogonią Szczecin?
- Czy bramkę? Owszem była ładna, ale ja najlepiej wspominam te mecze, które wygrywaliśmy. Fakt, cieszę się z tej bramki jako Darek Pawlusiński, ale ważniejsze jest to, że ten gol dał trzy punkty całej Cracovii. Nie patrzę się na to, czy strzelam bramki, czy asystuję – najważniejsze są zwycięstwa.

- Jest to dla Ciebie jakaś różnica, czy grasz na lewej, czy prawej stronie? Często wymienialiście się pozycjami z Pawłem Szwajdychem...
- Raczej nie. Początki może były trudniejsze, bo za trenera Stawowego musiałem nauczyć się grać na lewej stronie – wcześniej grałem na prawej. Teraz jednak dobrze czuję się po obu stronach. Dlatego też powtórzę to jeszcze raz: szkoda, że nie jestem zdrowy w stu procentach, bo wtedy wychodząc na boisko nie myślałbym o tym, czy ma uraz, czy muszę wziąć zastrzyk, tylko po prostu wychodziłbym na boisko i myślał tylko o grze.

- Z czego mogą wynikać te kontuzje?
- Nie mam zielonego pojęcia. Nigdy w życiu nie miałem tylu urazów, co w przez ostatnie półtora roku w Cracovii. Jak nie plecy, jak nie bark, czy kolano to kostka i tak w kółko. Kiedyś jednak ten pech będzie musiał mnie opuścić i wierzę, że będzie to jeszcze przed nową rundą.

- Z tego wnioskuję, że pokażesz się kibicom na Treningu Noworocznym...
- Oczywiście! Dla mnie to będzie super przeżycie, bo jeszcze nie miałem okazji wystąpić w tym wydarzeniu – w zeszłym roku byłem jedynie kibicem.

- Byłeś wtedy kontuzjowany?
- Tak, miałem uraz…(chwila zastanowienia)

- Pewnie nawet nie pamiętasz, który to był...
- (śmiech) No dokładnie! Tyle ich było!


Rozmawiał Dariusz Guzik