Dariusz Pawlusiński: Tym żyję
06.04.2010

<i>- Na pewno daliśmy kibicom powód do tego, aby i ich Święta były ciężkie. Z pewnością liczyli na to, że sytuacja, która miała miejsce rok temu, już się nie powtórzy, ale niestety zawiedliśmy</i> - przyznaje Dariusz Pawlusiński.
- W Wielką Sobotę odbyło się tradycyjne święcenie pokarmów wielkanocnych…
- Cieszę się, że mogliśmy wziąć udział w tak pięknej tradycji. Wcześniej, z powodu meczów wyjazdowych, jakoś nas ona niestety omijała. Atmosfera na pewno nie była jednak w stu procentach radosna, a to przez sytuację, która wytworzyła się na boisku, w tabeli. Ona nie pozwalała w pełni cieszyć się z tych Świąt.
- Spodziewałeś się, że na święcenie pokarmów przyjdzie aż tylu kibiców?
- Spodziewałem się, że będzie dużo osób, ale nie sądziłem, że aż tyle. To pokazuje, że kibice Cracovii szanują każdą tradycję.
- Na święcenie przyszedłeś z całą swoją rodziną...
- Zgadza się. Cieszymy się, że mogliśmy uczestniczyć w tym sobotnim wydarzeniu. Wywodzimy się z takiego środowiska, w którym nie zawsze mogliśmy spędzać Święta tak radośnie. Takie chwile, jak te przy Wielickiej, są dla nas naprawdę miłe.
- Były życzenia ze strony kibiców?
- Tak, przede wszystkim, aby zdrowie dopisywało (Dariusz Pawlusiński leczy obecnie naderwane wiązadła poboczne w kolanie – przyp.).
- A jakieś dotyczące waszej gry, waszych meczów?
- Nie, nic takiego nie słyszałem. Na pewno daliśmy kibicom powód do tego, aby i ich Święta były ciężkie. Z pewnością liczyli na to, że sytuacja, która miała miejsce rok temu, już się nie powtórzy (Cracovia broniła się wtedy przed spadkiem – przyp.), ale niestety zawiedliśmy.
- Wasza sytuacja nie jest komfortowa, ale też nie stoicie na straconej pozycji…
- Tak, jest bardzo ciasno w dolnej części tabeli. Zrobimy wszystko, aby w tych siedmiu spotkaniach, które nam pozostały, zdobyć taką ilość punków, po której będziemy mogli cieszyć się z pewnego utrzymania.
- Jak długo będziesz jeszcze pauzował?
- Dawno nie byłem kontuzjowany. Teraz przytrafił mi się uraz, ale myślę, że to kwestia kilku dni, by powrócić do treningów i pomóc drużynie w kolejnych spotkaniach. Tym żyję.
Rozmawiał Dariusz Guzik
- Cieszę się, że mogliśmy wziąć udział w tak pięknej tradycji. Wcześniej, z powodu meczów wyjazdowych, jakoś nas ona niestety omijała. Atmosfera na pewno nie była jednak w stu procentach radosna, a to przez sytuację, która wytworzyła się na boisku, w tabeli. Ona nie pozwalała w pełni cieszyć się z tych Świąt.
- Spodziewałeś się, że na święcenie pokarmów przyjdzie aż tylu kibiców?
- Spodziewałem się, że będzie dużo osób, ale nie sądziłem, że aż tyle. To pokazuje, że kibice Cracovii szanują każdą tradycję.
- Na święcenie przyszedłeś z całą swoją rodziną...
- Zgadza się. Cieszymy się, że mogliśmy uczestniczyć w tym sobotnim wydarzeniu. Wywodzimy się z takiego środowiska, w którym nie zawsze mogliśmy spędzać Święta tak radośnie. Takie chwile, jak te przy Wielickiej, są dla nas naprawdę miłe.
- Były życzenia ze strony kibiców?
- Tak, przede wszystkim, aby zdrowie dopisywało (Dariusz Pawlusiński leczy obecnie naderwane wiązadła poboczne w kolanie – przyp.).
- A jakieś dotyczące waszej gry, waszych meczów?
- Nie, nic takiego nie słyszałem. Na pewno daliśmy kibicom powód do tego, aby i ich Święta były ciężkie. Z pewnością liczyli na to, że sytuacja, która miała miejsce rok temu, już się nie powtórzy (Cracovia broniła się wtedy przed spadkiem – przyp.), ale niestety zawiedliśmy.
- Wasza sytuacja nie jest komfortowa, ale też nie stoicie na straconej pozycji…
- Tak, jest bardzo ciasno w dolnej części tabeli. Zrobimy wszystko, aby w tych siedmiu spotkaniach, które nam pozostały, zdobyć taką ilość punków, po której będziemy mogli cieszyć się z pewnego utrzymania.
- Jak długo będziesz jeszcze pauzował?
- Dawno nie byłem kontuzjowany. Teraz przytrafił mi się uraz, ale myślę, że to kwestia kilku dni, by powrócić do treningów i pomóc drużynie w kolejnych spotkaniach. Tym żyję.
Rozmawiał Dariusz Guzik