Eryk Ceglarz: Póki mamy jeszcze szansę, będziemy walczyć do końca

    31.05.2017
    Eryk Ceglarz:  Póki mamy jeszcze szansę, będziemy walczyć do końca
    - Na razie powoli wchodzę w rytm meczowy, ale mam nadzieję, że z każdym spotkaniem, tych minut spędzonych na boisku będzie coraz więcej. Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki, w których na tyle, na ile będę mógł, to pomogę drużynie osiągnąć jak najlepszy wynik– mówi napastnik rezerw Cracovii Eryk Ceglarz.

    - Na razie powoli wchodzę w rytm meczowy, ale mam nadzieję, że z każdym spotkaniem, tych minut spędzonych na boisku będzie coraz więcej. Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki, w których na tyle, na ile będę mógł, to pomogę drużynie osiągnąć jak najlepszy wynik- mówi napastnik rezerw Cracovii Eryk Ceglarz.

    - Pierwsza połowa meczu z Michałowianką była bardzo wyrównana. Zarówno wy jak i gospodarze mogliście wyjść na prowadzenie.

    - W pierwszej połowie mecz toczył się głównie od szesnastki do szesnastki. Jeśli któraś ze stron oddawała strzał na bramkę rywala, to nie stwarzał on większych problemów bramkarzom. Natomiast jeśli patrząc na posiadanie piłki, to można powiedzieć, że było ono minimalnie na naszą korzyść, ale nie przełożyło się to niestety na bramki.

    - Druga odsłona spotkania nie rozpoczęła się dla was dobrze, bo zaledwie dwie minuty po gwizdku sędziego straciliście bramkę po wątpliwym rzucie karnym.

    - Niestety druga połowa niezbyt dobrze się dla nas zaczęła, nie tyle z naszej winy, co sędzia dostrzegł zagranie ręką w polu karnym przez jednego z naszych zawodników. Czy zagranie było ewidentne? Nie wiem, ale skoro zagwizdał, to może miał rację. Jednak po tej bramce wstąpiła w nas sportowa złość, bo przecież zawsze wychodzimy na boisko, aby wygrać mecz. Chociaż nie ukrywam, że zrobiło się też trochę nerwowo, bo mamy gdzieś z tyłu w głowach, że ostatnie spotkania przegraliśmy, których nie powinniśmy byli przegrać. Dlatego od razu, ale cierpliwie zaczęliśmy konstruować akcje, dające nam wyrównującą bramkę, którą chwilę później udało się zdobyć i pójść za ciosem.

    - Wchodzisz z ławki rezerwowych w trzecim meczu po kontuzji i parę minut później strzelasz bramkę, dającą nadzieję na wygranie tego spotkania. Tym większa była Twoja radość po tym trafieniu?

    - Bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć wyrównującą bramkę, ale nie patrzę na to, że ten gol był jakiś szczególny. Zawsze wychodząc na boisko, chcę dać drużynie jak najwięcej, a że w tym meczu udało mi się strzelić gola, to jest to dla mnie jakiś mały plus. Ale to nie daje mi pretekstu, żeby osiąść na laurach, a wręcz przeciwnie, daje pozytywnego kopa do jeszcze cięższej pracy.

    - Wracasz po trzymiesięcznej kontuzji, której doznałeś podczas okresu przygotowawczego. Wszystko jest już w porządku?

    - Miałem problem z przywodzicielem, ale po krótkim odpoczynku, ponownie wróciłem do treningów. Jednak na jednym z nich w niefortunny sposób naderwałem mięsień brzucha i wydaje mi się, że miał też na to wpływ poprzedni uraz. Dzięki naszym fizjoterapeutom, po trzech miesiącach udało mi się wrócić do pełnych treningów i meczów, z czego jestem bardzo szczęśliwy, bo nie ukrywam, że tak długa przerwa od piłki była dla mnie bardzo ciężka.

    - Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy mecze, w których będziesz chciał dojść do optymalnej formy? Bo nie ma co ukrywać, że póki co, stawiasz pierwsze kroki po urazie.

    - Zgadza się. Na razie powoli wchodzę w rytm meczowy, ale mam nadzieję, że z każdym spotkaniem, tych minut spędzonych na boisku będzie coraz więcej. Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki, w których na tyle, na ile będę mógł, to pomogę drużynie osiągnąć jak najlepszy wynik.

    - Wracając do boiskowych wydarzeń, strata do lidera nadal wynosi sześć „oczek", ale jest jeszcze o co walczyć. I najbliższa okazja będzie już w niedzielę, kiedy to zmierzycie się z Dalinem Myślenice.

    - Póki mamy jeszcze szansę, będziemy walczyć do końca. Co prawda, mamy trochę utrudnione zadanie, bo nie dość, że my musimy wygrać wszystkie mecze, to jeszcze liczyć na potknięcie się rywala. Jeśli chodzi o Dalin, to nie jest to może jakiś bardzo wymagający przeciwnik, ale mając w pamięci niektóre nasze mecze, musimy podejść do tego spotkania na „maksa" zmobilizowani i skoncentrowani. Mam nadzieję i mocno w to wierzę, że po tym pojedynku ekipę z Myślenic zaliczymy do drużyn pokonanych.

    Rozmawiała PG